Pomagać, ale mądrze

Jak można mądrze pomagać uchodźcom - tłumaczy dyrektor Stowarzyszenia "Pomoc Kościołowi w Potrzebie"

Jak ocenia Ksiądz wszczęcie procedury przeciw Polsce w sprawie relokacji uchodźców? Czy przypadkiem nie jest to działanie typowo polityczne, a troska o prawdziwych uchodźców znajduje się na ostatnim miejscu?

Pomagać, ale mądrze

Rzeczywiście można odnieść wrażenie, iż za tymi decyzjami stoi wyłącznie polityka, ale żyjemy w świecie, którego jest ona nieodzownym elementem, a problem

Polska, Czechy i Węgry znalazły się pod lupą Komisji Europejskiej za naruszenie prawa UE ws. relokacji uchodźców. Tymczasem Austria została wyłączona z tego postępowania. Co Ksiądz o tym sądzi?

Przyznam, że nie rozumiem tej decyzji i chętnie zapytałbym o jej przyczynę osoby odpowiedzialne za takie rozstrzygnięcie.

Czy, zdaniem Księdza, Unia Europejska ma pomysł, jak naprawdę zająć się uchodźcami z Bliskiego Wschodu?

Jeśli chcemy poważnie rozmawiać i wspierać imigrantów, trzeba wrócić do przyczyn tego stanu rzeczy, z którym dzisiaj musi zmagać się Europa.

Szczerze? Nie wiem. Niewątpliwie jednak problem staje się coraz większy. Świadczą o tym chociażby liczby imigrantów napływających do Europy. Wydaje się, że nikt nie jest w stanie tego zatrzymać. Chciałbym, aby każdy, ktokolwiek zajmuje się pomocą uchodźcom, miał na celu przede wszystkim dobro drugiego człowieka. Jednak jeśli chcemy poważnie rozmawiać i wspierać imigrantów, trzeba wrócić do przyczyn tego stanu rzeczy, z którym dzisiaj musi zmagać się Europa. Wszyscy bowiem nieustannie mówią o skutkach, a nikt nie wspomina o powodach kryzysu uchodźczego.

Mówi się, że jest on największy od czasów II wojny światowej.

Fala uchodźców to skutek wojny w Iraku i Syrii. Wprawdzie wcześniej sytuacja polityczna w tych krajach nie była doskonała, ale panował pokój. Oba kraje odnotowywały nawet niewielki wzrost gospodarczy. Dzisiaj natomiast mamy niestabilne rządy, a w Syrii interwencję obcych państw chroniących terroryzm. Skutkiem zniszczenia tych terytoriów jest cierpienie niewinnych ludzi, którym brakuje podstawowych artykułów żywnościowych, dachu nad głową, pracy, nadziei. Ponadto w Iraku i Syrii stworzono wielki rynek zbytu na broń - również tę pochodzącą z Europy. Dlatego ludzie uciekają z krajów, gdzie zagrożone jest ich życie. Za kryzysem uchodźczym stoją też pieniądze i, niestety, chęć zarobienia na tych, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia swojej ojczyzny. Nie bez przyczyny są konflikty będące konsekwencją tzw. arabskiej wiosny. Wojna w Syrii i Iraku nie jest jednak tylko związana ze społeczną rewolucją. To także pokłosie interwencji USA w Iraku, która doprowadziła do utworzenia przez salaficką organizację terrorystyczną kalifatu pod nazwą Państwo Islamskie.

I to jest chyba główny powód strachu przed uchodźcami: terroryzm.

Co jest waszym marzeniem? - zapytał podczas wizyty na Bliskim Wschodzie jedną z młodych dziewczyn ks. M. Boguszewski. Odpowiedziała: „Wrócić do naszych domów!”. Chrześcijanie z Syrii są bardzo mocno związani ze swoją ziemią.

Każde państwo ma prawo do zachowania swojej tożsamości i obrony obywateli tak, aby czuli się bezpiecznie w miejscu, w którym żyją. To, co ostatnio dzieje się

Nieustannie przypomina się nam, a wręcz wypomina, że Polacy także z różnych powodów w XIX i XX w. byli emigrantami, prosili o azyl na zachodzie Europy, gdzie byli przyjmowani bez wrogości. Czy rzeczywiście dzisiaj Polacy są aż tak nieczuli na cierpienie tych, którzy musieli opuścić swój kraj?

Jesteśmy zobowiązani do tego, by pomagać drugiemu człowiekowi i robimy to na wiele różnych sposobów, mając jednak na uwadze nasze możliwości. Mówiąc o przyjęciu uchodźców, mamy na myśli zorganizowaną formę, a nie jakiś niekontrolowany, spontaniczny, bezładny i problematyczny napływ. Musi to być pomoc zgodna ze wszystkimi wymogami polskiego prawa, a więc także z akceptacją kultury i tradycji tego miejsca, do jakiego imigranci przybywają. Warto jednak podkreślić, że nie tylko przyjmujemy potrzebujących, ale też staramy się pomagać tam, na miejscu, gdzie kryzys ten ma swój początek.

O to zresztą apelują tamtejsi biskupi. Ordynariusz Latakii bp Antoine Chbei z Syrii powiedział ostatnio nawet, że uchodźcom, którzy są już w Europie, na pewno trzeba pomóc, podać rękę, ale to bardzo zły pomysł, aby zabierać ich z rodzinnych krajów i przenosić do obcych kultur. Poza tym obecnie chrześcijanie stanowią na Bliskim Wschodzie zaledwie 4%. Tamtejsi hierarchowie mówią o spisku mającym na celu usunięcie z tamtej części świata wyznawców Chrystusa.

Dlatego tym bardziej wparcie na miejscu jest najlepszą i najskuteczniejszą formą pomocy. Jako papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie każdą decyzję o wsparciu opieramy przede wszystkim na głosie zarówno tamtejszych hierarchów kościelnych, jak i ludzi, których spotykamy, odwiedzając Bliski Wschód. A sytuacja tam jest naprawdę dramatyczna. Jeśli rzeczywiście chcemy im pomóc, powinniśmy np. wspierać odbudowę szkół, by tamtejsze dzieci mogły się uczyć. Edukacja to klucz do przyszłości.

Jak jeszcze można pomóc?

Ponad 5,6 mln dzieci w samej Syrii pozostaje w dramatycznej sytuacji, w tym nawet 2 mln mieszka w rejonach kraju odciętych od pomocy humanitarnej. Główną przyczyną tej sytuacji są toczące się walki. Około 2,6 mln syryjskich dzieci wciąż pozostaje poza systemem edukacji.

Myślę, że warto działać w trzech obszarach. Pierwszy to modlitwa o pokój, o to, by nikt już nigdy nie musiał uciekać z własnego domu m.in. z tego powodu, że ktoś chce zbić na nim interesy polityczne i ekonomiczne. Po drugie: mieszkańcy Bliskiego Wschodu proszą: „Bądźcie naszym głosem i mówcie w naszym imieniu, bo zostaliśmy zdegradowani zarówno moralnie, jak i ekonomicznie. Sami nie jesteśmy w stanie sobie pomóc”. Upominanie się o ich prawa to nasz obowiązek. Wreszcie trzeci rodzaj wsparcia to pomoc materialna. Zachęcam do włączenia się w kampanie prowadzone przez Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Działamy zawsze kanałem kościelnym, co oznacza, że naturalnym partnerem do realizacji naszych programów pomocowych są biskupi, księża i siostry zakonne z terenów objętych pomocą. Staramy się pomagać nie tylko wtedy, kiedy są kamery, flesze całego świata. Jak włączyć się w nasze dzieło? Można np. wysłać sms w ramach akcji „Ocalmy chrześcijan w Syrii”, zaangażować się w jakiś projekt, jak chociażby „Mleko dla Aleppo”, gdzie ponad 70% mieszkańców żyje poniżej poziomu ubóstwa. Z powodu niedożywienia matki nie są w stanie karmić piersią swoich dzieci. W tej dramatycznej sytuacji mleko jest absolutną podstawą zapewniającą ich odpowiedni rozwój. Warto również zaangażować się w odbudowę szpitali, szkół, domów, pomoc chorym, a za pośrednictwem naszego e-sklepiku zakupić książkę i przedmioty wykonywane przez chrześcijan w Ziemi Świętej. Możliwości jest naprawdę wiele, a naszym obowiązkiem jest włączyć się w tę pomoc. Zresztą, moim zdaniem, Polacy doskonale się z niego wywiązują.

Dziękuję za rozmowę.

 

Pomóż

Międzynarodowa organizacja katolicka wspierająca chrześcijan prześladowanych lub potrzebujących pomocy duszpasterskiej działa w ok. 140 krajach świata. Tuż po II wojnie światowej założył ją o. Werenfried van Straaten. Jan Paweł II nazwał go wyjątkowym apostołem dobroczynności. Pomóc prześladowanym można, wpłacając pieniądze na konta złotówkowe PKWP:

ING Bank Śląski o/ Warszawa 31 1050 1025 1000 0022 8674 7759;

PKO BP o/ Warszawa 87 1020 1068 0000 1402 0096 8990.

 

Świadectwo

Wierzę, że Bóg istnieje pomimo naszego bólu

Miasto zostało zniszczone i zrujnowane, a nasze życie przestało mieć jakiekolwiek znaczenie. Mieszkamy w zapomnianym mieście - mówi 26-letni Rand Mittri, absolwent Kolegium Nauk Przyrodniczych w Syrii, a obecnie student na uniwersytecie w Aleppo. Na co dzień pracuje w centrum pomocy, które prowadzą księża salezjanie. Oto jego świadectwo.

Każdego dnia żyjemy tak, jakbyśmy byli otoczeni śmiercią. My, podobnie jak wy, zamykamy za sobą drzwi każdego dnia, wychodząc do pracy lub szkoły. Jednak my w tym momencie jesteśmy ogarnięci strachem, że już do naszych rodzin i domów nie wrócimy, ponieważ prawdopodobnie zostaniemy zabici lub zginą nasze rodziny. Bardzo cierpimy, ponieważ jesteśmy otoczeni śmiercią i zabijaniem i nie ma żadnej ucieczki, gdyż nikt nam nie pomoże. „Boże, gdzie jesteś? Dlaczego o nas zapomniałeś? Czy ty istniejesz? Dlaczego się nad nami nie zmiłujesz? Czy nie jesteś już Bogiem miłości?”. Każdego dnia zadajemy sobie te pytania, a ja nie potrafię na nie odpowiedzieć.

Doświadczyłem wielu przykrych rzeczy podczas tej wojny. Z drugiej strony dorosłem i stałem się dojrzały bardzo wcześnie. Z tego powodu patrzę na życie z innej perspektywy.

Pracuję w Centrum św. Jana Bosko w Aleppo, gdzie przebywa ponad 700 młodych kobiet i mężczyzn, którzy pragną zobaczyć uśmiech i usłyszeć dobre słowo, a także szukają tego, czego brakuje im w ich życiu: humanitarnego traktowania. Jednak nie mogę dać radości innym, ponieważ sam jestem w tej kwestii bankrutem.

W tej wojnie zginęło wielu ludzi, którzy uczęszczali do naszego centrum pomocy. Jack, 13-letni chłopczyk, zginął, czekając na autobus, który miał go przywieźć do nas na katechezę i zabawę z innymi dziećmi. Niestety wojna i nienawiść w ludzkich sercach zabiły tego chłopca. Anwar i Michelle wyszły z centrum do domu i mieliśmy nadzieję, że jeszcze do nas wrócą. Tymczasem w nocy ich dom zawalił się na nich, a dzieci zasnęły snem wiecznym i dołączyły do grona aniołów w niebie. Wszyscy ludzie, którzy zginęli, są męczennikami tej krwawej wojny. Zniszczyła ona nasze dusze, marzenia i nadzieje. Unicestwienie ludzkiego życia jest znacznie większą stratą niż zburzenie cegieł i kamieni.

Pomimo bólu życie moje i moich przyjaciół jest przepełnione radością, jakiej doświadczamy, służąc innym. Widzimy obecność Boga w dziecku, które pomaga w zdobywaniu wody. Widzimy Boga w tych, którzy niosą pomoc innym, a także w rodzicach zdobywających pożywienie dla swoich dzieci.

Wierzę, że Bóg istnieje pomimo naszego bólu. Wierzę też, że Bóg przez nasze cierpienie uczy nas prawdziwego znaczenia miłości. Moja wiara w Jezusa Chrystusa jest powodem radości i nadziei, których nikt mi nie ukradnie. Proszę zmartwychwstałego Pana o udzielenie mi i wszystkim osobom mieszkającym w Syrii i na całym świecie łaski miłosierdzia i radości w sercach tych osób, które są skrzywdzone, zasmucone i porzucone. To jest przesłanie dla każdego chrześcijanina. Dziękuję wam wszystkim i proszę was o modlitwę za mój ukochany kraj: Syrię.

Echo Katolickie 26/2017


opr. ab/ab



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama