Homilia / rozważanie na 14 niedzielę zwykłą roku B
Wakacje to dla wielu młodych ludzi czas pielgrzymek, rekolekcji i różnego rodzaju „wakacji z Bogiem". Wracają z nich z postanowieniem nawrócenia. Chcą się zmienić, być bardziej uczciwi, życzliwi, pragną więcej się modlić. Gdy jednak kończą się wakacje, mija entuzjazm i zaczyna się zwykłe, dla niektórych nawet szare życie.
Chęć przemiany, nawrócenia, niejednokrotnie napotyka na przeszkodę, jaką jest środowisko, w którym człowiek żyje. Z jednej strony można mieć nawet bardzo wielkie pragnienie przemiany, z drugiej - rodzi się jednak jakiś wewnętrzny opór - wstyd przed ludźmi, którzy dobrze nas znają i mogą się dziwić nowej postawie, a niekiedy nawet wyśmiewać ją, zwłaszcza gdy się okaże, że coś się nie udało.
Czytania 14. niedzieli zwykłej w bardzo konkretny sposób wprowadzają nas w pewien klimat codzienności, który wszyscy dobrze znamy. Jest to zderzenie wielkich pragnień i możliwości, które kryją się w człowieku z rzeczywistością, w której przyszło mu żyć. Ewangelia pokazuje nam Jezusa, który styka się z niedowiarstwem swego rodzinnego miasta: stając wobec tych, którzy dobrze Go znają, krewnych i znajomych, nie może zdziałać żadnego cudu. Święty Paweł natomiast odkrywa, że wszelkie słabości nie tylko uczą pokory, chronią przed pychą i pokładaniem całej nadziei w sobie samym, ale są też okazją do jeszcze głębszego powierzenia się Chrystusowi.
Wakacje to doskonała okazja, żeby spojrzeć na własne życie z pewnym dystansem, zdobyć się na ten szczególny krytycyzm, który obecny jest w słowach listu św. Pawła. Warto dostrzec dar Boży, którym jest nasze życie i nasze zdolności, ale zarazem uświadomić sobie, że nie brakuje nam także słabości, które można przezwyciężyć tylko z Jezusem. Więcej: widząc te słabości i pracę, która nas czeka, można sobie uzmysłowić, jak bardzo potrzebujemy Bożej pomocy - zwłaszcza wtedy, gdy trudno liczyć ludzi, których mamy obok siebie.
Gdy św. Paweł mówi: „będę się chełpił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa", zdaje się odkrywać, że właśnie wtedy, gdy czuje się słaby i bezradny, przychodzi ten właściwy czas zaufania - czas Boga, który wkracza w jego życie. Niech również w naszym życiu świadomość słabości nie będzie motywem do rozpaczy, ale przynagleniem, aby całym sercem przylgnąć do Chrystusa.
opr. mg/mg