W Szkocji, tak jak w całej Wielkiej Brytanii, brakuje księży i sióstr zakonnych. Dlatego do pracy tutaj przyjeżdża coraz więcej kapłanów z Polski
W jaki sposób trafił Ksiądz do pracy w Szkocji?
W czasie studiów na Uniwersytecie Kardynała Wyszyńskiego w Warszawie wyjeżdżałem do posługi wakacyjnej zagranicę. Ze względu na znajomość języka angielskiego były to właśnie kraje tego regionu. Po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej duża grupa Polaków wyjechała do pracy poza granice kraju. W 2006 r., będąc pierwszy raz w Szkocji, spotkałem się z wielkimi potrzebami opieki duszpasterskiej nad naszymi rodakami w hrabstwie Lanarkshire, które stanowi przedmieścia Glasgow. Na wstępie zostałem poproszony o zorganizowanie Mszy św. dla Polaków, a kiedy katedra z łatwością wypełniła się mówiącymi po polsku katolikami, ks. bp Joseph Devine - ordynariusz diecezji Motherwell, a więc diecezji, w której aktualnie pracuję, wyraził życzenie zorganizowania opieki duszpasterskiej dla Polaków. W ten sposób zostałem zaproszony do posługiwania w diecezji Motherwell, a ks. bp Zbigniew Kiernikowski skierował mnie do pracy w Szkocji.
Czy obecność polskich kapłanów spowodowana jest potrzebami - tzn. małą ilością duchownych w Szkocji czy też ma na nią wpływ obecność imigrantów z Polski?
Posługa księży z Polski powodowana jest obydwoma wymienionymi czynnikami. Średnia wieku kapłanów w diecezji Motherwell to ponad 60 lat. Kilka lat temu zostało zamknięte ostatnie seminarium duchowne w Szkocji. Dzisiaj dla kraju, w którym żyje około 630 tys. katolików, jest tylko jedno seminarium w Rzymie, w którym do kapłaństwa przygotowuje się 33 kleryków. W Szkocji, tak jak w całej Wielkiej Brytanii, brakuje księży i sióstr zakonnych. Dlatego do pracy tutaj przyjeżdża coraz więcej kapłanów z Polski. Na obecność księży Polaków ma również wpływ obecność nowych katolików ze wschodniej Europy - przeważnie Polaków, ale również Litwinów, Słowaków, Czechów i Węgrów. W samym Lanarkshire policja szacuje naszą obecność na ok. trzy tysiące. Moja praca to opieka nad parafią pw. św. Łukasza w Motherwell oraz opieka duszpasterska nad Polakami mieszkającymi w okolicy.
Na jednej ze stron internetowych dotyczących Szkocji czytamy, że przez ponad 1000 lat Kościół w Szkocji był prawdziwym sercem katolicyzmu w Europie, a papieże nazywali przez lata ten skrawek Europy „najdroższą córką Kościoła”. Jak obecnie wygląda sytuacja wyznaniowa Szkocji i jak można określić kondycję Kościoła katolickiego?
W Szkocji nadal mimo wszystko nurtem wiodącym wydaje się być narodowa odmiana Kościoła kalwińskiego, tzn. Kościoła Szkocji (Church of Scotland). W Kościele tym, pomimo że na niektórych wyspach (np. Skye) jest nadal silny i dynamiczny, uwidaczniają się rozłamy związane z kolejnymi problemami moralnymi. Ostatnio szeroko nagłośnioną jest debata na temat uznania związków homoseksualnych jako małżeństwa. Kościół ten również dopuszcza aktywnych homoseksualistów do godności pastora. W środowiskach bardziej konserwatywnych powoduje to kontrowersje i według mnie osłabia duszpasterski wpływ na wiernych. Na tym tle Kościół katolicki wydaje się być niezmienny w wyznawaniu tradycyjnych wartości, ma także najwyższy wśród innych Kościołów współczynnik Dominicantes (osób uczestniczących w niedzielnej Mszy św.). Boryka się jednak również z wieloma problemami, jakimi są: laicyzacja społeczeństwa, brak powołań, skandale w Irlandii, szeroko nagłaśniane w mediach. Mimo wszystko Kościół katolicki wydaje się być najbardziej spójną siłą osób wierzących, a głos biskupów Szkocji jest słuchany i szeroko dyskutowany w pluralistycznych mass mediach.
Jakie znaczenie dla jego funkcjonowania ma napływ imigrantów - katolików, w tym Polaków?
Oczywiście Kościół katolicki jest znacznie wzmocniony przez obecność imigrantów z Europy Wschodniej. Musimy jednak też pamiętać, że często jesteśmy nieprzygotowani do zetknięcia z wielokulturowością. Obawiam się, że wielu z nas po spotkaniu się z odmiennym światem gubi się i uważa, że nowoczesność jest tożsama z obojętnością religijną. Stąd też niezbędna jest obecność polskich kapłanów i sióstr zakonnych, którzy swoim świadectwem mogą bardziej wpływać na wiarę swoich rodaków.
Proszę opowiedzieć o swojej codziennej pracy.
Szkocja to kraj, który głęboko tkwi w tradycji chrześcijańskiej i jest krajem chrześcijańskim również w myśleniu swoich mieszkańców. Moja praca polega na opiece duszpasterskiej dwóch wspólnot: szkockiej i polskiej. Tak jak w Polsce - sprawuję sakramenty, prowadzę katechezę, spotykam się z ministrantami. Wszystko w odpowiednio mniejszych proporcjach. Praca, pomimo że czasami trudna i wymagająca dużo delikatności oraz zrozumienia dla różnych zwyczajów zarówno Szkotów, jak i nas, Polaków pochodzących z różnych stron Polski, przynosi mi bardzo wiele satysfakcji.
Czy życie religijne katolików w Szkocji - praktyki religijne, zaangażowanie świeckich w życie parafii, działalność w grupach formacyjnych - jest podobne do realiów, które zna Ksiądz z Polski? Czym się różni?
Parafia zawsze działa w podobnej strukturze. Ilość grup formacyjnych zależy od różnych czynników. Mam wrażenie, że w Szkocji świeccy angażują się bardziej w życie parafii. Wydaje mi się, że podział na kler i laikat jest tutaj mniej wyraźny. Bardziej dominuje przekonanie, że „jesteśmy Kościołem i musimy dbać o niego”.
Jaka jest rola działającej w Wielkiej Brytanii Polskiej Misji Katolickiej?
Polska Misja Katolicka jest bardzo silna w Anglii. W Szkocji w tej strukturze działa kilku księży pod przewodnictwem ks. rektora Mariana Łękawy, w miejscach, gdzie po wojnie osiedlili się polscy żołnierze. Większość kapłanów podlega bezpośrednio swoim biskupom diecezjalnym, chociaż oczywiście we współpracy z ks. Łękawą.
Czym dla polonii jest możliwość udziału we Mszy św. po polsku czy w ogóle kontakt z polskim księdzem?
Myślę, że to pytanie należałoby zadać mieszkającym tutaj osobom świeckim. Ja swoją posługę widzę i pojmuję jako zbliżanie ludzi do Boga.
Co dla Księdza jest źródłem największej radości jeśli idzie o pracę duszpasterską, a co stanowi problem czy trudność?
Radością jest każda Msza św. sprawowana razem z wiernymi i sakramenty. Zdaję sobie sprawę, że bez obecności kapłanów dostęp do życia z wiary tutaj byłby znacznie trudniejszy. Życzyłbym sobie, by większa grupa naszych rodaków uczestniczyła regularnie we Mszy św. niedzielnej i podejmowała się trudu formacji religijnej.
Dziękuję za rozmowę.
KL
Echo Katolickie 19/2012
opr. ab/ab