Lewatywa dla wszystkich!

Ogromnym wstydem dla społeczności Kościoła, a szczególnie dla Jego hierarchii, są ujawniane przez prasę i coraz częściej przez organa ścigania przypadki wykorzystywania seksualnego osób nieletnich


Ks. Jacek Wł. Świątek

Lewatywa dla wszystkich!

Mało kto dzisiaj wspomina czeskie filmy, a co dopiero czeską literaturę. Zresztą, cóż biadać nad nieznajomością dzieł literackich naszych południowych sąsiadów, skora własnego dziedzictwa literackiego nie znamy, coraz bardziej przyzwyczajeni do bryków, komiksów i ekranizacji.

Jednak przynajmniej wśród starszego pokolenia szczerą radość wzbudza wspomnienie przygód dzielnego wojaka Szwejka, bohatera książek Jaroslawa Haška. Nie sposób pokrótce wymieniać wszystkich poczynań żołnierza cesarsko-królewskiej armii. Jednym z wydarzeń, które zapada w pamięć, jest pobyt Szwejka w polowym szpitalu dla symulantów, w którym stał się przedmiotem doświadczeń medycznych doktora Grűndsteina, zalecającego na wszelkie dolegliwości ostrą dietę, płukanie żołądka, lewatywę i lizanie chininy, aby nikt nie miał wątpliwości, że służba wojskowa nie jest czymś słodkim. Ze swoimi „nowatorskimi” pomysłami lekarz ów może stać się symbolem wielu dzisiejszych „uzdrawiaczy społecznych”, którzy za cel obrali sobie zwłaszcza Kościół katolicki.

Bolesna rana i wstyd

Ogromnym wstydem dla społeczności Kościoła, a szczególnie dla Jego hierarchii, są ujawniane przez prasę i coraz częściej przez organa ścigania przypadki wykorzystywania seksualnego osób nieletnich. Pedofilia jest odrażająca przede wszystkim z tego względu, że dotyka osoby najsłabsze w społeczeństwie, które zamiast znajdować u dorosłych wsparcie w rozwoju, doznają upokorzenia i zranienia na całe życie. Nad dramatem dzieci dotkniętych tym procederem nie można dyskutować. Spustoszenie w psychice jest tak ogromne, że w niektórych przypadkach kończy się nawet samobójstwem, a przynajmniej niemożnością właściwego funkcjonowania w społeczności. Dobrze, że Kościół uświadomił sobie tę sprawę. Zresztą dla samej społeczności wierzących jest to bolesna rana, gdyż uderza w samo centrum Dobrej Nowiny, będącej darem Boga dla człowieka, by ten mógł odnaleźć właściwe sobie szczęście.

Inną sprawą jest otoczka medialna, która została roztoczona wokół przypadków pedofilii faktycznej i domniemanej. Na podstawie doniesień medialnych można dzisiaj odnieść wrażenie, że wypadki pedofilii są najważniejszym problemem Kościoła, a nawet są wpisane w jego instytucjonalną strukturę. Pomija się przy tym fakt, że pedofilia występuje również i na podobną skalę w ramach innych wyznań i religii. Nikt nie wspomina nawet słowem o przypadkach pedofilii w szkołach rabinackich, nie mówiąc już o ateistach, islamie czy religiach Wschodu. Gdzieniegdzie przemknie wiadomość, że także wśród protestantów doszło do wykrycia przypadków wykorzystywania dzieci. Nie jest to oczywiście wytłumaczenie i usprawiedliwienie dla czynów, których usprawiedliwić nie można i nigdy usprawiedliwione być nie powinny. Przypomnienie jednak o faktach w innych społecznościach religijnych czy areligijnych daje całkowicie inny obraz sytuacji. Zachodzenie bowiem ich nie jest uzależnione od struktury społeczności, ale od rodzaju kultury, a właściwie od koncepcji formacji człowieka i jego ludzkich zachowań, która została przyjęta w danej społeczności.

Celibat wyprowadzić!

Szczególnym upodobaniem wśród krytyków Kościoła stała się instytucja bezżenności księży, zwana celibatem. To ona właśnie jest najbardziej dzisiaj oskarżana jako bezpośrednia i całkowita przyczyna zaburzeń popędu seksualnego i dramatu nieletnich. Jedyną terapią wydaje się zniesienie celibatu i zezwolenie księżom na zakładanie rodzin. Problem w tym, że sama diagnoza, jak i proponowane leczenie jako żywo przypomina terapię doktora Grűnsteina z powieści o Szwejku. Nijak się ma do problemu, a służy jedynie poniżeniu zasad przyjętych w Kościele katolickim. Nawet jeden z przełożonych Kościołów protestanckich w Niemczech (a więc wyznania dopuszczającego małżeństwa osób duchownych) zauważył, że łączenie celibatu z przypadkami pedofilii nie jest uprawomocnione. Do takiego wniosku może dojść każdy, kto myśli logicznie. Pedofilia polega bowiem na ukierunkowaniu własnego popędu (z różnych przyczyn) na osoby niepełnoletnie. Niektórzy dzisiaj przyjmują, że do przypadków pedofilii należy zaliczyć tylko wykorzystywanie dzieci niemających ukształtowanych trzeciorzędnych cech płciowych, co oznaczałoby zawężenie kręgu osób narażonych na pedofilskie zainteresowanie. Nie wchodząc jednak w to rozróżnienie, już na pierwszy rzut oka widać, że dewiacja pedofilska polega na niewłaściwym ukształtowaniu psychiki osoby dorosłej, która szuka zaspokojenia seksualnego wśród nieletnich. Jeśli tak, to problem leży w sposobie przeżywania własnej seksualności przez osobę dorosłą. A jeżeli przyjmujemy, że zachowania seksualne kształtują się w okresie dorastania (tego argumentu używa się najczęściej, aby uzasadnić homoseksualizm), to celibat w Kościele katolickim nijak się ma do powstawania zachowań dewiacyjnych, gdyż człowiek podejmuje taki stan życia w momencie, w którym powinien mieć już ukształtowane własne przeżywanie seksualności. Zresztą 42% wszelkich przypadków pedofilii ma miejsce w związkach o charakterze rodzinnym, gdzie o celibacie nie ma mowy. Problemem jest oczywiście słaba wykrywalność skłonności i niedojrzałości kandydatów do kapłaństwa, ale to z celibatem nie ma nic wspólnego, bardziej z formacją seminaryjną.

Spazmatyczny krzyk współczesnej kultury

Przyczyna zachowań dewiacyjnych wszelkiej maści znajduje się bowiem w kulturze współczesnej. Młody człowiek, przekraczając mury seminaryjne, jest już przez nią ukształtowany. Kultura ta, naznaczona subiektywizmem i indywidualizmem, pod wpływem rewolucji seksualnej lat 60. ubiegłego wieku, sprawę przeżywania seksualności skierowała na tory osiągania własnej egoistycznej przyjemności. Seks bez zobowiązań, dewiacyjne zachowania seksualne, „demitologizacja” masturbacji - wszystko to usprawiedliwione zostało kryterium osiągania własnej stuprocentowej przyjemności. Kryterium odpowiedzialności zawężono jedynie do środków antykoncepcyjnych i możliwości zabijania owocu aktu seksualnego - dzieci poczętych. Tymczasem najważniejszym kryterium odpowiedzialności jest szacunek dla człowieka jako osoby, która nie może stać się li tylko środkiem do osiągania moich własnych zachcianek. Ona musi być chroniona także przed zachowaniami seksualnymi innych osób. Odpowiedzialność więc łączy się raczej z powściągliwością, a nie z przyzwoleniem na całkowitą dowolność w sferze życia płciowego. To nie celibat jest przyczyną dramatu ofiar pedofilów, lecz rozwiązłość współczesnego społeczeństwa. I dopóty będziemy mieli do czynienia z tymi przypadkami, dopóki nie zmieni się kultura społeczna. Wszystkim więc naprawiaczom struktury Kościoła, będącym elementem owej kultury, należy zadedykować ewangeliczne przysłowie, które wypowiedział Jezus: „Lekarzu, ulecz się sam!”

opr. aw/aw



Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama