Kiedy w telewizyjnej dyskusji na temat sprawy Alicji Tysiąc użyłem sformułowania „cywilizacja śmierci”, mój rozmówca, prof. Jan Hartman z Krakowa, obruszył się i stwierdził, że zwrot ten jest po prostu chamski, a język przewrotny.
"Idziemy" nr 12/2010
Kiedy w telewizyjnej dyskusji na temat sprawy Alicji Tysiąc użyłem sformułowania „cywilizacja śmierci”, mój rozmówca, prof. Jan Hartman z Krakowa, obruszył się i stwierdził, że zwrot ten jest po prostu chamski, a język przewrotny. I on nie życzy sobie, aby wobec niego stosowano insynuacje zawarte w tym sformułowaniu. Zwróciłem wówczas uwagę, że o „cywilizacji śmierci” mówił po raz pierwszy Jan Paweł II, choć częściej używał wyrażenia „kultura śmierci”.
W encyklice „Evangelium Vitae” papież napisał: „We współczesnym kontekście społecznym, naznaczonym przez dramatyczną walkę między «kulturą życia» a «kulturą śmierci», należy wykształcić w sobie silny zmysł krytyczny, pozwalający na rozeznanie prawdziwych wartości i autentycznych potrzeb” (nr 95). Hartman, profesor etyki na UJ, uznał tę mowę Jana Pawła II za chamską i przewrotną. Chcę wierzyć, że był to moment jakiejś „pomroczności” u pana profesora. Tym bardziej, że każdego prawie dnia docierają do nas informacje, w świetle których słowa papieża o cywilizacji i kulturze śmierci okazują się prorocze.
Cywilizacja śmierci odnosi coraz większe triumfy w Holandii. Na zewnątrz to dobrze zorganizowany kraj, w którym ludziom żyje się wygodnie. Kiedy jednak przyjrzeć się niektórym sprawom z bliska, to w krainie tulipanów coraz bardziej cuchnie. Kultura śmierci przypomina mi – przy wszystkich różnicach – dobrze zorganizowanych i na swój sposób kulturalnych szefów hitlerowskiej machiny śmierci. Spędzali czas w gronie rodzinnym, z przyjaciółmi, śmiali się, rozmawiali o muzyce i… nie mieli wyrzutów sumienia, że na ich rozkaz masowo mordowano niewinnych ludzi. Bo dla nich to nie byli ludzie. Tak jak dzisiaj dla propagandystów aborcji ludźmi nie są dzieci w łonie matek.
W roku 2009 odnotowano w Holandii około 2500 przypadków eutanazji. Różne raporty na ten temat pokazują nadużycia, a przede wszystkim formowanie się nieludzkiej mentalności, która rozszerza się jak zaraza. Pewien obywatel postarał się o ekspresową procedurę uśmiercenia własnego ojca, ponieważ miał już zaplanowany urlop i nie chciał go sobie psuć nieprzewidzianym pogrzebem tatusia. A tak – poszło gładko: eutanazja, pogrzeb, urlop. Zalegalizowanie zabijania chorych i starych wytworzyło sytuację, że starsi patrzą na swych bliskich i myślą, że tamci myślą, iż mamusia albo tatuś już dawno powinni poprosić o eutanazję.
Raz wprowadzona w ruch procedura eutanazji nie zatrzyma się w wyznaczonych jej pierwotnie ramach. Obecnie w Holandii chce się zalegalizować wspomagane samobójstwo. Prawo do pomocy ze strony państwa w samobójstwie miałoby przysługiwać osobom po 70 roku życia. Osoba zdrowa, ale mająca np. 71 lat, mogłaby poprosić o śmiertelny zastrzyk. Zastanawiam się, kiedy wspomagane samobójstwo zostanie zalegalizowane dla wszystkich. Wszak jeśli przyjmie się, że wspomagane odebranie sobie życia jest prawem człowieka, to przecież nie ma powodu upierać się, że takie prawo mają tylko starzy i chorzy.
W krajach Unii Europejskiej każdego dnia dokonuje się 3200 aborcji. Do 2050 r. ludność w Europie zmniejszy się – przy utrzymaniu obecnych tendencji – o 50 milionów. Polacy nie tylko nie przekroczą 40 milionów, ale zmniejszą się do 31 milionów. Niektóre kraje, jak Wielka Brytania, utrzymają dodatni przyrost naturalny, ale tylko dzięki społecznościom muzułmańskim, które mogą stać się w różnych krajach UE większością. Stąd mówi się o przyszłej Eurabii lub Londonistanie. „Cywilizacja śmierci” nie jest jedynie jakimś zgrabnym sformułowaniem w ideologicznym sporze, ale jest rzeczywistością, która owocuje śmiercią. Demograficzne dane są jednym z jej przejawów. Może więc warto powrócić na serio do tego, co miał nam do powiedzenia Jan Paweł II?
kowalczyk@unigre.it
Autor jest wykładowcą teologii na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie
opr. aś/aś