Zadowolony jak Polak - to możliwe. Niedawne badania pokazują, że powodem życiowej satysfakcji rodaków są przede wszystkim małżeństwo, rodzina i inne relacje z ludźmi
Zadowolony jak Polak - to możliwe. Niedawno okazało się, że powodem naszego zadowolenia i radości w życiu są przede wszystkim małżeństwo i rodzina oraz relacje z przyjaciółmi i miejsce zamieszkania. Aż trzy czwarte Polaków to osoby ogólnie zadowolone z życia. Tym, którzy jeszcze nie należą do nich o. Leon Knabit radzi „Przestań narzekać, zacznij żyć”.
Przyznam, że by „sprawdzić” badania niedawno ogłoszone przez CBOS o tym, czy Polacy są zadowolonym narodem, o to samo zapytałam osoby, które akurat spotkałam. Wyniki badań sondażowych bywają czasami mylące, ale tym razem moi rozmówcy potwierdzili je. Oni też cieszyli się ze swojej rodziny, przyjaciół i miejsca zamieszkania. Gorzej wypadło pytanie o płacę. Ale do niego wrócę, gdy za chwilę zajrzymy do badań CBOS. Trafiła mi się i taka odpowiedź: może lepiej zapytaj z czego jestem niezadowolona. Cóż niezadowoleni z życia też bywają
Wyniki badań CBOS ogłoszono w styczniu i wtedy opublikowała je również Katolicka Agencja Informacyjna. Przeprowadzając je pod koniec zeszłego roku zapytano Polaków: czy są zadowoleni z małżeństwa, dzieci, zdrowia, materialnych warunki życia, pracy zawodowej, dochodów, przyjaciół, wykształcenia i miejsca zamieszkania. Pytano też, co jest dla nich najczęściej źródłem satysfakcji. Dla większości powodem do zadowolenia są wspomniane już relacje towarzyskie i rodzinne. Bardzo często jesteśmy zadowoleni z przyjaciół i bliskich znajomych. Tak odpowiedziało aż 83% osób. Na drugim miejscu znalazły się dzieci — tak odpowiedziało 72% wśród ogółu badanych, a wśród rodziców aż 95%. Małżeństwo lub nieformalny, stały związek są powodem zadowolenia 65% respondentów, a wśród będących w związkach formalnych lub nieformalnych - 88%. Takim odpowiedziom sprzyja dobra sytuacja materialna. Ponadto satysfakcję z relacji towarzyskich częściej deklarują młodsi niż starsi. Aż 81% Polaków jest zadowolonych z miejsca, w którym mieszka. Wpływ na to ma poziom życia. Zadowolenie z warunków materialnych, jak mieszkania i ich wyposażenia, deklaruje już mniej, bo 62% biorących udział w badaniu. Niemal dwie piąte z nich ocenia ten wymiar swojego życia przeciętnie lub negatywnie.
Potem badano satysfakcję z wysokości dochodów i sytuacji finansowej i tu już liczby spadają. Co trzeci Polak jest z nich zadowolony, a co czwarty nie. Najliczniejsza grupa, czyli 42%, określa swoją satysfakcję z dochodów jako przeciętną. Na pytanie o wykształcenie i posiadane kwalifikacje 61% osób odpowiedziało, że jest z nich zadowolona. Ponad połowa Polaków ogólnie jest też zadowolona z przebiegu pracy zawodowej. Przebieg kariery lepiej niż przeciętnie oceniają osoby o wyższym statusie materialnym i zawodowym: prywatni przedsiębiorcy, członkowie kadry kierowniczej i specjaliści, pracownicy administracyjno-biurowi i emeryci.
Kiedy zapytano o stan zdrowia, znowu ponad połowa była z niego zadowolona, a „nie” odpowiedziało 16%. Osoby w wieku 55 lat i więcej częściej niż młodsi oceniają stan zdrowia negatywnie. Mniej więcej co drugi Polak (48%) z optymizmem patrzy w przyszłość. Niejednoznaczne odczucia odnośnie tego, co w życiu ma nastąpić, ma jedna trzecia respondentów, a pesymistyczne - 13%.
Badania mówią, że odsetki zadowolonych ze swojej sytuacji materialnej, a także dochodów i życia zawodowego są obecnie najwyższe z dotychczas zarejestrowanych, czyli od 1994 roku. Od tego czasu znacznie przybyło osób zadowolonych ze swojej sytuacji finansowej. Kiedyś było ich zaledwie 9%, teraz wzrosło do 32%. Zwiększyła się też liczba usatysfakcjonowanych sytuacją materialną gospodarstwa domowego - z 24% do 62% i z życia zawodowego - z 51% do 68%. Także więcej osób niż w latach 90. i na początku poprzedniego dziesięciolecia pozytywnie ocenia swoje miejsce zamieszkania i stan zdrowia. Trzy czwarte Polaków jest ogólnie zadowolonych z życia, a jedna czwarta zalicza się nawet do bardzo zadowolonych. Przeciętną satysfakcję deklaruje co piąty mieszkaniec Polski, natomiast trzech na stu niezadowolenie. Poczucie życiowej satysfakcji częściej mają młodsi, czyli w wieku od 18 do 44 lat.
Do tych niezadowolonych z życia znany nam ojciec Leon Knabit OSB powiedział kiedyś: „Przestań narzekać, zacznij żyć”. Wydawnictwo benedyktynów wydało nawet pod tym tytułem zbiór jego felietonów. O. Leon zadziwia w nich po raz kolejny. Dlaczego taki tytuł? Wyjaśniono to we wstępie: „Felietony mają to do siebie, że oceniają otaczającą rzeczywistość. Tak jest i w tym przypadku. Ojciec Leon jak zawsze, w swoim specyficznym stylu, opisuje i również zwraca uwagę na pewne niedociągnięcia, jednocześnie wskazując drogi rozwiązania. Książka to spojrzenie na Kościół od strony zatroskanego duchownego, któremu zależy. (...) U ojca Leona Knabita jedno jest charakterystyczne: pisze dla wszystkich, w swoich poglądach dotyka spraw uniwersalnych. Jednak aby zacząć coś zmieniać w życiu każdego z nas i w środowisku wokół nas, trzeba, jak to w Polsce bywa, przestać narzekać, tracić czas na osobiste przepychanki. Tracimy zbyt wiele energii na to, jak to bardzo nam źle, a wieczne niezadowolenie prowadzi do jednego - depresji, czyli śmierci duchowej. Brak zaangażowania, apatia, wszystko widzi się w czarnych barwach. A wystarczy przestać narzekać i zacząć żyć pełnią tego, co otrzymaliśmy.
Czy felietony ojca Leona to walka z narzekającymi Polakami? Pewnie trochę tak. (...) Ojciec Knabit stara się zachować obiektywizm, lecz potrzeba tutaj nieco subiektywizmu, bo przez to czujemy emocje autora, dla którego dobro Kościoła jest wartością najwyższą. W pierwszym tomie znaleźć można oprócz klasycznych felietonów cykl poświęcony wybranym świętym i błogosławionym, jak również osobiste przemyślenia ojca Leona na temat dziesięciu przykazań Bożych. „Ufamy, że nasze hasło - „Przestań narzekać, zacznij żyć” - w jakiś sposób zapisze się w świadomości każdego z nas i przyczyni do zmian w społeczeństwie, bo przecież ile i jak długo można narzekać. Zostawmy na boku nasze argumentacje, żale, przestańmy narzekać (szkoda czasu) i zacznijmy żyć w pełni” - twierdzą wydawcy we wstępie książki.
Tak jak pisze o. James Martin, jezuita w innej książce o radości życia, malkontenci trafiają się wszędzie, również w Kościele w Stanach Zjednoczonych. Chociaż w Polsce Amerykanie bywają czasami postrzegani zupełnie inaczej. Patrzymy wtedy na mieszkańców kontynentu zza oceanu przez powtarzane „jest OK”, W „Radości życia” znalazł się rozdział z najczęściej zadawanymi pytaniami. Na przykład: czy bycie radosnym oznacza, że mam się ciągle cieszyć? Nic bardziej mylnego. Smutek to naturalna reakcja na ból, cierpienie i tragedię. Jeżeli nie smucisz się od czasu do czasu, nie jesteś w pełni człowiekiem — twierdzi o. James. Smutek to część życia, z którego w całości jesteś zadowolony. „Nie wierzę też w „ewangelię sukcesu”, która głosi, że jeżeli wierzymy w Jezusa Chrystusa, całe nasze życie będzie tylko obfitowało w sukcesy. To oczywiście błędne myślenie. Dwunastu Apostołów wierzyło w Chrystusa i wielu z nich spotkał trudny, bolesny, a nawet tragiczny koniec” - pisze Jezuita. Cierpienie dotyka także zadowolonych z życia i radosnych. Ludzie doświadczeni cierpieniem czy chorobą potrafią myśleć pozytywnie.
Możesz czuć się nieszczęśliwy, gdy ciągle myślisz o negatywach w życiu. Wtedy zaczniesz narzekać, ile jest problemów, jakie życie jest ciężkie. Co wtedy robić? O. Martin podpowiada, że w takich chwilach odnajdywanie radości zaczyna się od zrozumienia faktu, że prawdziwa radość zakorzeniona jest w Bogu. Zatem umieszczenie relacji z Bogiem w centrum naszego życia jest konieczne do odkrycia przestrzeni radości i pociechy. Zdarza się, że nie jest to łatwe, ale możliwe. Kiedy zastanawiamy się co robić, dobrze, że możemy też liczyć na rodzinę i przyjaciół. Pewnego bardzo trudnego dnia jeden z przyjaciół na moje pytanie co robić, bo wszystko się wali, powiedział, a właściwie napisał smsa: „może weź jarzmo”. Teraz mogę mu za to podziękować, wtedy odpowiedziałam: „o co chodzi?”, nie za bardzo od razu kojarząc. „Dzisiejsza Ewangelia” - padła krótka odpowiedź, bo tego dnia przypadł w czytaniach mszalnych fragment z 11 rozdziału Ewangelii według św. Mateusza: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie”. Pamiętam go do dzisiaj. Nic dodać, nic ująć. Warto też nie narzekać, tylko poszukać drobnych radości i pozytywów życia. Podobnie pisze o. Martin i wspomina wtedy o dostrzeganiu uśmiechu dziecka, ciepła słońca na twarzy, czy smaku pizzy, którą ostatnio jadłeś. Bo cierpienie dotyka także tych zadowolonych z życia, tylko zależy, co wtedy zrobisz. Życie nie zmieni się jak w bajkach w ciągu sekundy, ale możesz mieć radość w sercu. Prawdziwa radość zakorzeniona jest w Bogu. Bądź za to Mu wdzięczny i dziękuj.
opr. mg/mg