Życzę sobie i nam wszystkim, by Jezusowi również dziś "się po prostu zwyczajnie dobrze żyło wśród ludzi" i byśmy potrafili docenić "wartość codzienności".
Mam nadzieję, że Szanowni Czytelnicy, podobnie jak ja, mieli bardzo udane Święta Bożego Narodzenia. Uroczystości jednak już się skończyły i wraca powoli zwykły czas.
W tym poświątecznym okresie, chciałem zwrócić uwagę na fragment wywiadu z ks. Grzegorzem Strzelczykiem, który przeczytałem akurat w Wigilię:
...bardzo mnie frapuje to, że mamy u Jezusa 30 lat kompletnej bezczynności, jeśli chodzi o „wysiłek zbawczy”. Jezus wtedy nic szczególnego nie robi, tylko normalnie żyje wśród ludzi. I nie wydaje się, żeby Mu się jakoś szczególnie spieszyło do wypełnienia misji, bo trzydziestolatek w tamtych czasach to był już naprawdę dojrzały facet.
Jezus spokojnie mógł zacząć swoją publiczną działalność, jak miał 22-23 lata, bo byłby już wtedy wiarygodny. A tam jest jakieś absolutne zwlekanie. Może Jemu się po prostu zwyczajnie dobrze żyło wśród ludzi? A może chodziło o to, żeby nam pokazać wartość codzienności?
Życzę sobie i nam wszystkim, by Jezusowi również dziś "się po prostu zwyczajnie dobrze żyło wśród ludzi" i byśmy potrafili docenić "wartość codzienności".
Pozdrawiam
Andrzej Cichoń
PS: Całość wywiadu TUTAJ
opr. ac/ac