Pomaganie wzmacnia [GN]

Uczniowie jednej z krakowskich szkół upiekli ciasta, przynieśli buty i zanieśli bezdomnym: to praktyczny wyraz świąt Bożego Narodzenia

Pomaganie wzmacnia [GN]

Świąteczne wypieki trzeba jeszcze ładnie zapakować. Uczniowie klasy pierwszej technikum przekonali się, że pomaganie innym daje im samym dużo frajdy. Autor zdjęcia: Henryk Przondziono

Uczniowie jednej z krakowskich szkół upiekli ciasta, przynieśli buty i zanieśli bezdomnym. Młodzi nie chcą, by przy opłatku życzyć im szóstek. Woleliby usłyszeć od najbliższych, że są dla nich ważni.

Zespół Szkół Przemysłu Spożywczego przy placu Matejki w Krakowie. Tydzień przed świętami panuje tu spory ruch: w pracowni ciastkarskiej uczniowie pieką świąteczne pierniki, w jednej z klas przygotowują życzenia, w innej pakują paczki. Plakat na korytarzu przekonuje że „pomaganie wzmacnia”. Przedświąteczny wolontariat to dobra okazja, by porozmawiać nie tylko o samej akcji, ale i o tym, jak młodzież przeżywa święta.

W święta chodzi o miłość

— Razem z nauczycielami zastanawialiśmy się, co możemy zrobić dla innych przed świętami. Pojawił się taki pomysł i od razu zaangażowaliśmy się całym sercem — opowiada Agata. — Upiekliśmy sami w domu ciasta, rodzice nam pomagali. Bracia albertyni podpowiedzieli nam, że najlepszą pomocą dla bezdomnych będą ciepłe skarpety i buty. Więc kto mógł, przyniósł nowe skarpety lub używane buty, ale takie, w których da się jeszcze chodzić. Po lekcjach zanosimy to wszystko bezdomnym. To drobny upominek. Ale dla tych ludzi to takie małe światełko, które może ich ogrzać.

— W te święta chodzi przecież o miłość. Ludzie się spotykają, łamią się opłatkiem. Chcieliśmy, żeby ci ludzie też poczuli, że są święta i że ktoś o nich myśli, chociaż przez chwilę. Chcemy też zamienić z nimi parę słów, by nie myśleli, że przynieśliśmy paczkę, bo ktoś nam w szkole kazał. A to nie tak, bo my przecież sami chcemy to robić — dodaje Marcelina z tej samej klasy.

Karina: — Dzięki tej akcji dowiadujemy się czegoś nowego o sobie samych. Zwykle w szkole wygłupiamy się czy rozmawiamy o swoich sprawach, a teraz możemy zobaczyć, że każdy z nas ma też kawał serca dla innych. Klaudia: — Kiedy widzimy ludzi biedniejszych od nas, uczymy się doceniać to, co mamy. Ci ludzie nie są gorsi od nas. Karol: — Święta to moment tęsknoty za bliskością innych ludzi. Oni się cieszą, że ktoś o nich pamięta. Chcemy ich podtrzymać na duchu. A ja, jak komuś pomogłem, to też czuję radość. Czuję się przez to kimś lepszym.

Odskocznia od codzienności

Z kilkoma starszymi uczniami rozmawiam o świętach. Jak je przeżywają, co jest dla nich ważne, jak rozumieją ich sens?

Kuba: — Na ogół jest tak, że gonimy: dom, szkoła, dom i tak w kółko. Święta to jest taka odskocznia od tego, czas dla rodziny. Kasia: — To jakby podsumowanie roku. Przez cały rok różne rzeczy nas spotykają, radosne, smutne, raz na plusie, raz na minusie. A Wigilia w gronie rodziny sprzyja podsumowaniu tego wszystkiego, zastanowieniu się, po co to wszystko.

Co właściwie świętujemy? Jadwiga: — To, że Jezus przyszedł do nas i chce być z nami. Nie jest odległym Bogiem w niebie, ale zstępuje na ziemię. Boże Narodzenie przypomina nam prawdę, że Bóg jest z nami cały czas. To jest właśnie piękne. Justyna: — To nie jest tak, że Bóg nas stworzył i już się nami nie interesuje, na zasadzie: róbcie sobie, co tam chcecie, męczcie się sami. Bóg chce poznać ludzkie cierpienie i ludzką radość, po prostu chce być blisko.

No dobra, ale skąd wiemy, że to Bóg? — No jak to skąd? — dziwi się Kuba. — Z Pisma Świętego! Jezus był zapowiedziany przez proroków, Izajasza i innych. Czytamy o tym, że anioł zwiastował Maryi. Poza tym jest to wydarzenie historyczne, od którego liczymy naszą erę. Wiemy, że był wtedy spis ludności, który przeprowadzano w Cesarstwie Rzymskim, czyli to jest konkret, który można sprawdzić w innych źródłach. Klaudia: — Bóg jest przecież żywą Osobą, mamy z Nim kontakt, czujemy Jego obecność, kiedy się modlimy.

Życzenia dla siebie czy dla innych?

Co te święta wnoszą w ich życie? Kasia: — Mnie Boże Narodzenie kojarzy się z jakąś nowością. Rodzi się dziecko, czyli zaczyna się nowe życie. Za niedługo zacznie się nowy rok, który może być początkiem czegoś nowego. Mam taką nadzieję.

Kuba: — Wydaje mi się, że święta stały się teraz bardzo skomercjalizowane. Mówi się „wyjątkowe, magiczne święta”, zamiast postawić sprawę jasno, że to są święta Bożego (!) Narodzenia. Jak się o tym zapomina, to się potem siedzi dwa dni przed telewizorem i na tym się wszystko kończy. Kasia: — Nie zawsze tak jest. Ludzie przyjeżdżają z daleka, żeby się spotkać i porozmawiać ze sobą. Nieraz nie widzieli się długie lata. Każda rodzina jest inna i spędza święta w nieco inny sposób. Marek: — A ja myślę, że święta nie są w pierwszym rzędzie dla rodziny, to jest czas dla mnie samego, dla mojej refleksji.

Rozmawiamy o świątecznych zwyczajach. Dlaczego tradycja jest ważna? Karol: — Są takie rzeczy, których nie powinno się ruszać. Bo jeśli nie będzie tradycji, to zagubimy sens świętowania czegokolwiek. Jadwiga: — Tradycja też decyduje o naszej tożsamości.

Najciekawszy wątek rozmowy dotyczy życzeń przy wigilii. Ktoś stwierdza, że lubi, jak mu się składa życzenia. Jadwiga protestuje: — Ale te życzenia są czasem takie, że nie da się ich zrealizować. Ktoś ma inną wizję mojego życia niż ja. I gdy słyszę takie słowa, jest mi ciężko. Marek: ­­— Chcesz powiedzieć, że to coś w stylu „życzę ci, żebyś była grzeczna”. Jadwiga: — Właśnie, to są takie „nieśmiertelne” życzenia.

Co chcieliby usłyszeć w święta od swoich bliskich? Marek: — Ja bym chciał usłyszeć od mamy „synu, jesteś sensem mojego życia. Jesteś dla mnie ważny”. Karol: — No tak, ja nie potrzebuję, by ktoś mi życzył szóstek albo żebym miał fajny samochód. Gdybym usłyszał to, co mówi Marek, tobym się chyba wzruszył, na pewno by mi to zostało na dłużej. Jadwiga: — A ja uważam, że takich rzeczy nie powinno się mówić tylko w święta, ale częściej. Marek: — Święta o tym przypominają. Do człowieka bardziej docierają takie słowa w wigilijnym klimacie. Jadwiga: — Wydaje się, że czasem ludzie niby życzą czegoś innym, ale tak naprawdę życzą tego sobie. Na przykład życzę ci zdania matury. OK., chciałabym zdać maturę i rozumiem, że to jest ważne dla rodziców i dla mnie. Ale jeszcze bardziej chciałabym usłyszeć, że nawet jak nie zdam matury, to będę kochaną córką.

No dobrze, ale zamiast czekać na takie życzenia od rodziców, może warto samemu mówić takie słowa innym, zamiast konwencjonalnych życzeń, podpowiadam nieśmiało. Marek: — Zgadzam się, nasi rodzice też pewnie czekają na takie słowa. Kasia: — Ale to nie może tak być, że im mówię, że ich kocham, po to, by oni mi też to powiedzieli. To jest bez sensu.

— Ale jeśli w tym roku przy wigilii powiesz komuś, że jest dla ciebie ważny, to może za rok on sam na to wpadnie — śmieje się Marek.       

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama