Kim byli męczennicy z Otranto, kanonizowani przez Papieża Franciszka 12 maja 2013 r.?
12 maja 2013 r. papież Franciszek dokonał kanonizacji bł. Antonia Primaldo i jego Towarzyszy z Otranto, którzy w 1480 r. zginęli z rąk Turków za wiarę w Chrystusa
Dzień 11 lutego 2013 r. przeszedł do historii — to właśnie tego dnia Benedykt XVI ogłosił światu swą decyzję o rezygnacji z urzędu Biskupa Rzymu. Nie wszyscy jednak pamiętają, że Papież uczynił to podczas zwyczajnego konsystorza publicznego, zwołanego w sprawie kanonizacji bł. Antonia Primaldo i jego Towarzyszy z Otranto (Włochy), którzy zginęli męczeńską śmiercią z rąk Turków, ponieważ nie chcieli wyrzec się wiary w Chrystusa i przejść na islam. Klemens XIV dekretem z 1771 r. ogłosił męczenników z Otranto błogosławionymi i uprawomocnił ich kult, lecz dopiero Benedykt XVI w 2007 r. uznał oficjalnie męczeństwo błogosławionych. Kanonizacja stała się możliwa, gdyż został uznany cud za wstawiennictwem męczenników — chodzi o cudowne uzdrowienie włoskiej zakonnicy chorej na raka. Jest rzeczą znamienną, że pierwszymi świętymi kanonizowanymi przez papieża Franciszka będą chrześcijanie zamordowani z nienawiści do wiary chrześcijańskiej przez muzułmańskich oprawców.
Na początku XIV wieku tureckie plemię Oguzów założyło w zachodniej Anatolii księstwo, które przyjęło nazwę swego pierwszego władcy — Osmana I. Kolejni sułtani podbijali tereny Bizancjum w Anatolii, a następnie częściowo Bułgarię i Serbię, po zwycięskich bitwach na Kosowym Polu i pod Warną. W 1453 r. Mehmed II na czele armii składającej się z 260 tys. żołnierzy zdobył stolicę Bizancjum — Konstantynopol, który stał się również stolicą Imperium Osmańskiego. Upadek „drugiego Rzymu” był najbardziej dramatycznym momentem w historii wschodniego chrześcijaństwa, gdyż oznaczał jego koniec na terenach zajmowanych dotychczas przez Bizancjum. Sułtan osmański czuł się tak silny, że postanowił zdobyć również sam Rzym, stolicę chrześcijaństwa — Bazylikę św. Piotra chciał zamienić w stajnię dla sułtańskich koni. W czerwcu 1480 r. osmańska flota, która do tej pory oblegała bronioną przez joannitów wyspę Rodos, została skierowana w stronę Adriatyku, w kierunku portu Brindisi. Składała się ona z 90 galer i wielu mniejszych statków z 18 tys. żołnierzy na pokładzie, a dowodził nią Ahmed Pasza. W planach sułtana, jego wojska — po zajęciu strategicznego portu na południu Włoch — miały podbić południe Półwyspu Apenińskiego i zająć Rzym, siedzibę papieża. Silne wiatry sprawiły, że flota nie dotarła do Brindisi, ale zatrzymała się niedaleko Otranto, portu położonego nieco bardziej na południe. Miasto to słynęło z udekorowanej wspaniałymi mozaikami katedry wzniesionej w XI wieku. Stąd wyruszali do Jerozolimy krzyżowcy, tutaj w 1219 r. zatrzymał się też św. Franciszek z Asyżu wracający z pielgrzymki do Ziemi Świętej.
Gdy 28 czerwca 1480 r. flota osmańska pojawiła się na wodach Otranto, w mieście znajdował się garnizon składający się z 400 żołnierzy. Dowodzący garnizonem wysłał natychmiast posłańca do króla Neapolu z prośbą o przysłanie posiłków, a gdy te nie nadeszły, żołnierze opuścili miasto. Mieszkańcy schronili się w murach zamku i tam bronili się przed atakami Turków, którzy bombardowali mury obronne wielkimi kamiennymi kulami. W końcu znaleźli słaby punkt w murze, na którym skupili swój atak. W ten sposób 12 sierpnia udało im się zrobić wyłom, przez który dostali się do miasta. Rozpoczęła się masakra mieszkańców. Najeźdźcy nie oszczędzili nawet katedry, w której czekał na nich ubrany w odświętne szaty z krzyżem w ręku miejscowy arcybiskup Stefano Pendinelli.
Abp Pendinelli wezwał Turków, by się nawrócili, lecz ci ścięli mu głowę, mówiąc, że od tej chwili rządzi tutaj nie Chrystus, lecz Mahomet. Francesco Largo, komendant dowodzący obroną miasta, został przepiłowany żywcem. Następnego dnia Ahmed Pasza kazał zgromadzić wszystkich pozostałych przy życiu mężczyzn powyżej 15. roku życia — było ich 813 (chociaż tradycyjnie mówi się o 800). Towarzyszący mu ksiądz — apostata imieniem Giovanni zaczął zachęcać więźniów, by wyrzekli się wiary w Chrystusa i przeszli na islam. W imieniu mieszkańców Otranto odpowiedział Antonio Primaldo, ubogi rzemieślnik, którego imię przejdzie do historii: „Wierzymy w Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, i jesteśmy gotowi tysiąc razy oddać za Niego życie”. Następnie zwrócił się do swych rodaków: „Moi bracia, do tej pory walczyliśmy, aby bronić ojczyzny, naszego życia i naszych ziemskich panów. Teraz przyszedł czas, by walczyć o nasze dusze i o naszego Pana, który oddał za nas życie na krzyżu. Lepiej, żebyśmy umarli, zachowując wiarę, by poprzez śmierć doczesną zyskać życie wieczne i chwałę męczenników”.
Nikt z mieszkańców Otranto nie wyrzekł się wiary, co oznaczało wyrok śmierci. Następnego dnia skutych kajdanami więźniów wyprowadzono za miasto na wzniesienie zwane Wzgórzem Minerwy (dziś: wzgórze Męczenników). Każdemu z nich odcinano głowę bułatem na kamieniu, który zachował się do dzisiaj (jest przechowywany w ołtarzu katedry). Naoczny świadek tych wydarzeń, niejaki Francesco Cerra, przypomniał te dramatyczne chwile, gdy 59 lat później zeznawał w procesie beatyfikacyjnym (miał wtedy 72 lata). Cerra opowiedział, że pierwszą osobą, której ścięto głowę, był Primaldo, ale miało wtedy miejsce cudowne wydarzenie — chociaż męczennik nie miał już głowy, powstał i pozostał na stojąco aż do momentu, gdy zabito wszystkich współtowarzyszy. Jeden z oprawców był tak wstrząśnięty tym cudem, iż wyznał, że chce zostać chrześcijaninem, za co i jego skazano na śmierć.
Ciała męczenników pozostały niepogrzebane na wzgórzu przez ponad rok, aż do czasu, gdy miasto zostało odbite 13 września 1481 r. przez wojska księcia Kalabrii Alfonsa, syna króla Neapolu. Ich relikwie przeniesiono wtedy do katedry. Następnie dla męczenników wybudowano po prawej stronie głównego ołtarza specjalną kaplicę, w której przechowywane są kości błogosławionych; pod ołtarzem udekorowanym figurą Matki Bożej znajduje się kamień, na którym byli ścinani męczennicy.
Z okazji roku obchodów 500-lecia (1980) męczeńskiej śmierci 800 mieszkańców Otranto do tego włoskiego portu na południowym wybrzeżu Adriatyku pielgrzymował Jan Paweł II.
W niedzielę 5 października 1980 r. Papież odprawił Mszę św. pontyfikalną na dominującym nad miastem wzgórzu Męczenników, podczas której wygłosił homilię o znaczeniu męczeństwa w historii chrześcijaństwa. Oto jej fragmenty: „Prawda o męczeństwie posiada w Ewangelii wymowę pełną przejmującej głębi, a zarazem przejmującej prostoty. Chrystus nie obiecuje swoim uczniom ziemskich sukcesów, doczesnej pomyślności; nie roztacza przed ich oczyma żadnej «utopii», jak to nieraz bywało i wciąż bywa w dziejach ludzkich ideologii. Mówi swoim uczniom po prostu: «będą was prześladować» (Łk 21, 12). Będą was wydawać organom różnych władz, będą was wtrącać do więzień, będą stawiać wobec różnych trybunałów. To wszystko «z powodu mego imienia» (Łk 21, 12). Istota męczeństwa łączy się od początku i poprzez wszystkie stulecia z tym Imieniem! Męczennikami nazywamy w ciągu dziejów tych chrześcijan, którzy ponosili cierpienia nieraz przerażające w swoim okrucieństwie «in odium fidei». Tych, którym «in odium fidei» zadano w końcu śmierć. Tych przeto, którzy przyjmując w ten sposób cierpienia i ponosząc śmierć, dali szczególne świadectwo Chrystusowi”.
Męczeństwo chrześcijan za wiarę nie jest bynajmniej faktem historycznym — tak jak przed wiekami, tak i dziś są oni prześladowani z powodu imienia Chrystusa. Ma to miejsce w krajach, gdzie przy władzy pozostały reżymy komunistyczne (Chiny, Korea Północna, Wietnam), w wielu krajach muzułmańskich lub regionach zamieszkiwanych w większości przez wyznawców islamu czy na Zachodzie, gdzie formy prześladowania stały się bardziej wyrafinowane.
Niepokój budzi pojawianie się coraz bardziej radykalnych, fanatycznych partii i ugrupowań islamskich. I nie chodzi tu bynajmniej tylko o organizacje terrorystyczne, takie jak Al-Kaida czy Boko Haram. Bo co powiedzieć o Bractwie Muzułmańskim, które w swym herbie ma szable — takie jak te, którymi stracono męczenników z Otranto — a dzisiaj rządzi w Egipcie i ma wielkie wpływy i w innych państwach północnej Afryki i Bliskiego Wschodu? Wydaje się, że w islamie pozostaje ciągle nierozwiązany problem zależności między przemocą a religią, co sygnalizował w swym słynnym przemówieniu w Ratyzbonie Benedykt XVI, cytując słowa cesarza Manuela II Paleologa: „Szerzenie wiary przemocą jest irracjonalne, a przemoc jest sprzeczna z naturą Boga i naturą duszy”.
Dlatego dzisiaj — w epoce demokracji i praw człowieka — nie możemy zapominać o naszych prześladowanych współbraciach, tym bardziej że media przemilczają masakry chrześcijan, a chodzi o najbardziej prześladowaną grupę religijną świata. Jan Paweł II w swej homilii w Otranto zachęcał: „Być w sposób duchowy blisko tych, którzy cierpią gwałt z powodu swej wiary, to specjalny obowiązek wszystkich chrześcijan, zgodnie z tradycją odziedziczoną z pierwszych wieków. Powiedziałbym więcej: chodzi tu również o solidarność należną osobom lub wspólnotom, których podstawowe prawa są gwałcone lub nawet całkowicie podeptane. Musimy modlić się, aby Pan wspomógł swoją łaską tych naszych braci w tego rodzaju trudnych próbach. I módlmy się również za tych, którzy ich prześladują, powtarzając błaganie Chrystusa na krzyżu, zwrócone do Ojca: «Wybacz im, bo nie wiedzą, co czynią»”.
opr. mg/mg