Fragmenty książki "Abraham. Meandry wiary"
Sławomir Zatwardnicki Abraham ISBN: 978-83-7033-767-4 |
Wzruszające są te opisy z Księgi Rodzaju — już to przez samą formę opartą na naiwnych wierzeniach ludzi Bliskiego Wschodu, już to przez treść: jakże to Stwórca raduje się, że jeden przynajmniej Noe zostaje Mu sprawiedliwym na tle niesprawiedliwych! „W przyjaźni z Bogiem żył Noe” (Rdz 6,9)*, jak potem będzie żył Abraham, a jeszcze później Maryja. I jego wybiera, jemu Stwórca udziela wszelkich wskazówek, włącznie ze szczegółami technicznymi i wymiarami arki, byleby tylko uratować go przed potopem.
I Noe rozbraja czytelnika swoim posłuszeństwem — wykonuje dokładnie wszystko to, co Bóg mu poleca. A przecież nie było łatwo dać wiarę pozornie irracjonalnym poleceniom Boga i na suchym lądzie budować łódź o gabarytach około 135×22×13 metrów! Jakże musieli śmiać się i szydzić ze sprawiedliwego ówcześnie żyjący! Nie wspomina o tym co prawda Księga Rodzaju, ale pośrednio wskazuje na to nowotestamentalny autor, odwołujący się do wydarzenia potopu:
To przede wszystkim wiecie, że przyjdą w ostatnich dniach szydercy pełni szyderstwa, którzy będą postępowali według własnych żądz i będą mówili: Gdzie jest obietnica Jego przyjścia? Odkąd bowiem ojcowie zasnęli, wszystko jednakowo trwa od początku świata. Nie wiedzą bowiem ci, którzy tego pragną, że niebo było od dawna i ziemia, która z wody i przez wodę zaistniała na słowo Boże, i przez nią ówczesny świat zaginął wodą zatopiony. A to samo słowo zabezpieczyło obecnie niebo i ziemię jako zachowane dla ognia na dzień sądu i zguby bezbożnych ludzi (2 P 3,3—7).
W przeciwieństwie do innych wersji opowiadania o potopie (np. babiloński epos Gilgamesz lub Atrahasis), w których bogowie zmienili swoje zdanie w kwestii, czy ludzie powinni istnieć, refleksja żydowska kieruje sięw stronę wyjaśnienia, jak to się stało, że grzech szerzył się od człowieka do człowieka, tak że w końcu dotknął cały rodzaj ludzki i Bóg dłużej nie mógł już tego tolerować. Nie Bóg jednak niszczy zepsutą ziemię. Decyzja zniszczenia ziemi została wyrażona tym samym czasownikiem, który opisywał jej zepsucie przez człowieka — wskazuje to na fakt, iż Bóg jedynie doprowadza do końca (czy może raczej: dopuszcza) zniszczenie, które zapoczątkował człowiek. Zasięg zniszczenia odpowiada dokładnie zasięgowi zepsucia.
Zresztą, nawet zniszczenie nie jest ostatnim słowem Boga. Uratowanie Noego w arce to „cień” odkrytego na dalszych stronach Biblii napięcia między miłosierdziem i sprawiedliwością Bożą. Bóg ocala wybrańców z zepsutego świata i prowadzi ich do nowej ziemi: Noe usłyszy polecenie „wejdź” (do arki), czyli opuść zepsuty świat, a potem „wyjdź”, czyli przyjmij od Boga nową ziemię. (Abraham także usłyszy polecenie „wyjdź” — z ziemi rodzinnej i domu ojca). O tym, że potop nie ma na celu unicestwienia stworzenia jako takiego, a tylko ma służyć zwróceniu go w nowym kierunku, ma przekonywać czytelnika również i to, że Noe ma ocalić przed potopem wszystkie rodzaje zwierząt (bezgrzesznych przecież). Stanowi to zapowiedź przyszłej współpracy człowieka i Boga w dziele zbawienia; Bóg nie chce sam zbawiać grzesznego człowieka, w dzieło odkupienia włącza tego, który potrzebuje odkupienia: stąd to Noe na polecenie Boga ratuje zwierzęta, to Bóg powoła Abrahama i ustanowi go ojcem naszej wiary, prowadząc go i objawiając mu swoje serce, by w końcu kiedyś przez zgodę Maryi stać się człowiekiem i nas zbawić.
Troska Boga uwidacznia się zarówno w tym, że to sam Bóg zamyka za Noem drzwi od arki (por. Rdz 7,16), jakby chciał dopilnować, czy aby na pewno sprawiedliwy Noe nie spóźni się z ucieczką, jak i w dokładnych, odpowiadających potrzebie szczegółach konstrukcyjnych oraz wymiarach tej drewnianej skrzyni. Po pierwsze, gabaryty wystarczają, aby uratować wszystkich sprawiedliwych oraz niewinne zwierzęta. Po drugie, kil arki znajduje się prawdopodobnie ciut wyżej niż najwyższe szczyty, ponad które woda podniosła się o około 7 metrów (a sama arka — przypomnijmy — miała około 13 metrów wysokości).
A potem, już po potopie — ujmująca scena, gdy Bóg kilka razy powtarza błogosławieństwo Noemu i obiecuje mu swoje przymierze; powtarza się wzruszający Bóg jak dziecko albo jak pijany... Tak widać zależy Mu na szczęściu człowieka. Znalazłszy nieskazitelnego Noego, jemu powierza to błogosławieństwo, które wcześniej skierował do pierwszych ludzi (por. Rdz 1,28—29). Mamy do czynienia jakby z nowym stwarzaniem ludzkości — przez zawarcie przymierza z człowiekiem. Przymierze między Bogiem a Noem to pierwsze przymierze w Biblii.
I jeszcze to — również wzruszające — że po potopie, kiedy „nowa” ziemia znajdzie się już w takim stanie, jak w dniu stworzenia (por. Rdz 1), będzie mógł Bóg przyjąć „nowego” człowieka nawet z jego grzesznością. Już macha ręką, zasłania sobie oczy — nie chce widzieć grzechu, ale człowieka, którego umiłował. Sam tekst jest tak skonstruowany, że w centrum opowiadania o potopie stoi pamięć Boga o Noem. Cierpliwie i wyrozumiale przyjmuje Bóg człowieka z jego słabością i gwałtownością, czego wyrazem jest dopust, że ludzie mogą zabijać zwierzęta (nie tak było w pierwotnym porządku, kiedy człowiek był wegetarianinem).
Będzie Bóg wierny człowiekowi pomimo tego, że usposobienie tegoż wykazuje tajemnicze zło w nim tkwiące. Nie znaczy to, że znów nie będzie musiał zmienić swoich planów — kiedy zło kolejny raz opanuje ziemię — ale że zrobi to w inny sposób: wybierając sobie Abrahama i jego rodzinę i od nich zaczynając na nowo. Znakiem przymierza, które Bóg zawiera teraz z człowiekiem, jest tęcza — symboliczny łuk wojownika Bożego; zawieszony na niebie, nigdy już nie obróci się przeciw mieszkańcom ziemi.
Można powiedzieć, że — tak jak za chwilę, gdy pijany Noe leżeć będzie nagi w swym namiocie, zrobią to synowie Noego, Sem i Jafet — Bóg tyłem wchodzi do namiotu wnętrza człowieka jak do konfesjonału, w którym leży pijana grzechem i obnażona dusza penitenta, i zasłania płaszczem jej nagość. To chyba najbardziej rozczulająca scena. Czym zasłania? Oczywiście płaszczem obnażonego na Krzyżu ciała Syna Bożego, który za nas umarł; por. Rdz 9,23: „(...) Sem i Jafet wzięli płaszcz i trzymając go na ramionach weszli tyłem do namiotu i przykryli nagość swego ojca”.
Bo też — podkreślmy to raz jeszcze — przymierze z Noem jest przymierzem z człowiekiem, o którym Bóg już wie, że jest grzeszny. To nie przymierze z Adamem, który jeszcze nie zgrzeszył, to przymierze z człowiekiem upadłym po grzechu Adama; to przymierze w Nowym Adamie — Jezusie Chrystusie. Od grzesznego człowieka nie oczekuje już Bóg bezgrzeszności, teraz szuka On wśród ludzi przyjaciół — takim był Noe, Abraham i Maryja (Ona jeszcze kimś więcej: Matką).
Noe nieświadomy działania wina, ponosi konsekwencje jego wypicia. To oczywiście symbol życia po nawróceniu i po przyjęciu łaski zbawienia w Jezusie. Nie ma tu miejsca na grzech świadomy jak ten Adamowy, jest tylko upadek niechciany, ale tak działający, że dusza traci świadomość — nie ukrywa się jak Adam przed Bogiem, ale leży nieprzytomna.
I może dlatego nie przeklina Noe Szatana (por. Rdz 3,14—15), którego w tym opowiadaniu nie widać, ale synów Chama, który pogardził nim i opowiadał o jego nagości; przeklina człowieka, bowiem Szatan został już pokonany, dusza jest już nawrócona. Szatan jest tym, który oskarża. Ale teraz Szatan jest już pokonany — przez Krzyż. Jeżeli uczeń Jezusa upada, teraz oskarża się albo sam, albo robią to inni, jego bracia w wierze.
Wielka to lekcja dla policjantów świętości — uczyć się od Sema i Jafeta niewidzenia grzechów braci. A można i powiedzieć, że nie od synów Noego mamy się uczyć, ale od Boga samego; bo dwóch synów z biblijnego opowiadania może oznaczać dwie Osoby Trójcy: Ojca i Ducha, które zasłaniają płaszczem Syna Bożego swoje oczy przed grzechem człowieka.
Kiedy niebo rozjaśnione łaską zaciemniają chmury grzechu, Bóg nie patrzy na nagość naszą, ale rozpina na niebie tęczę, aby pamiętać o przymierzu zawartym w Synu Bożym — z powodu grzechu naszego obnażonym na Krzyżu jak rozwiąźli mężczyźni spod znaku tęczy; tyle że Ten z zupełnie innego powodu nagi jest i wystawiony na pokaz.
A my nieprzypadkowo rozpoczynamy opowiadanie o Abrahamie historią Noego. Nie raz przyjdzie nam się do niej odnosić, proszę więc zapamiętać wszystkie szczegóły. A i nawet ci „mężczyźni spod znaku tęczy” pojawią się w naszej historii — nie w życiu Abrahama co prawda, ale jego bratanka.
opr. aw/aw