Refleksje na temat misterium Eucharystii i udzielania komunii świętych
Jak za każdym moim pobytem w Paryżu, byłam na nabożeństwie w Notre--Dame. Trafiłam nawet na to samo co przed kilku laty miejsce po lewej stronie ołtarza. Nabożeństwo odbywało się tak, jak zapamiętałam: Ojcze Nasz było po łacinie. Komunię wierni przyjmowali na stojąco, jak u Jezuitów w Warszawie. Kiedy celebrans wezwał: "Przekażcie sobie znak pokoju", wszyscy rzeczywiście podawali ręce sąsiadom. Jeżeli w pobliżu stał Murzyn, wyciągały się do niego cztery ręce (co jest dyskryminacją a rebours). Przy wyjściu tłoczno. Jedni wychodzą, drudzy wchodzą przez boczne drzwi. Główne są zamknięte. Wreszcie udało nam się wyjść. Zatrzymałam się, ażeby po raz nie wiem który obejrzeć tablice ze znakami alchemicznymi, wzbudzającymi sprzeczne interpretacje. Naukowcy kwestionują ich hermetyczne znaczenie. Wtajemniczeni wiedzą swoje. W ciągu ośmiuset lat Notre-Dame nasiąkała treściami pochodzącymi z różnych źródeł po dziś dzień promieniującymi.
Następnej niedzieli oglądałam telewizyjną transmisję Mszy świętej w St. Quentin.
St. Quentin jest stolicą departamentu Aisne na północny zachód od Paryża. Jest to miasto starożytne, założone przez Rzymian w prowincji Belgica. Nazywało się Augusta Viromanduorum. W średniowieczu przemianowano je na St. Quentin, od imienia męczennika ściętego w III w. n.e. w tym osiedlu.
Nabożeństwo pokazane w telewizji celebrowano w gotyckiej kolegiacie z XII wieku. Wnętrze nie skażone dodatkami wyrażającymi gusta wiernych skupiało uwagę na dziejącym się misterium. Poszczególne części Mszy następowały po sobie w ustalonym porządku, rozbrzmiewały znane kwestie, a jednak wszystko wydawało mi się inne, trzymało mnie w nieustannym napięciu z obawy, że przez chwilę nieuwagi zgubię coś istotnego, co stanowiło o wyjątkowości tego nabożeństwa. Myślę, że tajemnica tkwiła w fakcie, iż wierni nie byli obserwatorami, lecz współtwórcami dziejącego się misterium.
Celebransów było dwóch: dominikanin i ksiądz świecki. Dominikanin wygłosił homilię o Narodzie Wybranym. Bóg wybrał jeden z narodów świata do spełnienia pewnej misji. Nie wybrał jego jednego, ażeby go zbawić, gdyż wszyscy ludzie są powołani do zbawienia, lecz żeby głosił światu objawioną mu przez Boga prawdę. Kazanie trwało kilka minut.
W pierwszym szeregu na wprost dominikanina stały dzieci trzymające zapalone świece. Nie wiadomo, czy coś zrozumiały z jego kazania; nie nudziły się jednak, bo musiały uważać na swoje płomyczki.
Przed Przeistoczeniem wierni ustawili przy ołtarzu dwa kosze. W jednym były winogrona, w drugim białe chleby. Ziarno i Wino, odwieczne symbole wiążące świat materialny z niewidzialnym.
Podczas misteriów eleuzyńskich mystagog przemieniał Ziarno w kłos, zapowiedź Zmartwychwstania. Uczestnicy Dionizji upajali się winem i popadali w ekstazę. Przez moment czuli się bogom równi. Misteria eleuzyńskie były otoczone tajemnicą. Pewne elementy jednak przedostały się do świadomości ogółu: Ziarno-pokarm służący do zbawienia wiecznego. Ciągłość intuicji religijnych i trwałość znaków stanowi własność każdej Cywilizacji. Kościół z archaicznych zasobów wyciąga nowe treści, nie niszcząc dziedzictwa minionych pokoleń.
Zapewne inne cywilizacje mają swoje ryty inicjacyjne, zbawcze znaki, ogniwa między doczesnością i wiecznością. Jeżeli ktoś odziedziczył czy wybrał chrześcijaństwo, musi przyjąć symbolikę Ziarna i Wina.
Dzieci biorące udział w nabożeństwie w St. Quentin były wyraźnie przejęte. Ongi bawiąc się w gry (nie dotyczy to gier komputerowych), z góry cieszyły się, że wiedzą, co nastąpi. Powtarzanie słów i gestów sprawiało im radość, że nic nie zakłóca ustalonego porządku.
Świadomie łączę Sacrum i Profanum.
Niezmienność rytuału odbija wiarę w trwałość porządku w Kosmosie i daje nadzieję - po przekroczeniu progu śmierci - uczestnictwa w porządku wiecznym.
Pod koniec liturgii po bokach ołtarza stanęły dwie pary: mężczyźni i kobiety z misami w rękach. Po konsekracji celebrans napełnił misy hostiami. On sam udzielił Komunii najbliżej stojącym. Jednocześnie pary ruszyły wzdłuż naw, podając wiernym pokarm na Żywot Wieczny.
We wczesnym średniowieczu w Irlandii conhospitae rozdawały Krew Pańską. Obrządek ten rozprzestrzenił się na Galię. Hierarchia kościelna w Rzymie uznała ten zwyczaj za naganny i skasowała funkcję conhospity. Udział kobiet w życiu sakralnym wywodził się z Cywilizacji Europejskiej, greko-latyńskiej i celtyckiej, gdzie kobiety były kapłankami.
Nabożeństwo w St. Quentin nie wprowadzało inowacji. Przypominało ryty tak stare, że aż nabierały znaczenia rzeczy nowych.
Liturgia w St. Quentin była piękna i jak piękno w ogóle pozwalała człowiekowi zapomnieć o znikomości świata i jego samego. Wzbudzała zaufanie do bycia. Niosła radość z samego faktu istnienia.
JADWIGA ŻYLIŃSKA, prozaik i eseistka. Autorka licznych powieści, zbiorów opowiadań i esejów historycznych.