Ewangelia wniosła nową nadzieję nie tylko w życie osobiste, ale także - w życie społeczne
Tegoroczny cykl adwentowy jest okazją, by uświadomić sobie wartość chrześcijaństwa, a szczególnie chrześcijańskiej nadziei. Adwentowe rekolekcje „Niedzieli” to szansa stawiania pytań o drugie przyjście Chrystusa w czasach ostatecznych oraz o Jego przyjście w wymiarze symbolicznym, podczas zbliżających się świąt Bożego Narodzenia
Adwent przypomina okres ciemności, na którą skazana była ludzkość przed przyjściem na świat Jezusa Chrystusa. Co jednak ciemność ta oznaczała dla świata dalekiego od dzisiejszych standardów? Jak dzisiaj wyglądałby świat bez Chrystusa?
Pytania te postawił niedawno prof. Philippe Nemo, francuski myśliciel. Drogowskazem w jego myśleniu stała się Ewangelia wraz z przykazaniem miłości nieprzyjaciół. — To był najbardziej oryginalny wkład w ludzkie dzieje — powiedział. — Żaden system filozoficzny nie wniósł tylu nowości, co Dobra Nowina Nauczyciela z Nazaretu.
Łzy Racheli
Dobrą ilustracją prawdziwie kopernikańskiego przewrotu, jaki pojawił się z chwilą przyjścia na świat Jezusa Chrystusa, jest postawa Heroda, który na wieść o narodzeniu zapowiedzianego Króla postanawia zabić w okolicy wszystkich chłopców w wieku do lat dwóch. Przerażeniem napawa nie tyle mechanizm lęku przed konkurentem w sprawowaniu władzy, bo takie postawy znajdujemy w każdym czasie, w każdej szerokości geograficznej. Najgorsze jest barbarzyństwo starożytnego świata, za sprawą którego prewencyjne działanie króla przeszło do historii pod dramatyczną nazwą rzezi niewiniątek. Jak notuje Mateusz: „Posłał oprawców do Betlejem i całej okolicy i kazał pozabijać wszystkich chłopców w wieku do lat dwóch, stosownie do czasu, o którym się dowiedział od mędrców. Wtedy spełniły się słowa proroka Jeremiasza: «Krzyk usłyszano w Rama, płacz i jęk wielki. Rachel opłakuje swe dzieci i nie chce utulić się w żalu, bo ich już nie ma»” (Mt 2, 16-18).
Przykładów na okrucieństwo starożytnego świata jest więcej. Nawet do współczesnego języka przeniknęły takie sformułowania, jak „drakońskie prawo”, które oznacza niesamowitą bezwzględność i surowość, czy też „oko za oko, ząb za ząb” — pochodzące z kodeksu Hammurabiego.
Powstańcie z kolan!
Zupełnie niezrozumiałe więc musiały być słowa Jezusa, który zamiast prawa odwetu zachęcał swoich uczniów do stosowania zupełnie odmiennej logiki. „Jeśli cię uderzą w prawy policzek, nadstaw lewy” (Mt 5, 39). Takie wymagania zaczęły bardzo szybko przynosić efekty na skalę całych społeczeństw. Dowodzi tego najkrótsza księga Nowego Testamentu — List św. Pawła do Filemona. Do Apostoła przyszedł Onezym, niewolnik należący do chrześcijanina, i zaczął uskarżać się na swojego pana z powodu jego surowości. Paweł przez chwilę zastanawiał się, co zrobić, chciał go nawet zatrzymać, uiszczając odpowiednią sumę za ewentualne straty, zdecydował się jednak na odesłanie Onezyma z powrotem. Ale kazał mu zanieść list, w którym pisał o Onezymie do jego pana Filemona: „Może bowiem po to oddalił się od ciebie na krótki czas, abyś go odebrał na zawsze, już nie jako niewolnika, lecz więcej niż niewolnika, jako brata umiłowanego” (Flm 15-16). Zdaniem wielu, od tej chwili w historii ludzkiej myśli rozpoczęła się taka ewolucja, od której dzisiaj nie do pomyślenia jest niewolnictwo. Wiele było powstań i zrywów, które zamierzały zlikwidować niewolnictwo, ale te rewolucje się nie powiodły. Jedyne, co przyniosło skuteczny rezultat — to chrześcijaństwo.
Potęga miłości
Jak zatem świat wyglądałby dzisiaj bez Chrystusa? Być może nadal niepełnosprawne dzieci spadałyby ze skał. Rodzice w taki właśnie sposób pozbywali się niewygodnego balastu w starożytnej Kartaginie. Jak wyglądałaby Europa? Europa, która jak nigdy dotąd cieszy się w powojennej historii niezmąconym pokojem. Nie wszyscy wiedzą, że mimo powszechnej dziś niechęci do chrześcijaństwa ojcowie założyciele u zarania UE inspirowali się wartościami ewangelicznymi. Paradoksem jest, że tzw. cywilizowany świat kieruje dziesiątki rezolucji w sprawie głośnych egzekucji w świecie islamskim, gdzie nieraz tzw. honor rodziny pozwala na kamienowanie kobiet, a milczy, gdy prześladuje się chrześcijan.
W tym miejscu mogą się pojawić zarzuty, że wśród chrześcijan istniały w historii zjawiska równie niebezpieczne i w nie mniejszym stopniu „opływające krwią”. Prawdą jest, że w imię Boga ludzie wielokrotnie posługiwali się „ogniem i mieczem”. Zawsze jednak mieliśmy wtedy do czynienia z wypaczeniem ideałów ewangelicznych, zawsze była to patologia, nigdy zaś realizacja Ewangelii.
Pisarz André Malraux stwierdził: „Wiek XXI będzie wiekiem religii albo nie będzie go wcale”. Śmiało można sparafrazować te słowa w II niedzielę Adwentu. Wiek XXI albo będzie chrześcijański, albo nie będzie go wcale. Z chwilą przyjścia na świat Jezusa Chrystusa w ludzkich sercach zakrólował bowiem wyjątkowy ideał, nazywany przykazaniem miłości. Dotychczas ludzie mieli doświadczenie miłości, ale zupełnie nową jej odsłoną stało się przebaczenie czy miłość nieprzyjaciół. Szczególnie ostatni nakaz uczy najwięcej zarówno terrorystów, jak i polityków czy sąsiadów.
opr. mg/mg