Moja wdzięczność

Ks. Bosko, aby wychowywać chłopców, poświęcił im wszystko. Dlatego nie musiał mówić im, że ich kocha.

Ks. Bosko, aby wychowywać chłopców, poświęcił im wszystko. Dlatego nie musiał mówić im, że ich kocha.

Lubię rozmawiać z pewnym księdzem. Znam go ponad trzydzieści lat. Bez owijania w bawełnę podejmuje trudne tematy. Zmusza do myślenia. Gdy przed laty rozpoczął się boom na szkoły salezjańskie, pytał, dlaczego salezjanie podejmują studia, np. z historii. „Nie wystarczy, żeby byli w szkole po prostu księżmi? Czy nie lepiej zostawić nauczanie świeckim?”. „Niczego nie rozumie albo mnie prowokuje” – myślałem. Dziś wiem, że widział dużo dalej niż ja.

To przekonanie nie przyszło mi łatwo. Potrzebowałem czasu. Należę do pokolenia, które wychowało się w PRL-u. W seminarium byłem za „Solidarności”, w stanie wojennym i bezpośrednio po nim. Zostałem księdzem w 1988 r., niemal na chwilę przed rozpoczęciem w Polsce przemian. Po dwóch latach pracy w ojczyźnie, następnych kilka spędziłem poza jej granicami. Wróciłem w 1996 r. Miałem za sobą długie przygotowania do duszpasterstwa w parafii, w salce katechetycznej, do zmagania się z reżimem wrogim wierze. Tymczasem trafiłem do nowej rzeczywistości. Do katechezy w szkole, do szkół salezjańskich, do nieznanej mi Polski. – Co teraz miało być ważne? – pytałem.

Światło przyszło od Jana Pawła II za sprawą jego adhortacji „Vita consecrata” (1996) poświęconej misji i roli życia konsekrowanego w Kościele i w świecie. W 96. punkcie dokumentu papież pisze, na czym polega znaczenie zaangażowania zakonników w wychowanie. To był tekst dla mnie! Ujęło mnie zwłaszcza stwierdzenie, że konsekrowani mogą wnosić „ważny wkład w pracę innych wychowawców”. – Jaki? – pytałem. Papież pisze, że przez radykalizm życia konsekrowani pokazują wychowankom nie tylko cele do osiągnięcia na ziemi, ale też życie wieczne. Ich siłą jest konsekracja, otwarcie na Ducha św., słuchanie Słowa Bożego, umiejętność rozeznania. Dzięki swemu charyzmatowi konsekrowani tworzą środowiska pełne wolności, miłości i komunii. Sprzyjają one temu, aby młodzi harmonijnie dojrzewali, dokonując syntezy wartości kultury i Ewangelii, życia i wiary. Ojciec Święty podkreśla, że wielu konsekrowanych, poświęcając się całkowicie tak pojętej misji wychowania, osiągnęło świętość. Według niego jest to doskonała forma miłości. To jeden z najcenniejszych darów, jakie wychowawca może dać młodzieży. To według Jana Pawła II jest ów specjalny wkład konsekrowanych w wychowanie. Przyznam, że czułem się tym lekko rozczarowany. To nie były dla mnie nowe rzeczy.

Ale papież kontynuował. Według niego przykładem postawy konsekrowanego wychowawcy jest ks. Bosko. „Młodzi powinni nie tylko być kochani, ale i wiedzieć, że są kochani” – zamknął swe rozważanie papież, cytując fragment jego „Listu do Rzymu” (1884). Olśniło mnie! Ks. Bosko, aby wychowywać chłopców, poświęcił im wszystko. Dlatego nie musiał mówić im, że ich kocha. Oni po prostu to czuli, wiedzieli o tym. Żeby kontynuować swoje dzieła dla młodych ks. Bosko założył zgromadzenie salezjanów. Nie instytucję, która zapewnia wychowanie, a formę życia konsekrowanego, dzięki której młodzi nie tylko mieli dostać to, czego potrzebują, ale mieli mieć pewność, że są kochani. A skąd wzięli się salezjanie? Z oratorium, spośród jego wychowanków! Ponieważ ci młodzi chłopcy wiedzieli, że są kochani, chcieli ks. Bosko odpowiedzieć miłością. I zostali zakonnikami.

Jan Paweł II otworzył mi oczy. Życie konsekrowane i wychowanie łączy niezwykła więź. Aby wychowywać, trzeba pokochać! Aby spełnić się jako konsekrowany, trzeba kochać! Zrozumiałem, że choć czasy się zmieniły, to moje zadanie pozostało takie samo. Ludzie potrzebują Boga i jego miłości. Kiedyś jako katecheta miałem sprawić, by przychodzący na moje zajęcia wiedzieli, że są kochani. Dziś mam to zrobić, np. jako nauczyciel historii w szkole.

Jestem wdzięczny Janowi Pawłowi II za tamtą podpowiedź. Czterdzieści lat po jego wyborze na Stolicę Piotrową chcę o tym zaświadczyć publicznie.

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama