Fragmenty książki - Homilie na niedziele i święta Rok A, B, C
Rok A, B, C
© Copyright by Wydawnictwo "M", Kraków 2003
Wydawnictwo "M" ul. Zamkowa 4/4, 30-301 Kraków tel./fax (012) 269-34-62, 269-32-74, 269-32-77
www.wydm.pl e-mail: wydm@wydm.pl
DWUDZIESTA CZWARTA NIEDZIELA ZWYKŁA
Czyt. I - Wj 32,7-11.13-14 Czyt. II - 1 Tm 1,12-17 Ewangelia - Łk 15,1-32
Każde nawrócenie, ze strony człowieka, jest krokiem trudnym. Często poprzedza je długa i dramatyczna walka wewnętrzna. To jednak, co obecnie powiem, niejednego może zaszokować. Łatwiejsze jest nawrócenie z grzechów ciężkich niż z przeciętności. W ciągu kilkunastu lat pracy duszpasterskiej wielokrotnie obserwowałem powrót do Boga synów marnotrawnych: wielkich złodziei, nałogowych pijaków, niewiernych małżonków, morderców. Przychodzili, uginając się pod ciężarem wyrzutów sumienia, z poczuciem winy, ze łzami żalu prosili Boga o przebaczenie. Często były to nawrócenia trwałe. Porzucili grzech i wchodzili na drogę Bożych przykazań. Natomiast muszę przyznać, że w wieloletniej pracy duszpasterskiej bardzo rzadko spotykałem nawróconego pyszałka, chciwca, zazdrośnika, człowieka ziejącego nienawiścią czy nieludzką obojętnością. Ludzie z tych grzechów się spowiadają, ale się nie nawracają. Pyszałek, czyli człowiek chory na wielkość, czasem klęka przy kratkach konfesjonału, ale kiedy od nich odejdzie, nadal nadyma się, rośnie jak bania, przewraca żyjących obok siebie, depcze po nich. Wyznał grzech, ale drogi życia nie zmienił. Chciwiec zagarnia, zagarnia, zagarnia. Czasem wstydzi się swej chciwości, tłumaczy, usprawiedliwia, ale zagarnia dalej. Jego choroba przypomina pewne schorzenia przewodu pokarmowego, w których człowiek je, je, im więcej je, tym jest głodniejszy.
Zazdrośnika gryzie zazdrość jak kornik drzewo. Pod jego działaniem drzewo usycha, pada i rozsypuje się w proch. Zazdrośnik wie, że kornik zazdrości go zjada, ale nie chce się go pozbyć. Nie chce się nawrócić.
Podobnie jest z nienawiścią, obojętnością, nieopanowaniem. Rzecz dziwna, nawet śmierć zaglądająca w oczy, która z reguły nawraca wielkich grzeszników, pyszałka, chciwca, zazdrośnika nie pobudza do nawrócenia.
Herod Wielki, którego znamy z Ewangelii, człowiek ciężko chory na wielkość, wiedząc, że jego śmierć przyniesie radość a nie smutek, kazał uwięzić przedstawicieli wielkich rodów żydowskich i ściąć ich bezpośrednio po swojej śmierci. W ten sposób chciał sprawić, by dni jego pogrzebu były dniami ogólnej żałoby. Zbliżająca się śmierć nie pobudziła go do nawrócenia, ale zmuszała do jeszcze jednej szaleńczej decyzji. Odwiedzam człowieka konającego. Wspominam o potrzebie zrobienia testamentu, bo wiem, że z jego powodu będą w rodzinie kłopoty. Słyszę: "Nigdy! Ja nie umieram. Oni chcą zrobić ze mnie dziada. Ja nic nikomu nie dam". Tej rozmowy nie zapomnę. W sześćdziesiąt minut przed śmiercią: "Oni chcą ze mnie zrobić dziada"; "Ja nic nikomu nie dam". Człowiek chory na chciwość. Inny, już słabym głosem, tłumaczył mi, że on jeszcze nie może umrzeć, bo grobowiec nie jest gotowy, a jego sąsiad, pochowany kilka miesięcy wcześniej, leży w pięknym grobowcu. Zazdrościł mu całe życie i nawet w obliczu śmierci ważniejszy był piękny grobowiec sąsiada niż jego spotkanie z Bogiem.
Po co to mówię? Wielkich grzeszników w naszej wspólnocie jest niewielu. W czasie Mszy św. będziemy prosili Boga o łaskę odwagi dla nich, by zrzucili gniotący ich ciężar. Chorzy na wielkość, chciwość, zazdrość, nienawiść i tak z tego kazania nie skorzystają, bo serca ich są zamknięte. Trzeba czekać, aż Bóg pysznego upokorzy, chciwcowi odbierze majątek, a zazdrośnikowi ukaże jego głupotę. Dziś mówię o tych, którzy są wolni od tych strasznych chorób, ale gdzieś na dnie serca chowają ziarenka tych baobabów. Pięciocentymetrowego dęba można wyrwać dwoma palcami, ale gdy urośnie, nie wyrwiemy go nawet przy pomocy stu ludzi. Usuńmy chciwość, pychę, zazdrość, póki są małe.
opr. ab/mg