Z cyklu "Formacja duchowa..."
Świętość jest jedyną rzeczą, dla której warto żyć.
Thomas Merton
* * *
Jest tylko jeden powód do smutku - nie być świętym.
Léon Bloy
Tym, co stoi u podstaw całego życia chrześcijańskiego - według Jana Pawła II - jest... świętość. Dar ten został ofiarowany każdemu ochrzczonemu i jest zadaniem. To zadanie nie dotyczy tylko niektórych, ale wszystkich chrześcijan (por. Novo Millennio Ineunte, 30). Świętość nie jest bowiem zarezerwowana tylko dla wybranych "geniuszy". Drogi świętości są wielorakie. Tym bardziej więc nie dotyczy tylko niektórych, ale wszystkich katechetów. To oni winni w sposób szczególny usłyszeć słowa św. Pawła: "W Nim wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem" (por. Ef 1,4). Nie każdy może zostać "wirtuozem" katechezy, ale każdy może zostać świętym katechetą. Problem jednak chyba tkwi w tym, czy mamy pragnienie bycia świętymi katechetami. Świętość bowiem zależy od naszego pragnienia i łaski Bożej. Nikt nim nie zostanie, jeżeli nie ma w nim pragnienia zostania świętym. Św. Maksymilian Kolbe jeszcze przed wstąpieniem do zakonu napisał: "Muszę być świętym".
Skoro chrzest jest włączeniem w świętość Boga, to - według Jana Pawła II - sprzeczna z tym byłaby postawa człowieka pogodzonego z własną małością, zadowalającego się minimalistyczną etyką i powierzchowną religijnością (por. Novo Millennio Ineunte, 31). Jedno jest pewne: dziś, jak nigdy potrzeba świętych katechetów. O. Leon Knabit powiedział kiedyś do swoich uczniów: "Maria Goretti w waszym wieku była już świętą, a wy co?" i usłyszał jak któryś z uczniów odpowiedział: "A ojciec co?" Dało mu to dużo do myślenia na temat własnej świętości.
Wołanie ciche lub głośne pod adresem katechetów brzmi dziś tak: "Bądźcie żywymi dowodami na istnienie Boga". To wołanie dochodzi do nas niekiedy z miejsc i od ludzi, od których byśmy się tego nie spodziewali. Największe wołanie o świętość katechetów usłyszałem podczas jarocińskich festiwali muzyków rockowych. Siadając na tamtejszym rynku nie spodziewałem się, że od tylu - często na pozór wyglądających agresywnie młodych ludzi - usłyszę wołanie o świętych katechetów. Zadać więc pytanie: Czy chcesz zostać katechetą? - znaczy pytać: Czy chcesz zostać świętym?
Przyznajmy jednak szczerze: paraliżuje nas niekiedy słowo "święta" - "święty". Nie chcemy być "świętymi", chcemy być "normalnymi" ludźmi. Pewien ksiądz spytał kiedyś dzieci na kazaniu w kościele: "Kto z was chciałby być świętym?" Z całej grupy tylko dwoje dzieci podniosło rękę. Czy my podnieślibyśmy rękę? Musimy ciągle pamiętać, że w dziele katechezy najbardziej wiarygodną metodą była i pozostaje osobista świętość. Powinniśmy jako katecheci wziąć sobie do serca zdanie, które Matka Teresa napisała kiedyś do zmarłego niedawno biskupa Jana Chrapka: "Masz być świętym, ponieważ Chrystus, który cię powołał jest święty".
Widzimy dziś, że świat nie może się obyć bez wzorów osobowych. Gloryfikuje się więc gwiazdy sportu, piosenki, filmu... One jednak nie zastąpią świętych. To od nich powinniśmy uczyć się dróg do człowieczeństwa. To przecież święci podpowiadają nam jak nie godzić się ze swoją słabością i wierzyć w zwycięstwo dobra. To oni pokazują nam, że Ewangelię należy potraktować poważnie - nią żyć i innym głosić. To oni pokazują jak nie upraszczać Ewangelii. Każdy święty podpowiada nam też, że świętość to nie tyle zwycięstwo człowieka, ile zwycięstwo Boga w człowieku. Święci pokazują nam, że nie ma świętości bez walki duchowej. Przyglądając się ich życiu, widzimy jedno: świętość to inne określenie na miłość. Po prostu ten, kto kocha jest święty. Świadectwo świętych jest wielkim zobowiązaniem dla każdego z nas. Mamy przecież do dyspozycji te same środki, które uczyniły ich świętymi.
Święci podpowiadają nam także, byśmy się nie bali niezrozumienia i samotności. Co może jeden człowiek - napisał Czesław Miłosz w Odzie na 80. urodziny Jana Pawła II:
Twój portret w naszym domu co dzień nam przypomni
co może jeden człowiek i jak działa świętość.
Święci i błogosławieni zbyt rzadko są ukazywani jako osoby, które żyły w podobnych warunkach, jak my i podobnie, jak my musiały zmagać się ze swoimi grzechami. To nie byli ludzie, którzy zaraz po urodzeniu pili wodę święconą. Świętość nie wyklucza grzechu i słabości. Mamy wielkich świętych, którzy byli wielkimi grzesznikami, którzy pokazują nam jak przezwyciężać nasze słabości i grzechy. Zbyt często przedstawia się ich życiorysy tak, jakby nie mieli żadnych słabości i nie musieli podejmować codziennej walki, aby odpowiedzieć na wezwanie wiary. A przecież to takie ważne, by "wpatrywać się w życie świętych, i to szczególnie tych, którzy prowadzili życie podobne do naszego, nie różniące się od naszego żadną nadzwyczajnością" (bł. Urszula Ledóchowska). To takie ważne, byśmy znali życiorysy świętych katechetek i katechetów, bo przecież katecheza jest drogą naszej świętości.
Każdy z nas ma swego patrona z chrztu i bierzmowania. Mamy także swoich ulubionych świętych. To ważne, byśmy żyli z nimi w codziennym kontakcie w ramach tajemnicy "świętych obcowania". Jan Paweł II w homilii skierowanej podczas Jubileuszu Katechetów jako szczególny przykład wskazał katechetom postać świętego Jana Chrzciciela. Znamy jego postać dobrze. Był synem kapłana Zachariasza i jego żony Elżbiety. Zapowiedziany przez Anioła, poczęty został mimo podeszłego wieku rodziców. Wiemy, że urodził się w górach Judei, pół roku przed narodzeniem Jezusa. Na przełomie 28/29 r. usłyszał Boże wezwanie, wzywające do głoszenia nadchodzącego Królestwa Bożego i udzielania chrztu pokuty. Czynił to w różnych miejscach. Ewangeliści streszczają jego kazania pokutne oraz świadectwo jakie wystawił Mesjaszowi. Stawił się także przed nim sam Jezus, którego Jan nie chciał ochrzcić, a którego dzięki objawieniu Bożemu wskazał ludowi jako Baranka Bożego. Był człowiekiem z charakterem - nie był jak trzcina wiatrem kołysana. Zginął ścięty na życzenie córki Herodiady. Uczniowie zabrali jego ciało i pochowali. Wspomnienie Jana obchodzimy w dniu jego narodzin (24.06 - to bardzo wyjątkowe) i w dniu śmierci (29.08). Według Jana Pawła II mamy za jego przykładem:
Jednym słowem - mamy iść tak, jak Jan Chrzciciel i przygotowywać drogę Panu. Mamy iść na cały świat, nie wyłączając nikogo. Nawiązaniem do tych słów było wręczenie przez Jana Pawła II podczas Jubileuszu Katechetów przedstawicielom pięciu kontynentów Katechizmu Kościoła Katolickiego na znak, że wszędzie, gdzie się udamy, mamy głosić tę samą Prawdę.
W posłudze katechetycznej nie wystarczy więc tylko intelektualna wiedza (por. Piorytet pierwszy, "Katecheta" nr 11/2001). André Frossard powiedział kiedyś: "Podobnie jak nie wystarczy studiować malarstwo, aby być malarzem, jak nie wystarczy studiować fizykę, aby być fizykiem - nie wystarczy nauczyć się teologii, aby być teologiem, trzeba jeszcze nauczyć się Boga". Aby być dobrym katechetą, nie można tylko dużo wiedzieć o Jezusie, ale trzeba w Niego wierzyć i Go naśladować. Tego zaś możemy uczyć się od świętych, a biorąc z nich przykład samemu kroczyć drogą świętości. To nie jest proste. Wiem o tym dobrze. Urodziłem się 1 listopada - w Dzień Wszystkich Świętych. Mówiono mi często - masz dobrze, wszyscy święci są twoimi patronami. Niekiedy składano mi życzenia: dąż do świętości, nie bój się być świętym. Wiem jednak, że biorąc przykład ze świętych powinniśmy w każdych okolicznościach i w każdym środowisku - sprzyjającym lub niechętnym - odważnie głosić Ewangelię i dawać pełne świadectwo o nadziei, która w nas jest. Powinniśmy powtarzać za świętym Pawłem: "Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii". Mądrość Księgi podpowiada nam jednak: "Kto stoi, niech baczy, by nie upadł". Wiemy też jeszcze coś: "Nosimy ten skarb w naczyniach glinianych".
Janusz T. Skotarczak - katecheta, nauczyciel wychowania do życia w rodzinie, doradca metodyczny w Ośrodku Doskonalenia Nauczycieli w Poznaniu, doktorant na WT UAM w Poznaniu; inicjator i animator Śremsongu - Wielkopolskiego Przeglądu Piosenki Religijnej w Śremie; publicysta.
* Cykl stanowi rozszerzoną wersję referatu wygłoszonego w czasie trwania Archidiecezjalnego Dnia Katechetycznego w Poznaniu (8 września 2001). Zob. cz. I: "Katecheta" nr 11/2001, s. 45-48.
opr. ab/ab