Zamknięte Serca - Ewangelia Św. Mateusza. Chciwość.

Tajemnica zatwardziałości ludzkiego serca

Zamknięte Serca - Ewangelia Św. Mateusza. Chciwość.

Chciwość

Zazdrość

Pycha

Wygodnictwo

Brak ducha modlitwy

Chciwość

Wchodząc w tajemnicę męki naszego Zbawiciela, w tym roku poprosimy o przewodnictwo św. Mateusza. Napisał on swoją Ewangelię dla Żydów. Chciał ukazać Jezusa Chrystusa, obiecanego Mesjasza, jako nowego Mojżesza i wielkiego Prawodawcę. Pośrednio jednak ukazał im dramat zamkniętych serc. Mimo bowiem świetnego przygotowania przez proroków, nie rozpoznali czasu nawiedzenia. Przed Zbawicielem zamknęli Swoje serca. Chrystus w Wielkim Tygodniu ukazuje, jak winna wyglądać postawa syna człowieczego, który chce podobać się Bogu. Jezus ukazuje nam otwarte serce na współpracę z Ojcem.

Wędrując razem z Mateuszem śladami naszego Mistrza aż na Golgotę, spróbujemy zrozumieć, co stanowi główną przeszkodę w przyjęciu łaski. Dlaczego nasze serca są tak uodpornione na jej działanie? Dlaczego nam tak trudno odpowiedzieć na Jego nieskończoną miłość? Organizm człowieka potrafi się uodpornić na działanie antybiotyków. Taki uodporniony człowiek może zjadać wielkie ilości lekarstw, które mu nie tylko nie pomogą, ale zaszkodzą. Podobnie jest z człowiekiem, który może się tak uodpornić na działanie łaski, że mimo iż będzie codziennie przystępował do Komunii świętej, że będzie spędzał godziny na modlitwie i słuchał setki kazań, to jego życie religijne nie tylko nie będzie się rozwijało, ale będzie obumierało. Właśnie ten dramat ludzkiego serca interesuje nas w sposób szczególny. Człowiek może być zanurzony w świecie łaski, łaska dotknie jego skóry, ale nie dotknie jego serca.

Był złodziejem

W czasach Jezusa takich ludzi, odpornych na działanie łaski, było wielu. Mateusz przedstawia nam dziś pierwszego z nich, należącego do grona Dwunastu. To Judasz, którego serce było odporne na działanie łaski. Do dnia dzisiejszego jest to postać tajemnicza. Najprawdopodobniej było wiele motywów zdrady Jezusa. Wydaje się, że przeważył motyw sprowokowania Jezusa do politycznego działania, ale świadectwa Ewangelistów wyraźnie sygnalizują i inne motywy.

Św. Jan zaznacza, że Judasz był złodziejem i wykradał ze wspólnej kasy. Wszyscy synoptycy mówią o pieniądzach, jakie otrzymał za skazanie Mistrza. Mateusz jako jedyny z Ewangelistów zanotował pytanie Judasza skierowane do arcykapłanów: „Co chcecie mi dać, a ja Go wam wydani" (Mt 26,15). Mateusz jako celnik wiedział, co to znaczy dokładnie liczyć i tylko on podaje dokładną cenę zdrady: „Wyznaczyli mu trzydzieści srebrników" (Mt 26,15b), cenę ustanowioną przez Prawo. Nikt nie jest w stanie pojąć mrocznych zakamarków serca Judasza, ale wszyscy z przerażeniem spoglądamy na te jego srebrniki. Blisko trzy lata nie otworzył serca dla łaski, a miał je otwarte dla pieniędzy. Już samo pytanie: „Co chcecie mi dać, a ja Go wam wydam" jest przerażające. Judasz dokonał tragicznego wyboru: sięga po pieniądze, bo są one dla niego cenniejsze niż Mistrz. Chciwość odrzuca łaskę, czyni człowieka odpornym na działanie Boga. Był tak blisko Jezusa, a serce więcej ceniło trzydzieści srebrników, niż Mistrza.

Jeśli w sercu człowieka jest choć jeden gram miłości do dóbr tego świata, to Bóg nie może już w to serce przelać swojej miłości. Tak jak nikt z nas do butelki, w której znajduje się łyżka soku nie przeleje miodu, bo wszystko by się zakwasiło. Butelka musi być czysta. Ta łyżka soku zniszczyłaby wszystko. Bóg do serca, w którym jest miłość do dóbr tego świata, nie przelewa swojej łaski. To nie musi być trzydzieści srebrników, to może być telewizor, piękna torebka, ulubiony kotek. To wystarczy, by serce było zamknięte na działanie łaski.

Krętacz

Według Mateusza w Wieczerniku Judasz słysząc oświadczenie Jezusa: „Jeden z was Mnie zdradzi", zapytał: „Czy nie ja, Rabbi?". W odpowiedzi usłyszał: „Tak jest, ty" (Mt 26,25). Zwróćmy uwagę na to pytanie: „Ile mi dacie, a ja Go wam wydam?" i następne, rzucone w twarz Chrystusowi: „Czy nie ja, Rabbi?". Ileż w tych pytaniach jest cynizmu. Przecież Judasz doskonale wiedział, że Chrystus zna bogactwo ludzkiego serca, a mimo to potrafi wprost postawić pytanie: „Czy nie ja, Mistrzu?". Każdy, kto kocha dobra tego świata, chodzi krętymi drogami. Taki człowiek nie potrafi chodzić prosto, zawsze coś kryje lub coś koloryzuje. Ile razy mamy do czynienia z krętaczem, tyle razy wiemy, że w sercu tego człowieka jest świat, a nie Bóg, bo łaska działa tylko w świecie prawdy. Człowiek musi się odważyć stanąć w prawdzie przed Bogiem. Judasz tego nie zrobił.

Jaka winna być jego odpowiedź, kiedy usłyszał z ust Chrystusa: „Tak jest, ty"? Czy nie powinien upaść i prosić o przebaczenie? Materialista tego nie zrobi. To jego krętactwo w całej ostrości ujawnia się w Getsemani, w tym miejscu, gdzie przekazuje sprzedany wcześniej „towar" w ręce kupujących i „towar" ten znaczy pocałunkiem. Tu stoimy wobec niepojętej miłości Jezusa. Teraz Bóg stawia Judaszowi pytanie: „Przyjacielu, po coś przyszedł?" (Mt 26,50). Zwróćmy uwagę na to, że Jezus nazywa przyjacielem i traktuje jaka przyjaciela człowieka, który zamknął swe serce na działanie łaski. Judasz nigdy nie był przyjacielem Chrystusa, on był przyjacielem pieniędzy, ale Chrystus był przyjacielem Judasza.

„Po coś przyszedł". Po co człowiek chciwy, zajęty doczesnością, może przychodzić do Chrystusa? Po to, aby na Nim zrobić interes. „Przyjacielu, po coś przyszedł"? Dziś również wielu ludzi przychodzi do Chrystusa po paczki, lekarstwo, znajomości, ludzką miłość. Każdemu z nich Chrystus stawia to samo pytanie: „Przyjacielu, po coś przyszedł"?

Zapytujemy dziś siebie, jaki jest nasz motyw podejścia do Chrystusa, do Komunii świętej, do Kościoła? Po coś przyszedł?

Z mieczami i kijami

Czy Chrystus nie mógł zdecydowanie rozprawić się z Judaszem i z tymi wszystkimi, którzy razem z nim przyszli? Czy nie mógł odwrócić biegu wydarzeń? Mógł i właśnie św. Mateusz notuje nam słowa Chrystusa skierowane do Piotra w Getsemani: „Schowaj miecz swój do pochwy, bo wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną". I dodał: „Czy myślisz, że nie mógłbym poprosić Ojca mojego, a zaraz wystawiłby Mi więcej niż dwanaście zastępów aniołów? Jakże więc spełnią się słowa Pisma, że tak się stać musi?" (Mt 26,52-53). Jezus rezygnuje z użycia siły i jasno stwierdza, że kto wejdzie na drogę przemocy, musi się liczyć z przegraną. Siłą na drodze zbawienia nic nie można osiągnąć. To, co zostanie osiągnięte przy pomocy siły, siłą zostanie odebrane. Chciwi ludzie tego świata sięgają po cel używając przemocy, ale tam, gdzie jest przemoc, tam nie ma miłości. Łaska należy do świata miłości, do świata wolności, dlatego Chrystus rezygnuje z przemocy. Kto stawia na miłość, musi zrezygnować z przemocy.

Jezus nie prosi Ojca o pomoc, o zwycięstwo nad wrogami, prosi Go o wypełnienie Jego woli, która została objawiona w Piśmie Świętym. On po to żyje, aby zrealizować proroctwa.

Straszne proroctwo

Prorok Jeremiasz przepowiedział straszną transakcję, jaką przeprowadził Judasz. W Ewangeliach tylko św. Mateusz mówi o tym, jaki kres miało życie Judasza. Kiedy Jezusa związanego zaprowadzili i wydali w ręce namiestnika Piłata, „wtedy Judasz, który Go wydał, wiedząc, że Go skazano, opamiętał się, zwrócił trzydzieści srebrników arcykapłanom i starszym i rzekł: «Zgrze-szyłem wydawszy krew niewinną». Lecz oni odparli: «Co nas to obchodzi? To twoja sprawa». Rzuciwszy srebrniki ku przybytkowi, oddalił się. Potem poszedł i powiesił się" (Mt 27,2-5). Z chwilą kiedy Jezus znalazł się w rękach Piłata, Judasz zrozumiał, że jego interes nie jest dobry. Próbuje naprawić błąd, oddaje pieniądze, ale Chrystusa już nie otrzymuje. Traci Chrystusa i pieniądze. Wyznaje, że zgrzeszył, ale czyni to nie przed Bogiem. Przed wspólnikami zła oświadcza, że Chrystus jest niewinny. Mówi prawdę. Teraz zrozumiał, że popełnił błąd. Judasz uświadomił sobie, że w swojej chciwości przebrał miarę.

Każdy chciwiec w jakimś momencie przebierze miarę w gromadzeniu dóbr. Jest podobny do człowieka, który próbuje nadmuchać balon. Cieszy się, że balon mu rośnie, ale w pewnym momencie pęka i wszystko wypada z ręki. Tak było z Judaszem. Jego wspólnicy zrobili dobry interes i dlatego nie chcą mieć z nim nic wspólnego: „to twoja sprawa", nas twoje wyrzuty sumienia nie interesują. Judasz załatwia swoją sprawę do końca. Rzuca pieniądze w świątyni, a w tym momencie, kiedy one wypadają z jego ręki, traci również sens swojego życia. Stracił Chrystusa i Jego miłość, przynajmniej tak mu się wydaje, traci pieniądze i sam odbiera sobie życie. Stajemy wobec wielkiej tajemnicy.

„Arcykapłani zaś wzięli pieniądze i orzekli: «Nie wolno kłaść ich do skarbca świątyni, bo są zapłatą za krew». Po odbyciu narady kupili za nie Pole Garncarza na grzebanie cudzoziemców. Dlatego pole to, aż po dziś dzień nosi nazwę Pole Krwi. Wtedy spełniło się to, co powiedział prorok Jeremiasz: Wzięli trzydzieści srebrników za Tego, którego oszacowali synowie Izraela i dali je za pole garncarza, jak im Pan nakazał" (Mt 27,6-10).

Św. Mateusz przytaczając słowa Jeremiasza chce otworzyć oczy swoim czytelnikom, zwłaszcza służbie świątynnej, na mesjański charakter Jezusa Chrystusa. Pieniądze, za które kupiono pole pod cmentarz, były zapłatą za Krew Jezusa i były zapłatą za krew Judasza. Tragiczny koniec człowieka, który nie odpowiedział na łaskę. Judasz nie nauczył się kochać. Samemu Chrystusowi, najlepszemu z mistrzów, nie udało się zapalić jego serca prawdziwą miłością. Doczesne myślenie, umiłowanie dóbr tego świata, uniemożliwiło wypełnienie jego serca łaską zbawienia. Człowiek, który umiłuje doczesność, jest podobny do drewna mocno nasączonego wodą, które, włożone do ognia, nie pali się. Może być w ogniu, syczy, ale się nie pali.

Błogosławieni ubodzy

Pierwszy z wielkich dramatów zamknięcia na łaskę Bożą to materializm. W tym kontekście staje się zrozumiała postawa Chrystusa, który od początku, ogłaszając konstytucję swojego Królestwa wyraźnie powiedział: Szczęśliwi - „Błogosławieni ubodzy w duchu", to znaczy ci, którzy mają dystans wobec dóbr tego świata. W Wielkim Tygodniu Chrystus sam objawia nie tylko słowem, ale czynem tę postawę otwartą na łaskę. On nie jest przywiązany do żadnego z dóbr tego świata. Nie ma domu, Apostołowie pouciekali, traci nawet wolność - związano Mu ręce, a potem przybito do krzyża - nie ma nic, nago umiera, traci życie. W tym ubóstwie, w tym oddaniu wszystkiego, w tej gotowości na złożenie ofiary z dóbr tego świata, ma ciągle serce otwarte na współpracę z Ojcem. Krok po kroku, sekunda po sekundzie pełni Jego wolę.

Nasze zadanie jako Jego uczniów żyjących w tak bardzo zmaterializowanym i zamkniętym na działanie łaski świecie polega na tym, że mamy dać świadectwo ubóstwa i wolności. Nie chodzi o to, aby nic nie posiadać. Ewangelicznie rozumiane ubóstwo to jest wolność. Chodzi o to, aby wtedy, kiedy trzeba będzie wybierać między Chrystusem a dobrami tego świata, nikt z nas nie wyciągnął ręki po trzydzieści srebrników.

Czy w naszym sercu nie znajduje się ta łyżka soku umiłowania dóbr tego świata, które uniemożliwią Bogu wypełnienie serca łaską? Czas Wielkiego Postu to czas oczyszczenia serca, aby Bóg mógł wypełnić je po brzegi swoim spokojem i swoim szczęściem.

Fragment książki ks. Edwarda Stańka „Kazania Pasyjne”

opr. MK/PO

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama