Nie będziemy gasić świateł

Echo katolickie 27(679) 03 - 09 lipca 2008


NIE BĘDZIEMY GASIĆ ŚWIATEŁ

Z Tomaszem Dudzińskim, posłem Prawa i Sprawiedliwości rozmawia Kinga Ochnio

Jest Pan uważany za spin doctora PiS-u, często było Pana widać w mediach. Teraz jakby Pan trochę zniknął...

Są posłowie, którzy, jak to się określa w Sejmie, mają parcie na szkło, i tacy, którzy niekoniecznie chcą bywać w mediach. Ja należę do tych drugich. Wystarczy, że w czasie kampanii wyborczej, z racji tego, co robiłem, musiałem częściej być w mediach. Teraz, kiedy nie muszę, nie zabiegam o to. Stąd może powstać wrażenie, że trochę zniknąłem.

Walczycie o obniżenie akcyzy na paliwa. Czy naprawdę uważa Pan, że to zmniejszy cenę benzyny. Koncerny paliwowe nie mają w tym przecież żadnego interesu?

Cena benzyny skoczyła, bodaj w Szczecinie do ponad 5 zł, a potem wyniku interwencji spadła do 4,99 zł. To pokazuje, że są instrumenty wpływu na koncerny paliwowe i tłumaczenie pana premiera i ministrów tego rządu, że obniżenie akcyzy nabije kieszenie rafinerii jest nieprawdziwe. Przypomnę, że rząd premiera Tuska wymienił władzę obydwu koncernów i można powiedzieć, że w tej chwili szefami Lotosu i PKN Orlen są ludzie Platformy. Mam nadzieję, że PO desygnowała tam ludzi, którzy będą dbali nie tylko o zyski koncernów, ale i polskiej gospodarki. Bo jak gospodarka stanie, to wpływy tych koncernów też zmaleją.

A dlaczego nie udało się tego zrobić jeszcze za rządów PiS?

PiS utrzymało akcyzę na paliwa w obniżonej wielkości, mimo, że Unia Europejska zobowiązywała nas do szybszej podwyżki. Ale przypomnę, że wtedy nie było takiej konieczności, gdyż benzyna nie kosztowała 5 zł, a 3,60 zł. A dziś olej napędowy jest droższy niż benzyna, a gaz kosztuje powyżej 2 zł. Różnice są więc widoczne.

Zmniejszenie akcyzy będzie oznaczało mniej pieniędzy w budżecie. A to spowoduje, że komuś te pieniądze zostanę zabrane...

Niekoniecznie. Gdy ceny paliw wzrosły to powinny wzrosnąć tez wpływy do budżetu. Natomiast rząd ma wyraźny problem ze ściągalnością podatków. Gdy rządził PiS poziom ściągalności był znacznie większy. Widocznie podatnicy bardziej wierzyli w skuteczność służb skarbowych, kiedy PiS był u władzy niż teraz gdy, ministrem jest człowiek oderwany od realiów polskich, bo większość życia spędził za granicą.

Podsumowanie rządów Donalda Tuska nazwaliście 10 plagami. Jak PiS, jako opozycja, zamierza z nimi walczyć?

Prawdę mówiąc nie czytałem tego opracowania. Natomiast rozwinęła się twórczość SMS-owa. Ostatnio dostałem od osoby zupełnie nie związanej z polityką tekst, że kolejny cud Donalda Tuska polega na tym, że Polacy masowo wracają z Austrii i Szwajcarii (buahahahaha). Patrzymy realnie na to, co się dzieje. Polacy odpadli z mistrzostw. Natomiast przypominam sobie pełne obłudy wystąpienia ludzi zajmujących się w Platformie sportem, kiedy podczas igrzysk zimowych zarzucali PiS-owi to, że Polacy nie zdobywają medali. My do takich metod się nie posuwamy. Natomiast widać wyraźnie, że rządy PiS to był czas, kiedy portfele Polaków rosły, ceny były na stabilnym poziomie, ponad 1 200 tys. osób uzyskało pracę, a bezrobocie spadło z 18% do 11% . Natomiast rządy PO to zatrzymanie wszelkich reform i dbanie przez cały gabinet Donalda Tuska o to, żeby miał on szansę w wyborach prezydenckich za dwa lata. W mojej ocenie jest to bardzo zła polityka, w której sprawy polskie podporządkowane są ambicjom jednego człowieka. Platforma, która zawsze miała na sztandarach obniżkę podatków, nie chce dokonać prostej czynności, jak obniżka podatku akcyzowego na paliwa, co można załatwić jednym podpisem ministra.

Czy SLD pomoże PiS-owi i prezydentowi w walce z rządem?

Więcej nas z SLD dzieli niż łączy, ale w sprawach, które dotyczą, czy to nauczycieli czy też emerytów i rencistów możliwe są głosowania tożsame. Mam nadzieję, że SLD, kiedy upora się z wewnętrznymi problemami będzie stał na straży interesu biedniejszej części Polaków. To, że się różnimy bardzo znacząco w sferze światopoglądowej, to nie znaczy, że z tego powodu będziemy głosować zawsze inaczej. My nikomu głosować tak jak my, zabraniać nie będziemy. Jeśli nasze poglądy i patrzenie na rzeczywistość będzie trafiało do innych i jeśli będzie przekonywało, to będziemy się tylko z tego cieszyć.

Połączyć was może też sprzeciw wobec prywatyzacji...

Nie zgadzamy się na prywatyzację, która służy osobom czy grupom kapitałowym związanym z ugrupowaniami politycznymi. Z taką prywatyzacją mieliśmy do czynienia na początku lat 90-tych, kiedy rządzili liberałowie. W jej wyniku wielu fabrykach gasły światła. My nie zgodzimy się na taką prywatyzację i nie zgodzimy się na prywatyzację strategicznych przedsiębiorstw, które są ważne z punktu widzenia bezpieczeństwa narodowego, chociażby energetycznego. Dziwią nas zapowiedzi prywatyzacji większościowych udziałów w firmach energetycznych, co może skutkować tym, że zostaną przejęte przez firmy rosyjskie, takie jak Gazprom.

A co wtedy, gdy Sojusz zacznie wojnę ideologiczną w sprawie Kościoła, aborcji czy eutanazji?

Będziemy zdecydowanie przeciwni wszelkim inicjatywom SLD, które zmierzają do polaryzacji społeczeństwa w stosunku do Kościoła i zlikwidowania kompromisu światopoglądowego, który w Polsce zaistniał na dobre w ostatnich latach. Martwi mnie postawa nowego szefa SLD, pana Napieralskiego, który zdaje się, że zamierza iść na wojnę z Kościołem. Ale jestem pewien, że tej wojny nie wygra, gdyż społeczeństwo polskie jest już odporne na takie populistyczne hasła i powrotu do lat 90-tych na pewno nie będzie. Mam nadzieję, że Polacy doceniają rolę Kościoła, który był zawsze ostoją polskości, i który też pełni bardzo ważną funkcję, nie tylko w wymiarze duchowym, ale też społecznym i ta wojna jest z góry skazana na niepowodzenie. Myślę, że jeśli sondaże nie pokażą poparcia dla SLD, a sądzę, że tak właśnie będzie, to władze Sojuszu się zreflektują i przestaną iść w tę ślepą uliczkę.

Nie boicie się, że wasz konserwatyzm obyczajowy nie przysporzy wam zwolenników?

Widziałem wyniki najnowszych sondaży. W każdym z nich poparcie dla PIS rośnie, PO spada, a SLD jest mniej więcej na tym samym poziomie. Uzupełniające wybory na Podkarpaciu, w których wygrał nasz kandydat pokazały, że kondycja PIS jest lepsza, niż to większości komentatorom politycznym się wydaje. Polacy nadal ufają PIS i to jest dobry prognostyk na przyszłość.

A co z katolikami, którzy są za neutralnością światopoglądową państwa?

No i właśnie te osoby też popierają PiS. W Polsce neutralność światopoglądowa państwa jest zapisana w konstytucji i jest przestrzegana. Nie należy tylko, tak jak to próbuje robić SLD, walczyć z Kościołem, bo to jest niegodne, niepotrzebne i na pewno nikomu nie będzie służyło.

Ale jesteście raczej wspólnotą zamkniętą na obce poglądy...

Nie wydaje mi się, żeby tak było. Z resztą wystarczy spojrzeć na ludzi i środowiska, które są w PiS. To są osoby, które mają naprawdę bardzo otwarte poglądy. Jest skrzydło bardziej konserwatywne i bardziej liberalne. I tak jest w każdej dojrzałej prawicowej partii, choćby u Republikanów w Stanach Zjednoczonych.

Ale i tak rację ma zawsze prezes...

Jestem członkiem komitetu politycznego, na którym opracowywane jest stanowisko partii w bardzo różnych kwestiach, i tam ścierają się bardzo różne racje. Bardzo często są to przekonania, które są w kontrze do poglądów prezesa. Jeśli prezes uznaje, że ktoś ma rację, to przyjmujemy inne stanowisko. Nie ma takiego zamordyzmu, jaki istnieje w Platformie, gdzie wodzem nieomylnym jest pan Tusk, dlatego takie osoby jak Jan Maria Rokita nie mają w niej miejsca.

A słyszał Pan, że jednym z największych niebezpieczeństw, jakie zagrażają polskiej prawicy jest brak poczucia humoru?

Gdyby Polacy znali poczucie humoru prezesa Jarosława Kaczyńskiego i tym kierowali się podczas wyborów, to PiS osiągałoby wyniki rzędu 80%. Nie wiem, skąd to się bierze, że jesteśmy uważani, a szczególnie nasz szef, za osoby pozbawione humoru. Pamiętam takie posiedzenia władz partii, kiedy połowa czasu to były anegdoty i dowcipy opowiadane przez prezesa Kaczyńskiego. Atmosfera była bardzo luźna.

Może robicie partii zły PR?

To jest być może kwestia osobowości prezesa. Gdy są kamery, media, prezes woli zachowywać dystans, być politykiem, od którego w partii dużo zależy. W relacjach poza reflektorami jest bardzo wesołym i dowcipnym człowiekiem.

Co jakiś czas zaskakujecie opinie publiczną jakimś telewizyjnym spotem demaskującym rządzących. Czy wkrótce możemy spodziewać się kolejnej akcji medialnej?

Zaczyna się okres wakacyjny. Polacy chcą odpocząć od polityki, więc robienie w tej chwili jakiejś akcji na szerszą skalę byłoby niewłaściwe i przynieść odwrotne efekty. Myślę, że należy z tym poczekać. A przede wszystkim podejrzewam, że lepiej będzie, jeśli Polacy sami, bez komentarza polityków zwłaszcza opozycji, popatrzą na to, co się dzieje w Polsce, i sami wyrobią sobie zdanie na rządy Donalda Tuska i Platformy. A wtedy na pewno uznają, że poprzedni rząd miał więcej do zaproponowania i był po prostu lepszy.

opr. aw/aw



Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama