Czasem traktujemy Adwent jak znak ostrzegawczy: uwaga dzikie zwierzęta. Wiemy, że ten znak jest przy drodze. I tyle. I nic. Ten znak tyle wnosi do naszego życia, co rozpoczynany dzisiaj Adwent. Dalej mkniemy przez życie 100, 200 km/h i nie przejmujemy się znakiem przedstawiającym sarnę. Do czasu, gdy dojdzie do zderzenia.
Czasem traktujemy Adwent jak znak ostrzegawczy: uwaga dzikie zwierzęta. Wiemy, że ten znak jest przy drodze. I tyle. I nic. Ten znak tyle wnosi do naszego życia, co rozpoczynany dzisiaj Adwent. Dalej mkniemy przez życie 100, 200 km/h i nie przejmujemy się znakiem przedstawiającym sarnę. Do czasu, gdy dojdzie do zderzenia.
Pan Jezus bardzo konkretnie wzywa nas dzisiaj do podjęcia czuwania. Jednak, byśmy mogli dobrze zrozumieć, na czym to czuwanie powinno polegać, w naszych rozważaniach musimy wrócić do przypowieści, w której Pan Jezus mówi o drzewie figowym, a konkretnie o tym, byśmy od drzewa figowego uczyli się, jak rozpoznawać znaki czasu. Ową przypowieść, Pan Jezus konkluduje bardzo poważnym stwierdzeniem, że wszystko przeminie: niebo i ziemia przeminą, ale moja słowa nie przeminą. Możemy nawet powiedzieć, że Słowo Ojca, Chrystus, Logos, nie przeminie.
Dopiero, kiedy odkryjemy tę prawdę, zaczynamy rozumieć, że w czuwaniu, do którego wzywa nas dzisiaj Chrystus chodzi o to, byśmy nie pomarli w grzechach, nie zostali wtrąceni do piekła i nie przeminęli… „Uważajcie więc i czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten przyjdzie”.
Rozpoczynamy kolejny Adwent w naszym życiu. Tylko problem w tym, że my ten czas traktujemy, jako przygotowanie się do świąt Bożego Narodzenia. Ale moi drodzy… Boże Narodzenie już było! I to przeszło dwa tysiące lat temu!
Traktujemy Adwent jak spotykany często na drodze blisko lasu znak ostrzegawczy: uwaga dzikie zwierzęta. Wiemy, że ten znak tam jest, stoi, przecież mijaliśmy go niejednokrotnie i… i tyle! Ten znak tyle wnosi do naszego życia, co rozpoczynany dzisiaj Adwent. I nic! I dalej mkniemy przez życie 100, 150, 200 km/h i nie przejmujemy się znakiem przedstawiającym sarnę, czy cokolwiek innego; dokładnie tak, jak nie przejmujemy się Adwentem. Ale do czasu… Do czasu, gdy wyjdzie nam na drogę sarna lub dzik i dojdzie do zderzenia.
Boże Narodzenie już było! I to dwa tysiące lat temu. Tym razem oczekujemy powtórnego przyjścia Chrystusa, który przyjdzie tak niespodziewanie, jak owa sarna lub dzik… i dojdzie do zderzenia! Adwent to nie jest czas świątecznych wypieków, strojenia choinki, czy kupowania prezentów. Adwent to znak ostrzegawczy: uwaga, Chrystus. Jezus przyjdzie powtórnie, więc przyhamuj, może nawet się zatrzymaj i zadbaj o relacje z Bogiem, z bliskimi, pogódź się z kim trzeba, przeproś, oddaj coś winien, przebacz… A potem? A potem bądź uważny i czuwaj, byś po drodze zaś czegoś nie zepsuł, bo prędzej, czy później Chrystus Pan przyjdzie i dojdzie do zderzenia, które zadecyduje o twoim wiecznym być albo nie być…
opr. ac/ac