Fragmenty książki "Przypływ zachwytu"
Arthur Gordon przełożyła Maria Zawadzka
PRZYPŁYW ZACHWYTU |
|
Większość z nas stara się żyć tak, aby uciec przed egocentryzmem. Być może to właśnie jest sedno, być może na tym polega wyzwanie i tak naprawdę wszystko się do tego sprowadza. Niektórzy z nas radzą sobie z tym zadaniem lepiej niż inni. Wydaje mi się, że najwięcej zyskują ci, którzy potrafią przejść od myślenia o sobie do myślenia o drugim człowieku.
Żeby zacząć się skupiać na problemach innych, trzeba się wykazać nie lada odwagą: taka postawa niesie ze sobą ryzyko bolesnego zawodu. Niełatwo nam się nagle odsłonić, w jednej chwili otworzyć serce, przyjmować wszystko ze współczuciem, zaangażowaniem i entuzjazmem. Zwykle prościej — i czasami bezpieczniej — jest zachowywać dystans i nie wykazywać żadnej aktywności.
Mimo to każdy, kto zdecyduje się podjąć takie ryzyko, stanie w obliczu niezwykłego odkrycia: im więcej problemów skupia Twoją uwagę, im intensywniej starasz się o nich myśleć, tym bogatsze robi się Twoje życie.
Ta zdolność poświęcenia się innym wpływa ożywczo na każdy typ relacji, takich jak małżeństwo, rodzina, przyjaźń, a nawet na więzi, które najczęściej łączą ludzi i zwierzęta. Każdy z nas przychodzi na świat z mniejszymi lub większymi predyspozycjami do myślenia o potrzebach bliźnich, ale to, czy je rozwiniemy, czy zmarnujemy ten potencjał, zależy przede wszystkim od nas.
źródło: photogenica.pl
Żeby skupić się na innych, musisz się najpierw wyzbyć obojętności. Musisz być chętny do działania, bo to do Ciebie będzie należał pierwszy krok. Kiedyś w promieniach zachodzącego słońca moja mała córeczka i ja czekaliśmy, aż nadejdzie przypływ. To był cichy, spokojny wieczór. Światło tańczyło na grzbietach fal, zamieniając je w strugi złota, które zagarniały mokry piasek — z każdą chwilą zbliżały się do brzegu, były coraz bliżej i bliżej. Wyglądało to jak pieszczota, ramię oceanu zamykające wydmy w miłosnym uścisku. Moja córka zamyśliła się i powiedziała: „Czy to nie wspaniałe, że ocean tak bardzo dba o Ziemię?”.
Miała rację. Wykazała się nieomylnością właściwą jedynie dziecku: to rzeczywiście był rodzaj opieki. Ziemia pozostawała bierna — tylko czekała. Ale morze dbało o nią — dlatego przyszło. Cały morał zawiera się w tym rozczulającym symbolu: gotowość do działania, zbliżenia się, do pogrążenia niosącego w sobie ostateczne spełnienie.
opr. ab/ab