Pierwsze spotkanie ks. Karola Wojtyły z o. Pio do dzisiaj wzbudza emocje. Wieloletnie poszukiwania świadków owego wydarzenia oraz weryfikacja ich zeznań prowadzą do nieoczekiwanego wniosku
Pierwsze spotkanie polskiego księdza ze znanym włoskim stygmatykiem do dzisiaj wzbudza emocje. Wieloletnie poszukiwania świadków owego wydarzenia oraz weryfikacja ich zeznań prowadzą do nieoczekiwanego wniosku: wciąż na temat tego głośnego spotkania niczego nie możemy być pewni.
Stefano Campanella, włoski dziennikarz, watykanista i dyrektor Tele Radio Padre Pio przez długie lata zajmował się badaniem relacji pomiędzy Ojcem Pio a papieżem Janem Pawłem II. Na kartach swych kilku pozycji książkowych udało mu się odtworzyć historię obecności księdza Karola Wojtyły w San Giovanni Rotondo, które odwiedził kilkakrotnie: raz jako młody kapłan, później jako biskup krakowski, następnie kardynał, aż wreszcie jako papież.
Opierając się na wynikach jego poszukiwań oraz świadectwach z najnowszych publikacji na ten temat, spróbujemy prześledzić, jak doszło do pierwszego spotkania obu świętych i poznać jego konsekwencje.
Spotkali się w drugiej połowie lat czterdziestych na konferencji teologicznej w rzymskim Collegium Romanum: trójka przyjaciół niezwykle oddanych Ojcu Pio oraz polski ksiądz, który ledwie mówił po włosku. W gronie zaprzyjaźnionych osób znaleźli się: markiza Giovanna Rizzani Boschi, Margherita Hamilton i profesor fizyki, Enrico Medi, natomiast polskim duchownym był ks. Karol Wojtyła, który pod koniec listopada 1946 roku przyjechał do Rzymu na studia doktoranckie z teologii. Ze względu na niego rozmowy toczyły się w języku niemieckim. Pośrednikiem w tych dyskusjach była pani Hamilton, która podobnie jak Wojtyła posługiwała się niemieckim. Podczas jednego ze spotkań młodziutki ks. Karol dowiedział się, że latem cała trójka wybiera się do Ojca Pio. Mocno zainteresowany tym wyjazdem, otrzymał osobiste zaproszenie od profesora Mediego, aby do nich dołączyć. Zaproszenie zostało przyjęte.
Do czasu wyjazdu wiele wydarzyło się w życiu ks. Wojtyły. W grudnia 1946 roku przeprowadził się wraz ze swym kolegą ze studiów, ks. Stanisławem Starowieyskim, do Papieskiego Kolegium Belgijskiego. W lipcu 1947 roku ks. Karol zdał egzamin licencjacki z teologii i rozpoczął pisanie pracy doktorskiej, której tematem była „Doktryna wiary według Świętego Jana od Krzyża”. W Rzymie było już wtedy głośno na temat Ojca Pio, szczególnie w środowisku kościelnym. Szeroko komentowano zjawiska mistyczne, szczególnie jego stygmaty. Zapewne ewentualna możliwość spotkania z żyjącym mistykiem, podobnym pod wieloma względami do św. Jana od Krzyża, musiały rozpalać wyobraźnię i pobudzać ciekawość przyszłego papieża.
Wreszcie doszło do upragnionego wyjazdu. Trójka przyjaciół wraz z ks. Karolem dotarła z Rzymu do San Giovanni Rotondo samochodem, który prowadził profesor Medi. Wszyscy zatrzymali się w pensjonacie Marii Basilio-Bianco. Rankiem profesor zaprowadził ks. Wojtyłę do klasztoru, gdzie ten odprawił mszę świętą i wyspowiadał się u Ojca Pio, a następnie otrzymał błogosławieństwo. Po powrocie do pensjonatu profesor Medi opowiedział o tym, jak to Ojciec Pio, ujrzawszy księdza z Polski, powiedział: „Będziesz papieżem, ale będzie też krew i przemoc”. Ksiądz Wojtyła w drodze powrotnej zdystansował się do tych słów, twierdząc: „Profesorze, Ojciec Pio chciał zażartować. Jestem Polakiem, nigdy nie zostanę papieżem”. Trzydzieści lat później okazało się, że słowa Ojca Pio przekazane przez profesora Mediego nie były żartem, lecz proroctwem. Ksiądz Wojtyła został wybrany na papieża 16 października 1978 roku, a 13 maja 1981 roku dokonano zamachu na jego życie.
Tę historię w formie osobistego świadectwa przekazała włoskiemu pasjoniście, ojcu Franco D'Anastasio, 21 maja 1987 roku markiza Giovanna Rizzani Boschi, która wcześniej występowała jako wiarygodny świadek w procesie kanonizacyjnym Ojca Pio.
Jeszcze do niedawna utrzymywano, że do pierwszego spotkania pomiędzy ks. Karolem Wojtyłą a Ojcem Pio doszło w 1947 roku. Za tym nieporozumieniem stała najprawdopodobniej grudniowa edycja „Voce di Padre Pio”, w której wydrukowano przemówienie Jana Pawła II z 23 maja 1987 roku, wygłoszone przed Domem Ulgi w Cierpieniu: „Znajduję się ponownie w miejscu, które odwiedziłem po raz pierwszy dość dawno, bo w 1947 roku, niedługo po rozpoczęciu budowy tego szpitala”. W świetle najnowszych dokumentów wypowiedź papieża okazała się nieprecyzyjna, a nawet błędna.
Warto przypomnieć, że prace budowlane szpitala rozpoczęły się późną wiosną 1947 roku od pierwszego uderzenia kilofem, które nastąpiło dopiero 19 maja. Gdyby ks. Wojtyła przyjechał do San Giovanni Rotondo przed tym terminem, nie mógłby widzieć budowy szpitala. W rzeczywistości Karol Wojtyła przybył do Ojca Pio „wieczorem, pewnego kwietniowego dnia” 1948 roku, o czym nie wprost świadczy dokonany przez niego własnoręcznie wpis z 1974 roku w księdze gości: „po więcej niż 26 latach od mojej wizyty w San Giovanni Rotondo, u Ojca Pio” oraz słowa z homilii w kościele Matki Bożej Łaskawej z 3 listopada tego samego roku, które potwierdzają tę datę. Jednak dokumentem, który ostatecznie rozstrzyga całą kwestię, jest list Jana Pawła II z 5 kwietnia 2002 roku, adresowany do ówczesnego gwardiana klasztoru kapucynów w San Giovanni Rotondo, o. Gianmarii Cocomazziego, w którym czytamy: „Ojciec Pio zapisał się głęboko w mojej pamięci — pamiętam ten dzień w 1948 roku, gdy wieczorem pewnego kwietniowego dnia jako student Angelicum przyjechałem do San Giovanni Rotondo, żeby zobaczyć Ojca Pio i uczestniczyć w jego mszy świętej i, jeśli to możliwe, żeby się u niego wyspowiadać. I właśnie wtedy było mi dane po raz pierwszy widzieć na własne oczy tego człowieka, którego sława świętości rozniosła się po świecie. I wtedy mogłem z nim zamienić kilka słów, mogłem nazajutrz uczestniczyć w mszy świętej, która trwała długo i w czasie której widziało się na jego twarzy, że on głęboko cierpi. [...] Przy spowiedzi Ojciec Pio okazał się spowiednikiem mającym proste, jasne rozeznanie i do penitenta odnosił się z wielką miłością”. List papieża pozostaje najważniejszym dokumentem uwiarygodniającym datę i cel spotkania z Ojcem Pio, do którego doszło w kwietniu 1948 roku.
Istnieje jeszcze inna relacja na temat przebiegu pierwszego spotkania, do którego doszło pomiędzy ks. Karolem Wojtyłą a Ojcem Pio. W 1948 roku Wielkanoc przypadała 28 marca. Młody ks. Wojtyła przyjechał do San Giovanni Rotondo wraz ze swoim kolegą ze studiów, ks. Stanisławem Starowieyskim, najprawdopodobniej w przerwie poświątecznej, wykorzystując czas wolny od zajęć na Angelicum. Do spotkania ze Stygmatykiem mogło więc dojść pomiędzy 29 marca a 6 kwietnia. Gdyby udało się potwierdzić, że był to 5 kwietnia, mielibyśmy do czynienia ze swego rodzaju sensacją. Jest to bowiem dzienna data śmierci Jana Pawła II, który w swym liście napisał, że spotkał Ojca Pio „wieczorem, pewnego kwietniowego dnia”. Dzień spotkania przyszłych świętych byłby wówczas proroczą zapowiedzią daty końca życia papieża, który jako młody ksiądz z Polski pragnął zobaczyć, wyspowiadać się i uczestniczyć w mszy świętej sprawowanej przez Ojca Pio.
Nie wiadomo jak ks. Karol Wojtyła i ks. Stanisław Starowieyski dotarli do San Giovanni Rotondo. Przypuszcza się, że jako studenci posiadający skromne fundusze przybyli z Rzymu pociągiem. Niedługo po przyjeździe ks. Wojtyle udało się „zamienić kilka słów” z Ojcem Pio, a następnego dnia wczesnym rankiem wziąć udział w mszy świętej, która „trwała długo”, o czym wspominał w swym cytowanym wcześniej liście. Po mszy świętej doszło do trzeciego spotkania z charyzmatycznym kapucynem, tym razem podczas sakramentalnej spowiedzi. Papież potwierdził to również publicznie podczas mszy kanonizacyjnej na Placu św. Piotra w 2002 roku: „Także i ja, będąc młodym kapłanem, miałem przywilej skorzystać z jego dyspozycyjności wobec penitentów”. Jedynym świadkiem rozmowy ks. Wojtyły z Ojcem Pio był wówczas ks. Starowieyski. Co było jej treścią, nie wiadomo. Ksiądz Stanisław tę tajemnicę zabrał ze sobą do grobu, kiedy w 1986 roku umierał w Brazylii.
O tym, że przyszły papież udał się do San Giovanni Rotondo w 1948 roku wraz z ks. Starowieyskim dowiadujemy się od dr Wandy Półtawskiej. Przyjaciółka osobiście zapytała Jana Pawła II o okoliczności tego spotkania, na które później otrzymała od niego odpowiedź na odręcznie napisanej kartce opatrzonej datą 4 kwietnia 2004 roku. Papież jednoznacznie potwierdził charakter i przebieg wcześniej opisanej wizyty. Natomiast kiedy kilka miesięcy po śmierci Jana Pawła II Stefano Campanella dopytywał Wandę Półtawską o domniemaną przepowiednię Ojca Pio dotyczącą pontyfikatu Karola Wojtyły, wówczas usłyszał od niej zdecydowane: „To nieprawda. [...] Gdyby była to prawda, z pewnością by mi o tym powiedział”.
Rodzi się zatem uzasadnione pytanie: czyja relacja jest prawdziwa — markizy Rizzani Boschi czy dr Półtawskiej? Z kim i w jaki sposób ks. Wojtyła dotarł do San Giovanni Rotondo? O czym rozmawiał z Ojcem Pio? W poszukiwaniu odpowiedzi prześledźmy kolejne relacje i świadectwa.
Postulator generalny kapucynów, o. Bernardino Romagnoli, słysząc o proroctwie Ojca Pio na temat papieskiego pontyfikatu, zwrócił się z prośbą do ówczesnego ministra generalnego kapucynów, o. Flavia Roberta Carraro, by ten przy najbliższej sposobności zapytał o to wprost samego papieża.
Okazja nadarzyła się 2 lutego 1984 roku, kiedy Jan Paweł II przybył z wizytą do kapucyńskiej parafii św. Hipolita w Turynie. Podczas braterskiego spotkania z papieżem obecny na nim o. Flavio Roberto zwrócił się do niego z zapytaniem: „Pojawiają się głosy, że gdy Wasza Świątobliwość był z wizytą u Ojca Pio, on przepowiedział Waszej Świątobliwości, że będzie papieżem”. Papież zaprzeczył: „Nie, na pewno nie! [...] To prawda, że prosiłem go o modlitwę w intencji pewnej ciężko chorej kobiety, która teraz jest zdrowa... Ale pontyfikat — nie”.
Trzy lata później, 23 maja 1987 roku, Jan Paweł II przybył z wizytą apostolską do San Giovanni Rotondo. Wówczas bp Riccardo Ruotolo, prezes Fundacji Casa Sollievo della Sofferenza, otwarcie zapytał papieża: „Czy to prawda, że Ojciec Pio przepowiedział Ojcu Świętemu, że będzie papieżem i że niestety będzie cierpiał, ponieważ widział krew w jego przyszłości”? Także i tym razem Jan Paweł II zaprzeczył: „Nie powiedział mi tego”.
W 2004 roku bliski przyjaciel i kolega ze studiów ks. Karola Wojtyły, kard. Andrzej Maria Deskur, w wywiadzie udzielonym Stefanowi Campanelli powiedział: „Nie mówił tego do mnie, lecz w mojej obecności innemu polskiemu biskupowi, który go zapytał: «Ojcze święty, mówi się, że Ojciec Pio przewidział Ojca męczeństwo i pontyfikat. Czy to prawda?». «Nie — powiedział — to jest absolutnie nieprawdziwe». Z Ojcem Pio rozmawialiśmy jedynie o jego stygmatach. Zapytałem go tylko: który ze stygmatów sprawia mu największy ból. Byłem przekonany, że to ten w sercu. Ojciec Pio bardzo mnie zaskoczył, mówiąc: «Nie, najbardziej boli mnie ten na ramieniu, o którym nikt nie wie, i który nie jest nawet opatrywany». Ten stygmat sprawiał największy ból”.
Jeszcze dwóch innych świadków potwierdziło, że Jan Paweł II nigdy nie usłyszał z ust Ojca Pio przepowiedni na temat swego przyszłego pontyfikatu. Jednym z nich jest arcybiskup Manfredonii, Valentino Vailati, który po zapytaniu papieża: „Czy to prawda, że Kapucyn z San Giovanni Rotondo przepowiedział mu pontyfikat i zamach z 13 grudnia 1981 roku” usłyszał w odpowiedzi: „To nieprawda”. Podobnej odpowiedzi udzielił kard. Stanisław Dziwisz, który podczas wywiadu z 6 grudnia 2006 roku w Pałacu Arcybiskupim w Krakowie stwierdził: „Niektórzy mówili, że właśnie Ojciec Pio przepowiedział jego wybór na papieża. Nie było o tym mowy. Wcale. Papież nigdy tego nie powiedział. To była zwyczajna spowiedź studenta, który przyjechał do Ojca Pio”.
Jak zatem rozumieć słowa adwokata Ettore Boschiego, który oświadczył, „że tuż po wyborze Jana Pawła II na papieża moja matka — Giovanna Boschi Rizzani — skomentowała to wydarzenie, mówiąc do mnie: «Ojciec Pio to przepowiedział» i wspominając, że właśnie ona przed wieloma laty towarzyszyła mu w podróży do Ojca Pio”. Syn markizy był głęboko przekonany o prawdziwości słów własnej matki.
Francuski kapłan, o. Jean Derobert, twierdził, że w młodości w jednym z paryskich kolegiów spotkał „bratanicę Jana Pawła II” (mogła to być tylko jakaś kuzynka, gdyż Wojtyła nie miał żadnych bratanków), której imienia niestety nie zapamiętał. Opowiedziała mu ona, że „młody Karol Wojtyła w czasie studiów w Rzymie udał się do San Giovanni Rotondo i wyspowiadał się u Ojca Pio, który powiedział mu: «Pewnego dnia twoje białe szaty poplami twoja krew»”.
Przepowiednia, choć w zmienionej treści, posiada podobny sens do tej, którą przekazała markiza Rizzani Boschi. Niestety wspomniana krewna już nie żyje i nie da się ani potwierdzić jej słów, ani też źródła, z którego zaczerpnęła tę informację.
Na kilka lat przed śmiercią o. Alberta D'Apolita włoska telewizja RAI nagrała jego świadectwo, w którym kapucyn twierdził, że Wojtyła przybył do San Giovanni Rotondo razem z Enrico Medim i Giovanną Rizzani Boschi. Ojciec Alberto wyjaśniał, że „obaj mężczyźni poszli do celi nr 5, zamieszkiwanej przez Ojca Pio, gdzie polski ksiądz się wyspowiadał. Kiedy wyszli zza klauzury, świadkowie zauważyli, że ksiądz był smutny i zamyślony, więc zapytali go o powód takiego stanu rzeczy. Odpowiedzi udzielił prof. Medi: «Nie wiem. Ojciec Pio wypowiedział jakieś dziwne słowa...», «Jakie słowa?» — padło pytanie. Powiedział: «Będziesz papieżem w przemocy i we krwi. Będę się za ciebie modlił do Matki Bożej»”.
Również wdowa po prof. Enrico Medim przypomina sobie, choć niedokładnie, gdyż od tamtego wydarzenia upłynęło wiele czasu, że jej mąż po jednym ze swoich pierwszych pobytów u Ojca Pio, który mógł mieć miejsce w 1948 lub 1950 roku, opowiedział jej po powrocie do domu, że „gdy Ojciec Pio zobaczył tego księdza, powiedział zdaje się tak: «On będzie papieżem»”. Wdowa, mówiąc o „tym księdzu”, miała na myśli Karola Wojtyłę.
Posiadając wiele świadectw, z których jedne zaprzeczają istnieniu przepowiedni wypowiedzianej przez Ojca Pio, a inne ją potwierdzają, spróbujmy na koniec zrekonstruować przebieg interesującego nas spotkania, dając pierwszeństwo relacji markizy Giovanny Rizzani Boschi.
W tygodniu po świętach wielkanocnych 1948 roku ks. Karol Wojtyła przyjechał wraz z ks. Stanisławem Starowieyskim do San Giovanni Rotondo po wcześniejszym ustaleniu szczegółów podróży ze swymi znajomymi z rzymskiego Collegium Romanum: markizą Rizzani Boschi, panią Hamilton i profesorem Medim. Następnego dnia, po porannej mszy świętej odprawionej przez Ojca Pio udał się do niego do spowiedzi, którą odbył prawdopodobnie po łacinie w starej zakrystii. Po spowiedzi Ojciec Pio wypowiedział do niego kilka słów, których nie zrozumiał, natomiast ich znaczenie i sens pojął towarzyszący mu profesor Medi.
Tym sposobem wielokrotne zaprzeczenia Jana Pawła II co do wypowiedzianej przez Ojca Pio przepowiedni nie wynikałyby z jego pokory albo potrzeby ukrycia przed światem duchowej tajemnicy, jak to mają w zwyczaju wielcy święci, ale byłyby potwierdzeniem historycznej wersji wydarzeń. Mówiący „ledwie po włosku” nie zrozumiał przekazu Ojca Pio, ale nie prof. Medi, który wielce zaintrygowany słowami przepowiedni, przekazał je najpierw przyszłemu papieżowi, a następnie markizie Rizzani Boschi i pani Hamilton.
Jeśli powyższa relacja jest prawdziwa, miałby również rację Ettore Boschi, gdy przekazał słowa matki, która powiedziała mu, że „Ojciec Pio to przepowiedział”, a nie „Ojciec Pio mu to przepowiedział”. Tak czy owak ks. Wojtyła został „papieżem we krwi”, którą boleśnie przelał postrzelony przez zamachowca, a niezwykłą wizytę u Ojca Pio wspominał jeszcze po latach: „To pierwsze spotkanie z żyjącym wówczas stygmatykiem z San Giovanni Rotondo uważam za najważniejsze i za nie w szczególny sposób dziękuję Opatrzności”.
Brat Błażej Strzechmiński — kapucyn, doktor teologii duchowości. Absolwent Papieskiego Uniwersytetu Antonianum w Rzymie. Wykładowca w Wyższym Seminarium Duchownym Braci Mniejszych Kapucynów w Krakowie. Znawca życia i duchowości Ojca Pio. Autor książki „Przyśnił mi się Ojciec Pio. Trochę inna biografia”.
„Głos Ojca Pio” [129/3/2021]
www.glosojcapio.pl
opr. mg/mg