To jest totalitaryzm, który trzeba w końcu nazwać po imieniu
"Idziemy" nr 37/2011
Homoseksualna mniejszość znowu zastraszyła władze polskiej uczelni. Tym razem Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu, które wycofały się z udostępnienia za opłatą swojego Centrum Kongresowo-Dydaktycznego na mającą się odbyć 16 września konferencję „Praktyczne zastosowania terapii reparatywnej: przyczyny i terapia skłonności homoseksualnych”. Głównym prelegentem miał być dr Joseph Nicolosi, amerykański specjalista od leczenia z homoseksualizmu. Przeciwko konferencji zaprotestowały środowiska gejowsko-lesbijskie, które w połowie września organizują w Poznaniu V Europejski Szczyt Równości w ramach polskiej prezydencji w UE. Towarzyszyło im wsparcie wielu mediów. Odwołały się także do rzecznika prezydencji w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Jak widać, skutecznie.
Przypomnę, że przed dwoma laty równie skuteczna okazała się presja środowisk homoseksualnych i „Gazety Wyborczej” na władze Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, które wycofały swoją zgodę na przeprowadzenie na terenie uczelni konferencji „Homoseksualizm z naukowego i religijnego punktu widzenia”, zorganizowanej przez studenckie Koło Myśli Politycznej i Prawnej. Jednym z prelegentów miał być zajmujący się terapią homoseksualistów amerykański psycholog dr Paul Cameron. „Organizowanie konferencji nie służy kształtowaniu właściwego obrazu Uniwersytetu. Nie pozwolę przyczepić do nas łatki homofobicznej uczelni. Boleję nad odwołaniem konferencji, uważam, że doszło do ograniczenia działalności koła naukowego i że media zamknęły usta studentom” – tłumaczył decyzję prorektor UKSW ds. studenckich prof. Marek Kowalski w „Gazecie Wyborczej” 6 maja 2009 roku.
Tłumaczenia władz obu uczelni potwierdzają tylko straszną prawdę o dyktatorskich zapędach środowisk homoseksualnych, również w Polsce. Powoływanie się na Światową Organizację Zdrowia, która pod wpływem lobby gejowskiego wykreśliła homoseksualizm z listy chorób, jest tak samo uzasadnione jak decyzja Komisji Europejskiej, dla której ślimak przestał być mięczakiem i został rybą słodkowodną, bo tak sobie zażyczyli Francuzi. Ideologia homoseksualna zaczyna się wdzierać nie tylko do mediów, kultury, życia społecznego i politycznego. Wkracza nawet na uczelnie, które z zasady mają być miejscem wymiany poglądów i poszukiwania prawdy, a swojej autonomii broniły nawet w stanie wojennym.
Blokowanie możliwości zapraszania specjalistów, którzy wbrew tezom ideologii gejowsko-lesbijskiej mają sukcesy w wyprowadzaniu ludzi z homoseksualizmu, jest nową formą totalitaryzmu. Jest głęboko nieludzkie wobec tych, którzy traktują swoje homoseksualne skłonności jako problem i szczerze szukają pomocy zarówno u psychologów, jak i w konfesjonale. Czy mamy im tego odmawiać w imię obłędnej ideologii, która w wielu przypadkach jest ideologią zwykłej rozwiązłości? Jak bowiem inaczej wytłumaczyć to, gdy mężczyzna, który dotąd płodził dzieci z kobietą, nagle odkrywa swój homoseksualizm? Każdy wyleczony czy nawrócony ze skłonności homoseksualnych człowiek jest dla tej ideologii niebezpieczny, bo jest jej empirycznym, żywym zaprzeczeniem.
Żaden ze wspomnianych terapeutów nie łapie gejów na ulicy i nie leczy ich pod przymusem. Pomagają jedynie tym, którzy sami do nich przychodzą. Odmowa leczenia z powodów ideologicznych to zbrodnia. To jest totalitaryzm, który trzeba w końcu nazwać po imieniu.
opr. aś/aś