Homilia / rozważanie na 2 niedzielę Wielkiego Postu, rok C
„Gdy się ocknęli, ujrzeli Jego chwałę".
Hebrajskie słowo kabod - chwała - mieści w sobie wyobrażenie ciężaru. Literalnie używano go na określenie ciężkości, jak w Drugiej Księdze Samuela, gdzie jest mowa o ciężkich włosach Absaloma (2 Sm 14, 26). Stąd chwała to wartość, powaga istnienia, znaczenie. Abram miał trzody, srebro i złoto, więc był kabed, bogaty, zasobny. Osoba otoczona chwałą miała wszystko: pełnię szczęścia, piękności, godności, była opromieniona blaskiem, splendorem, jasnością.
Słowo kabod występuje wielokrotnie w Biblii w odniesieniu do Boga. Chwała Jahwe objawia się w znakach - jak w przejściu przez Morze Czerwone - i w dziele stworzenia. Autorzy nowotestamentalni są przekonani, że chwała - doksa - objawiła się ponownie w Jezusie Chrystusie, na Jego obliczu: „Ten, który rozkazał ciemnościom, by zajaśniały światłem, zabłysnął w naszych sercach, by olśnić nas jasnością poznania chwały Bożej na obliczu Chrystusa" (2 Kor 4, 6). Choć pełna manifestacja chwały Boga będzie miała miejsce na końcu czasów (niebieskiemu Jeruzalem „nie trzeba słońca ni księżyca, by mu świeciły, bo chwała Boga je oświetliła", Ap 21, 23), to jednak w sposób szczególny objawiona ona została w życiu, męce i zmartwychwstaniu Chrystusa.
Wyraźna manifestacja chwały Bożej miała miejsce na wysokiej górze, w obecności Piotra, Jakuba i Jana. Wtedy po raz pierwszy została objawiona człowiekowi tajemnica zbawienia, którego Chrystus dokona poprzez cierpienie („mówili o Jego odejściu, którego miał dokonać w Jerozolimie", Łk 9, 31). Apostołowie ujrzeli „chwałę" Jezusa i dobrze zapamiętali inny wygląd Jego twarzy i promieniujące szaty. Chwała Jezusa to prawda o Jego osobie, o Bożym Synostwie, o danej Mu mocy słowa: „To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie!" (Łk 9, 35).
opr. mg/mg