Jak wytłumaczyć nastolatkom znaczenie siedmiu sakramentów - tajemniczych znaków łaski Bożej - i nie zanudzić ich przy tym trudną teologią?
ISBN: 978-83-7797-067-6
wyd.: Edycja Świętego Pawła,
www.: www.edycja.pl 2012
Jak wytłumaczyć nastolatkom znaczenie siedmiu sakramentów – tajemniczych znaków łaski Bożej – i nie zanudzić ich przy tym trudną teologią? To zadanie udało się autorce książki, Diane Jenkins. Każde opowiadanie to historia z życia wzięta, której bohaterowie na swój sposób odkrywają znaczenie i wartość sakramentów świętych. Śledząc ich losy, każdy przypomni sobie, w jaki sposób sakramenty odnawiają i wzmacniają naszą relację z Panem Bogiem. Na końcu każdego opowiadania znajdziemy pytania zachęcające do refleksji i dyskusji.
– Szszsz! Kamila… Kamila!
Nikt nie lubi, kiedy wyrywa się go ze świata marzeń. Zachowanie mojej młodszej siostry Justyny zdenerwowało mnie tak bardzo, że odburknęłam:
– Czego chcesz?
W tym momencie przypomniałam sobie, że jestem w kościele.
Na szczęście był to czas przekazywania znaku pokoju, więc mój głos nie został zauważony w takim stopniu, w jakim mógłby być w innym, bardziej wyciszonym momencie Mszy Świętej. Niestety, rodzice usłyszeli go wyraźnie i spojrzeli na mnie z niezadowoleniem. Ukryłam swoje zawstydzenie, przytulając Justynę. Potem uścisnęłam dłonie ludzi siedzących za nami.
Kiedy obróciłam się, żeby przytulić mamę, szepnęła:
– Przestań marzyć o niebieskich migdałach.
– Tak, mamo – odpowiedziałam.
Nie powinnam była oddawać się marzeniom w czasie Mszy Świętej, ale też nie zdarzyło mi się to po raz pierwszy. Od pewnego czasu przestałam zwracać uwagę na to, co dzieje się w kościele. Zresztą… działo się tam ciągle to samo!
Po liturgii, kiedy staliśmy przed kościołem, podszedł do nas wujek Krzysztof.
– Czy przypadkiem w przyszłym miesiącu nie czeka nas jakieś wyjątkowe wydarzenie? – zażartował. – Pomyślmy… co to może być?
Zupełnie jakby Justyna nie paplała o tym od tygodni!
– Moja Pierwsza Komunia Święta! – krzyknęła Justyna. – To będzie wyjątkowy dzień, bo przyjmę do serca Jezusa i będzie wtedy przy mnie cała rodzina i…
– Nie martw się, skarbie – powiedział z uśmiechem na twarzy wujek Krzysztof – na pewno przyjdę!
– Super! – zaświergotała Justyna. – A chcesz posłuchać naszej piosenki? Ćwiczyliśmy ją codziennie.
– Czy nie musimy już iść? – zapytałam.
Tata przytaknął, więc pożegnaliśmy się i wsiedliśmy do samochodu. Nie mogłam się doczekać, kiedy dotrzemy do domu, przebierzemy się i wyruszymy na pierwszą tej wiosny wycieczkę. To taka niedzielna tradycja w naszej rodzinie, a ja po prostu to uwielbiam!
Tak bardzo cieszyłam się, że wyszliśmy już z kościoła, że nie przeszkadzała mi Justyna śpiewająca swoją pierwszokomunijną piosenkę. Do czasu. Gdy dotarliśmy do parku, miałam po dziurki w nosie jej skrzeczącego głosu zawodzącego o „uroczystym dniu Pierwszej Komunii Świętej”.
– Możesz wreszcie przestać? – burknęłam, gdy wjeżdżaliśmy na parking.
– Kamilo! – zareagował tata.
– Przecież słyszeliśmy tę piosenkę już milion razy – odpowiedziałam naburmuszonym głosem.
Jak zawsze urządziliśmy sobie wspaniały piknik nad brzegiem jeziora. Spędziliśmy nieco czasu, rozmawiając ze sobą. Po zjedzeniu tradycyjnego deseru, czyli słynnych czekoladowych babeczek taty, poszliśmy na spacer naszą ulubioną leśną trasą.
Justyna szła obok mnie i nie przestawała opowiadać o swojej Pierwszej Komunii Świętej. Kiedy po raz trzeci zaczęła mówić, jakie to wyjątkowe wydarzenie, nie wytrzymałam i wypaliłam:
– Wielka mi rzecz. Ja przyjmuję Komunię Świętą w każdą niedzielę!
– Wiem! – zapiszczała Justyna. – Ja też niedługo będę mogła!
– I co z tego? – powiedziałam. – Przecież to nic ciekawego.
Justyna zaśmiała się.
– To nieprawda. Nam mówiono, że to wyjątkowy czas z Bogiem.
– Jak sobie chcesz – odpowiedziałam chłodnym głosem. Ale w głębi serca wiedziałam, że Komunia Święta powinna być czymś wyjątkowym, dokładnie tak, jak powiedziała Justyna. Tylko czy coś, co robi się ciągle tak samo, może być wyjątkowe?
Przez cały następny tydzień Justyna telefonowała do wszystkich członków rodziny i przyjaciół, wyjaśniając im, czym jest Komunia Święta, zupełnie jakby nigdy przedtem o tym nie słyszeli!
– Justyno, nie musisz opowiadać wszystkim o tym, że Jezus przychodzi pod postacią chleba – zwróciłam uwagę, gdy właśnie skończyła rozmawiać z ciocią Jadzią. – Oni już to wiedzą!
– Ja im tylko przypominam – odpowiedziała Justyna, wybierając kolejny numer. – A teraz zadzwonię do babci.
Poszłam do naszego pokoju, żeby przypadkiem i mnie o tym nie „przypomniała”. Wiedziałam już wszystko o Komunii Świętej. Justyna nie musiała mi o niej opowiadać.
Przez kilka kolejnych niedziel próbowałam bardziej skupić się w czasie Mszy Świętej, ale myślałam tylko o tym, co czeka nas później. Przez cały tydzień członkowie rodziny byli zajęci różnymi sprawami. Nasze niedzielne spotkania w parku były jedyną okazją, żeby spędzić trochę czasu razem.
Nie mogłam się doczekać, kiedy wreszcie nadejdzie dzień Pierwszej Komunii Świętej Justyny i całe to zamieszanie wreszcie się skończy. Miałam już dość słuchania o tym, jak chleb stanie się Jezusem, jak Justyna będzie bliżej Boga, jak założy swoją białą sukienkę, a wszyscy będą jej w tym towarzyszyć, bla, bla, bla… Wszystko to było prawdą, ale męczyło mnie, że ona mówi ciągle o tym samym!
Kiedy nadszedł ten wielki dzień, Justyna tańczyła po pokoju, doprowadzając mnie do szału. Zaczęła nawet podśpiewywać jakąś wymyśloną piosenkę: „Wyjątkowy, wyjątkowy, wyjątkowy! To jest wyjątkowy dzień!”.
Dłużej nie mogłam tego znieść.
– Możesz być cicho?! – krzyknęłam. Kiedy zamilkła, powiedziałam: – Słuchaj, w każdą niedzielę, na każdej Mszy Świętej jest Komunia Święta. To nic specjalnego, rozumiesz?
– Nieprawda – upierała się przy swoim.
– Zacznij myśleć, Justyno – powiedziałam. – Coś, co robi się na okrągło, nie może być wyjątkowe.
Zapadła cisza. Nagle Justyna zapytała:
– A nasze niedzielne pikniki…?
– To co innego – ucięłam krótko.
– Ale przecież ciągle na nie jeździmy – i zaczęła wymieniać: – wsiadamy do samochodu, jedziemy do parku, urządzamy piknik nad jeziorem, a potem…
– Uwierz mi, to co innego! – powiedziałam podniesionym głosem.
Jednak, kiedy siedziałam w kościele, zaczęłam się nad tym zastanawiać. Sposób, w jaki Justyna o tym mówiła, sprawił, że nasze niedzielne wycieczki do parku wydały mi się tak samo nieciekawe jak niedzielne Msze Święte. Tylko dlaczego czułam się tam inaczej?
„Miałam rację. Pikniki to co innego” – pomyślałam.
Ale im dłużej nad tym myślałam, te dwie rzeczy wydawały mi się tym bardziej podobne. W parku robiliśmy zawsze to samo, bo to pomagało nam się zjednoczyć jako rodzinie. Czy Msza Święta nie jest tym samym? Czy nie uczestniczymy w niej co tydzień w ten sam sposób po to, aby zjednoczyć się z Panem Bogiem i ze wszystkimi osobami, które w Niego wierzą?
W parku spożywaliśmy wspólny posiłek. Pomimo że za każdym razem jedliśmy prawie to samo, dla nas było to coś wyjątkowego. A w kościele zawsze przystępowaliśmy do Komunii Świętej. To też posiłek. Czym więc Msza Święta różniła się od naszych rodzinnych wycieczek?
Dzieci przystępujące do Pierwszej Komunii Świętej zaczęły wchodzić jedno za drugim do kościoła. W jednym z rzędów odnalazłam wzrokiem Justynę i pomyślałam o tym, z jakim przejęciem czekała na ten dzień. Nagle zdałam sobie sprawę z tego, że moja siostra odpowiedziała na moje pytanie, zanim jeszcze zdążyłam je zadać. Owszem Komunia Święta była posiłkiem, ale nie był to zwyczajny posiłek. Był wyjątkowy, bo oznaczał przyjęcie Jezusa do serca!
Uważałam, że w kościele nie dzieje się nic ciekawego, ale problem leżał gdzie indziej. To ja sama byłam tym problemem – ja i moje podejście. Należało to zmienić!
Justyna spokojnie przeszła obok naszej ławki, ale wiedziałam, że była strasznie przejęta. Nawet nie przyszłoby jej do głowy myśleć o czymś innym – ani przez chwilę.
Ja też nie miałam takiego zamiaru. Jak mogłabym oddawać się marzeniom teraz, kiedy wreszcie to wszystko zaczęło mieć i dla mnie znaczenie?
Kiedy ksiądz zaczął Mszę Świętą, zmówiłam krótką modlitwę. Obiecałam, że nigdy więcej nie będę traktować tak ważnych spraw jak czegoś oczywistego. Wiedziałam, że niełatwo będzie to zmienić, ale postanowiłam zmierzyć się z monotonią kościoła, zmieniając swoje podejście na całkiem nowe.
Pytania do przemyślenia i dyskusji
1. Młodsza siostra pomogła Kamili zobaczyć problem z innej strony. W jaki sposób inni zainspirowali cię do zmiany twojego sposobu myślenia?
2. Opisz jakąś czynność, którą ciągle wykonujesz, a mimo to nie masz jej dość. Dlaczego tak to lubisz?
3. Czy masz jakieś wspomnienia związane z przyjęciem Pierwszej Komunii Świętej? Jakie teraz jest twoje podejście do Eucharystii?
4. Jak spędzasz wyjątkowe chwile ze swoją rodziną? A jak ze swoją wspólnotą parafialną?
opr. aś/aś