17 lipca wyjedź z Warszawy!

Najbliższe dni i miesiące przyniosą Kościołowi w Polsce i w Europie sporo wielkich wydarzeń.

"Idziemy" nr 39/2009

ks. Henryk Zieliński

17 lipca wyjedź z Warszawy!

Najbliższe dni i miesiące przyniosą Kościołowi w Polsce i w Europie sporo wielkich wydarzeń. Na początek pielgrzymka Benedykta XVI do Czech, z którą tamtejsi katolicy wiążą wielkie nadzieje. Pod wieloma względami Kościół w Czechach jest bowiem dzisiaj w trudniejszej sytuacji niż to miało miejsce w Polsce przed pierwszą papieską wizytą w roku 1979, choć u nas wtedy panował jeszcze komunizm.

Kolejnym wydarzeniem na skalę Europy będą rozpoczynające się tydzień później w Gdańsku Pierwsze Katolickie Dni Społeczne dla Europy. Miejsce spotkania ponad 600 przedstawicieli episkopatów Europy, intelektualistów, polityków i dziennikarzy nie jest przypadkowe. Nie tylko ze względu na przypadające rocznice września 1939 i czerwca 1989. Ale jeśli tematem spotkania ma być „Solidarność wyzwaniem dla Europy”, to gdzie jest lepsze miejsce na taką refleksję niż w kolebce „Solidarności”?

Mniej więcej w tym samym czasie trwać będzie IX Dzień Papieski, ze szczególnym poruszeniem wyobraźni miłosierdzia na rzecz zdolnej choć niezbyt zamożnej młodzieży. Z promocją wartościowych twórców kultury, mediów i działań charytatywnych inspirowanych nauczaniem Jana Pawła II. W tym roku obok hasła „Papież wolności” nie mniej intensywnie brzmieć będzie pewnie wołanie „Santo subito”, bo jeśli wierzyć dość miarodajnym autorytetom, to już wiosna przyszłego roku może być czasem wyniesienia na ołtarze papieża Polaka.

Wobec takiej liczby dobrych informacji łatwo ulec złudzeniu, że nie pora teraz zajmować się złem. Ludzie mają przecież już dosyć zła, kłótni i ideologicznych sporów, którymi na co dzień karmią nas media. Ale diabeł i teraz nie śpi. Bo czy to przypadek, że właśnie w Dzień Papieski i akurat przed oknem na Franciszkańskiej w Krakowie ma przejść nieliczna, ale hałaśliwa manifestacja ateistów? Czy nie chodzi o butną prowokację wobec naszej pamięci i uczuć religijnych?

Inna „niespodzianka”, to planowana na 17 lipca przyszłego roku Europejska Parada Gejów i Lesbijek w Warszawie. Manifest centrali obradującej w Sztokholmie, która wyznaczyła naszą stolicę na miejsce parady, przypomina tonem niesławny rozkaz bolszewickiego generała Michaiła Tuchaczewskiego z 1920 roku: „Najwyższy czas zatrzymać dyskryminację, bigoterię oraz łamanie praw mniejszości we wschodniej części Europy. Chcemy, by EuroPride 2010 w Warszawie była symbolem nadchodzących zmian dla wszystkich obywateli tych krajów." Środowiska homoseksualne nie ukrywają, że liczą na wsparcie swojej parady z publicznych pieniędzy, zwłaszcza przez władze Warszawy. Nie spodziewają się wprawdzie ponad dwóch milionów uczestników jak przed dwoma laty w Madrycie, ale kilkudziesięciu tysięcy – owszem. Władze miasta już dzisiaj zapowiadają, że jeśli wpłynie do nich poprawnie sporządzony wniosek, nie będą blokować imprezy.

Parady pewnie nie da się zablokować. A wdawanie się w uliczne burdy z wojującymi homoseksualistami jest poniżej poziomu normalnego człowieka. Można jednak chyba wpłynąć na władze Warszawy – zwłaszcza przed wyborami – aby naszych pieniędzy, których i tak ciągle brakuje na mosty, drogi, szpitale i szkoły nie trwoniły na wyuzdane imprezy. A prócz tego najlepszą chyba metodą wyrażenia naszego zdania na temat parady byłyby 17 lipca pozasłaniane okna, witryny sklepów i wyludnione ulice. Podobnie jak to miało miejsce w czasie najazdu przed paru laty na Warszawę antyglobalistów. Niech sobie idą! I niech nawet pies z kulawą nogą ani żaden poważny dziennikarz się tym nie zainteresuje. Weekend 17 i 18 lipca już dzisiaj zaplanujmy sobie daleko poza miastem! Mamy na to ponad pół roku.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama