Podzieleni - przegrani

Różne partie i poszczególni politycy usiłują skonsumować na własny użytek dość szerokie poparcie społeczne dla ochrony życia.

Różne partie i poszczególni politycy usiłują skonsumować na własny użytek dość szerokie poparcie społeczne dla ochrony życia.

Pierwszy z trzech w Warszawie tegorocznych marszów dla życia odbył się w minioną niedzielę. Organizowało go środowisko Chrześcijańskiego Kongresu Społecznego, skupione wokół Marka Jurka, znanego także z łamów „Idziemy”. Nikt nie podaje dokładnej liczby uczestników marszu. Mówi się o kilkunastu tysiącach. To sporo, jak na polskie warunki. Ale mizernie wobec setek tysięcy, a nawet ponad miliona ludzi, którzy w obronie życia od poczęcia potrafią wyjść na ulice Paryża. Czy wobec dwóch milionów ludzi, którzy w tej samej sprawie wyszli na ulice wielu miast w Argentynie. Ponad 300 tys. zebrało się w samym Buenos Aires.

Trudno nie przyznać racji Jakubowi Bałtroszewiczowi, prezesowi Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia, że problemem polskich środowisk pro-life jest ich upolitycznienie. Faktycznie, różne partie i poszczególni politycy usiłują skonsumować na własny użytek dość szerokie poparcie społeczne dla ochrony życia. Dlatego nie tylko nie zbiorą się pod cudzym szyldem, ale nawet nie wiadomo, czy pójdą razem pod szyldem Kościoła.

Narodowy Marsz dla Życia z inicjatywy Marka Jurka przeszedł ulicami Warszawy nazajutrz po tym, jak członkowie Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia uczestniczyli w dorocznej, 39. Pielgrzymce Obrońców Życia na Jasną Górę. Wywołało to pewien zgrzyt, o którym mówił zarówno sam Jakub Bałtroszewicz, jak i prezes Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka Wojciech Zięba, syn legendarnego dr. inż. Antoniego Zięby.

Kościelny Marsz Świętości Życia, organizowany przez archidiecezję warszawską i diecezję warszawsko-praską pod przewodnictwem kard. Kazimierza Nycza i bp. Romualda Kamińskiego przejdzie – po raz czternasty – Traktem Królewskim w Warszawie 7 kwietnia. Czy zgromadzi więcej niż poprzedni? To zależy od nadzwyczajnego zaangażowania stołecznych duszpasterzy, czy zachęcą wiernych do udziału w marszu.

Dwa miesiące później w Warszawie podobnym szlakiem przejdzie Marsz dla Życia i Rodziny. Równoległe marsze zorganizowane będą tego samego dnia w kilkudziesięciu polskich miastach. Koordynatorem przedsięwzięcia od roku 2006 jest Fundacja dla Życia i Rodziny. Blisko współpracująca z Instytutem Kultury Prawnej Ordo Iuris oraz z krakowskim Instytutem Edukacji Społecznej i Religijnej im. ks. Piotra Skargi. Również z tym środowiskiem związanych jest wiele osób nieukrywających politycznych ambicji.

Ale nie tylko polityka jest tym, co sprawia, że Kościół robi swój marsz. Trudne do zaakceptowania bywają także metody działania niektórych podmiotów. Chodzi o prezentowanie w miejscach publicznych obrazów poćwiartowanych podczas aborcji ciał nienarodzonych dzieci. O agresywny sposób pozyskiwania środków na bieżącą działalność czy wreszcie o radykalizm proponowanych rozwiązań prawnych, jak forsowanie kiedyś zapisu o możliwość karania więzieniem kobiet dopuszczających się aborcji na swoich dzieciach.

Polityka też ma, niestety, swoje znaczenie. Wobec jawnego upartyjnienia i instrumentalizacji tematu ochrony życia trudno w tej świętej sprawie opowiadać się konsekwentnie za jednym z ugrupowań. Zwłaszcza że wspiera się je wówczas z całym jego bagażem programu, metod i postaw, które bywają nie do pogodzenia z Ewangelią i chrześcijańską moralnością. Autentyczni obrońcy świętości życia, jak to pokazujemy od kilku miesięcy w cyklu artykułów „Ludzie sumienia”, są przecież nie tylko wokół Marka Jurka czy w PiS, ale także w ruchu Kukiz ‘15, w PSL i w PO. Ten cykl to również odpowiedź na pytanie, po której stronie stoi tygodnik „Idziemy”.

W polskim parlamencie ludzie sumienia stanowią większość. Pokazało to głosowanie nad odrzuceniem projektu całkowicie legalizującego aborcję. Tymczasem w sprawach najważniejszych ludzie sumienia powinni zawsze występować razem, ponad partyjnymi podziałami. To stanowi dzisiaj o naszym być albo nie być – dla Kościoła i dla Polski. Bo podzielni i rozgrywani, zawsze będziemy przegrywać.

Czy naszym biskupom uda się do pierwszego szeregu w Marszu Świętości Życia zaprosić nie tylko Marka Jurka, ale także posłów Bartłomieja Wróblewskiego (PiS), Piotra Uścińskiego (PiS), Joannę Fabisiak (usuniętą z PO), Tomasza Rzymkowskiego (Kukiz ‘15) i wielu innych? Chodzi o wszystkich, dla których życie jest świętsze niż partyjne legitymacje i sympatie. Warto przynajmniej spróbować.

"Idziemy" nr 13/2019

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama