Nawiedzanie cmentarzy z czysto ludzkiego względu jest szkołą życiowej mądrości, i umacniania własnej tożsamości. Chrześcijanie jednak widzą w nim głębszy sens - wierzymy bowiem w świętych obcowanie
Szczęśliwie w tym roku cmentarze w uroczystość Wszystkich Świętych i w Dzień Zaduszny najprawdopodobniej będą otwarte. To, co przeżyliśmy przed rokiem, niech pozostanie tylko bolesnym wspomnieniem i wyzwaniem: Zróbmy, co tylko można, żeby się już nie powtórzyło.
Nawiedzanie cmentarzy z czysto ludzkiego względu jest szkołą życiowej mądrości, podtrzymywania społecznych więzów i umacniania własnej tożsamości. Zatrzymanie się nad grobami najbliższych, zwłaszcza w jesiennej scenerii, uświadamia nam naszą przemijalność i każe roztropnie podchodzić do czasu, który nam jeszcze pozostał. Wszystko, co doczesne, kiedyś przecież się skończy. Dobitnie wyraża to napis na jednym z grobów na warszawskich Powązkach Wojskowych: „Byłem tym, kim ty jesteś. Będziesz tym, kim ja jestem”. Trzeba o tej prawdzie pamiętać.
Stawanie nad grobami swoich przodków i krewnych to również powrót do własnych korzeni, do tego, z czego wyrastamy, do naszych tradycji rodzinnych i narodowych. W ten sposób odkrywamy i budujemy własną tożsamość, uświadamiamy sobie, że jesteśmy jakimś ogniwem w łańcuchu ludzkich istnień, bazujemy na pracy, cierpieniach i ofierze tych, którzy byli przed nami. Takich jak my, korzystających z dziedzictwa tych samych przodków, jest więcej. Stanowimy z nimi wspólnotę, bo przodkowie jednoczą. Stąd cmentarze są często ostatnimi miejscami, gdzie chociaż raz do roku nad mogiłami przodków spotka się bliższa i dalsza rodzina, gdzie dokonuje się jakiś symboliczny powrót do wspólnoty.
Dotyczy to również symbolicznego powrotu do wspólnoty narodowej i do narodowej tożsamości, zwłaszcza gdy zatrzymujemy się nad mogiłami tych, którzy w obronie naszej ojczyzny oddali swoje życie albo oddali jej inne ważne usługi. Dlatego narodową tożsamość umacniamy, wracając także do dziedzictwa Chopina, Moniuszki, Słowackiego, Mickiewicza, Sienkiewicza, Kossak-Szczuckiej i wszystkich, którzy tworzyli polską kulturę i siłę polskiego ducha. „Ojczyzna to ziemia i groby” — to zdanie francuskiego marszałka Ferdinanda Focha wypisane przy wejściu na cmentarz na Pęksowym Brzyzku w Zakopanem wskazuje, co mają wspólnego groby z patriotyzmem.
Ale dla nas nawiedzanie cmentarzy ma nade wszystko znaczenie religijne, dlatego łączymy je szczególnie z uroczystością Wszystkich Świętych i z Dniem Zadusznym. Wierzymy w życie po śmierci i powszechne zmartwychwstanie. Chrześcijaństwo podkreśla niezwykłą i nieprzemijającą godność każdej osoby ludzkiej. Dlatego tak bardzo jest dla nas ważne, żeby każdy zmarły miał swój grób, oznaczony jego imieniem i nazwiskiem — miejsce, gdzie będziemy szczególnie go wspominać, za niego się modlić, a jeśli trzeba, to również go opłakiwać. Brak takiego miejsca spersonalizowanej pamięci jest szczególną udręką dla rodzin, które nie znają miejsca pochówku swoich zmarłych. Przekonałem się o tym niedawno w czasie spotkania z rodzinami ofiar Obławy Augustowskiej.
Nad grobami uświadamiamy sobie również, że wśród tych, którzy od nas odeszli, jest wielu prawdziwie świętych, choć nie wyniesionych na ołtarze. Powołanie do świętości ma bowiem w chrześcijaństwie wymiar powszechny. Łaski koniecznej do własnego uświęcenia Bóg nikomu nie skąpi. Nas też to dotyczy. Stąd w groby chrześcijan, podobnie jak w ich życie wpisany jest Chrystusowy krzyż. Poczucie realizmu i doświadczenie własnej słabości podpowiadają nam jednak, że być może nie wszyscy w pełni współpracowali z Bożą łaską we własnym uświęceniu, choć mieli dobrą wolę. Zwłaszcza za nich modlimy się w pierwszych dniach listopada i za nich ofiarujemy odpusty, aby choć tak ich wspomóc w pośmiertnej już drodze do nieba.
Miłosierdzie Boga, gotowego przebaczyć nam wszelkie grzechy, za które żałujemy, nie przekreśla Jego sprawiedliwości. Dlatego Kościół, odpuszczając w imię Chrystusa grzechy, przypomina równocześnie o obowiązku zadośćuczynienia za nie Bogu i bliźniemu. Z tym ostatnim mogą być czasem problemy z powodu rodzaju grzechu (np. jak zadośćuczynić nienarodzonemu dziecku za aborcję), z braku czasu (gdy spowiedź jest na łożu śmierci) i z wielu innych przyczyn. Ludzie, którzy umarli pojednani z Bogiem, ale nie naprawili doczesnych skutków swoich grzechów, doświadczają czyśćca. Możemy i powinniśmy w tych dniach szczególnie im pomagać naszymi modlitwami i odpustami. Może i nam ktoś kiedyś w ten sposób przyjdzie z pomocą? Modlitwa za zmarłych to również wyraz szczególnej z nimi wspólnoty
opr. mg/mg