Problemy z gospodarczą niewiadomą

Cotygodniowy komentarz z "Gościa Niedzielnego" (37/2001)

Trudności z dopięciem tegorocznego budżetu i duży deficyt w planie przyszłorocznego zdominowały przedwyborcze dyskusje. Mimo że zarówno rząd, jak i opozycja zastrzegają, iż tak ważna dla kraju kwestia nie powinna być elementem kampanii wyborczej, żadna ze stron na taki dystans się nie zdobyła. Plan cięć budżetowych i pomysły na zwiększenie dochodów państwa to decyzje niepopularne i nieprzysparzające głosów wyborców. Jakby je najłagodniej przedstawić, i tak dla obywateli oznaczają zaciskanie pasa. Dlatego ani premier w Sejmie, ani opozycja w programach wyborczych nie chcą ujawnić szczegółów. Co więcej, żadna partia startująca w wyborach nie przedstawiła konkretnego planu gospodarczego, uwzględniającego sytuację finansów państwa. Nie wiadomo więc, jak za kilka tygodni będzie wyglądała gospodarka, niezależnie od tego, czy rządy obejmie lewica, czy prawica.

Trudno dzisiaj dociekać, na ile zachwianie naszych finansów jest wynikiem pogarszającej się koniunktury światowej, a w jakim stopniu miały na nie wpływ rodzima nieudolność i zaniedbania. Zrzucanie winy jedynie na obecny rząd jest demagogiczne i niesprawiedliwe. Warto sobie przypomnieć, że żadna z rządzących w tej dekadzie koalicji nawet nie próbowała zmierzyć się z systemowymi paradoksami, które od lat coraz bardziej obciążały budżet państwa. Zdecydował się na to rząd Jerzego Buzka, i tę odwagę należy cenić, nawet jeśli sposób wprowadzenia czterech reform społecznych i reformy górniczo-hutniczej był czasami niedoskonały. Przypomnieć też należy, że to właśnie koalicja AWS-UW próbowała zreformować finanse publiczne, wprowadzając uproszczony system podatkowy. Weto prezydenta przekreśliło ten zamiar.

Poniewczasie prof. Marek Belka przed telewizyjnymi kamerami dochodzi do wniosku, że „reformę finansów publicznych należało rozpocząć wcześniej". Szkoda, że nie zdecydowano się na nią przed 1997 r., kiedy minister Belka mógł nią osobiście pokierować. Teraz SLD obiecuje, że ma plan wyprowadzenia państwa z finansowych tarapatów, ale ujawni go dopiero po wyborach. Zawiodą się jednak wyborcy, którzy liczą na cudowną i bezbolesną terapię. Taka po prostu nie istnieje. Zaś wypowiedzi członków SLD wskazują na to, że niewiele będzie się ona różniła od propozycji przedstawionych przez b. ministra Jarosława Bauca.

Przyszły parlament i rząd będą musiały zmierzyć się z dużą dziurą budżetową i doprowadzić do równowagi finansów publicznych. Przed wyborcami stoi zadanie wyboru polityków odważnych, ale zarazem rozważnych na nadchodzące, niewątpliwie trudne, lata.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama