Początek listopada. Choć niejako automatycznie zasnuwa nasze życiowe niebo przygnębieniem, niech będzie zarazem czasem szukania czegoś więcej, bycia kimś więcej.
Początek listopada. Okoliczne cmentarze rozbłyskają tysiącami świateł, żywy ogień zamknięty w szklanych zniczach wypełnia przestrzeń. Groby toną w kwiatach, przybierając najczęściej kolory chryzantemowej bieli i żółci.
Ten czas, wypełniony nawiedzaniem grobów naszych bliskich, modlitwą za zmarłych, wprowadza w nasze życie wyjątkową atmosferę. Jest czasem refleksji – nad życiem i śmiercią, Bogiem, człowiekiem i światem, sensem i celem życia. To czas namysłu, czas, który pobudza do stawiania egzystencjalnych pytań.
I oby tak było. Bo jeśli od czasu do czasu budzi się w człowieku potrzeba sięgania w głąb rzeczywistości i samego siebie, to znaczy, że ma on świadomość „czegoś więcej” i bycia „kimś więcej”, osobowego przekraczania otaczającego świata, bycia bytem transcendentnym. A jeżeli tak jest, to to, co składa się na naszą codzienność, nigdy nie będzie wystarczające i nigdy nie zaspokoi w pełni kryjących się w człowieku pragnień.
W teologii istnieje określenie człowieka jako „capax Dei”. Nie do końca przetłumaczalne, opisuje człowieka jako istotę „otwartą” na Boga. Jak czytamy w 27. Punkcie Katechizmu Kościoła Katolickiego, „Pragnienie Boga jest wpisane w serce człowieka, ponieważ został on stworzony przez Boga i dla Boga. Bóg nie przestaje przyciągać człowieka do siebie i tylko w Bogu człowiek znajdzie prawdę i szczęście, których nieustannie szuka”.
Zadawanie sobie pytań, także tych najtrudniejszych, nie jest zatem daremnym filozofowaniem, ale jest podstawą dla codzienności, szukaniem sensu, który oświetli nasze codzienne działania i wybory. Egzystencjalne pytania są człowiekowi potrzebne, aby mógł wzrastać, stając się coraz bardziej człowiekiem. Otwierają one także i prowadzą do odkryć ze sfery duchowości, a wśród nich do najważniejszego – do odkrycia tego, który sam w sobie jest Źródłem, Sensem i Celem całej rzeczywistości. To szansa na poznanie prawdy, która uwalnia i daje nadzieję.
Świadomość wyjątkowości własnej egzystencji – dla jednych będąca błogosławieństwem, dla innych zaś przekleństwem – powinna stanowić bodziec do czynienia swego życia prawdziwym i wartościowym. Nie w myśl wszechobecnego hedonizmu, materializmu i konsumpcjonizmu, lecz w imię Miłości, która dając samą siebie, jest w stanie przemienić wszystko.
Początek listopada. Choć niejako automatycznie zasnuwa nasze życiowe niebo przygnębieniem, niech będzie zarazem czasem szukania czegoś więcej, bycia kimś więcej. Czasem szukania dalej, głębiej, bardziej. Bo właśnie tam kryje się to, co prawdziwe, piękne i najbardziej godne zachodu.
opr. ac/ac