Spotkanie opłatkowe w zakładzie pracy - czy mają cokolwiek wspólnego z Bożym Narodzeniem?
Przed nami święta Bożego Narodzenia. Tyle razy je przeżywaliśmy, a przecież zawsze czekamy na nie z radością i nadzieją.
Szczególnym momentem tych świąt jest Wigilia. Wigilijny wieczór jest bodaj najbardziej wzruszającym i uroczystym wieczorem roku. Nie ma chyba drugiego takiego kraju na świecie, gdzie Wigilię Bożego Narodzenia obchodzono by tak uroczyście jak u nas. To czas wzajemnego zbliżenia, wzajemnego darowania win i urazów, czas zadumy i refleksji.
Nie tylko w rodzinie
Po roku 1989 upowszechnił się zwyczaj organizowania w różnych środowiskach i instytucjach spotkań przedświątecznych, określanych jako wigilie. Są więc spotkania wigilijne w zakładach pracy, szkołach, w różnych środowiskach. Jest to może efekt odreagowania dawnych czasów, kiedy w szkołach czy zakładach pracy zabronione były wszelkie elementy religijne, a święta symbolizował jedynie stwór zwany Dziadkiem Mrozem i choinka. Z drugiej strony jest to pewnie potrzeba serca, by ludziom, z którymi przebywamy w szkole czy w zakładzie pracy, powiedzieć serdeczne życzenia.
Świętujemy w szkole....
Wigilia w domu ma wypracowane formy, ma ogromne bogactwo świątecznych tradycji. Te w szkołach, zakładach pracy wyglądają różnie. W szkołach, zwłaszcza w młodszych klasach, dzieci z nauczycielkami przygotowują jasełka, przynoszą smakołyki i dzielą się opłatkiem. Czasami potrawy przygotowują rodzice. Dzieci lubią takie uroczystości i wkładają w ich przygotowanie wiele serca i pomysłowości. Gorzej jest w szkołach średnich. Opowiadał o takiej "wigilii" jeden z uczniów szkoły średniej: "Chodziłem z opłatkiem kupionym w supermarkecie, dzieliłem się nim z innymi, a potem było jedzenie. Kolęd nikt nie śpiewał. Wystarczył magnetofon z kolędami wykonywanymi po angielsku, bo to bardziej europejskie. Mam jakiś niesmak, poczucie jakiejś obłudy i zakłamania. Łamanie się opłatkiem czy składanie szczerych życzeń ma sens, gdy dotyczy osób, które łączą jakieś więzi emocjonalne czy w rodzinie, czy w gronie przyjaciół. A klasy przecież się nie wybiera. Według mnie wigilia klasowa to pomyłka". Zdarza się, że taka wigilia jest tylko pretekstem do zawieszenia lekcji. Bywają wigilie w szkołach, gdzie jedyną potrawą na takiej uroczystości jest pizza i coca-cola. W niektórych szkołach jest oddzielna wigilia dla uczniów i osobna dla nauczycieli. To już chyba parodia wigilii - symbolu jedności i miłości.
....i w zakładzie pracy
Inaczej wyglądają spotkania wigilijne w zakładach pracy. Ze względu na specyfikę miejsca, najczęściej zatrudniane są firmy cateringowe lub takie spotkania organizowane są w lokalach gastronomicznych. Specyfika tych miejsc sprawia, że często takie zakładowe wigilie stają się parodią świętowania wigilii.
Opowiadał jeden z uczestników takiej „wigilii” w jakiejś knajpce. - Na początku był opłatek, ale zaraz później pijaństwo, głupie dowcipy z salwami pustego śmiechu. Głośne rozmowy towarzyszące zalotom. Co to miało wspólnego z prawdziwą wigilią? Zarobiła restauracja, ten i ów popił sobie na koszt firmy, szef firmy miał poczucie dumy, że kultywuje piękne tradycje - i wszyscy zadowoleni. Tylko co to ma wspólnego z wigilią? Dodam, że wielu nie znosi powszechnego obściskiwania i obcałowywania, i wolałoby, aby nie udawać w pracy domowej atmosfery.
Czy to jest wigilia, czy to jest...
Przykładów można podawać więcej. Te może są skrajne, ale pozostaje pytanie, o jaką wigilię chodzi? Czy te zakładowe i szkolne, zwłaszcza w szkołach średnich, przypominają, choć trochę tę tradycyjną?
Zastawiony stół, coraz częściej z alkoholem. Jedynym elementem takiej wigilii często pozostaje tylko opłatek. Nie ma wspólnej modlitwy, czytania Pisma Świętego, śpiewania kolęd... Bardzo często takie wigilie stają się zwyczajnym spotkaniem przy tzw. butelce. Pytał ktoś retorycznie: Czy ktoś słyszał, żeby przy takich „wigilijnych" stołach mówiono o Narodzeniu Pana Jezusa? Wydaje się, że takie zakładowe "wigilie" nie mają też nic wspólnego z bożonarodzeniowym duchem i wręcz wypaczają ideę spotkań w duchu bożonarodzeniowym. Niejednokrotnie są sztuczne, nienaturalne i sprowadzają się do zwykłych przyjęć. Nie nazywajmy tych spotkań wigilią, bo tak mijamy się z właściwym znaczeniem Wigilii Bożego Narodzenia. Zasadnym wydaje się pytanie, czy ludzie wierzący powinni uczestniczyć w takich wydarzeniach, które udają obrzędy chrześcijańskie, ale w rzeczywistości nimi nie są.
Wigilia jest jedna
Wigilia Świąt Bożego Narodzenia jest tylko jedna i przypada 24 grudnia. Co więc z "wigiliami” w szkołach i zakładach pracy? Pewnie nie można ich całkowicie potępiać. Chociaż uważam, że wieczerzę wigilijną powinno się przeżywać we wspólnocie, z którą mieszka się na co dzień. Takie spotkania mają swoją wartość. Wigilie "klasowe" niewątpliwie integrują klasę i pozwalają lepiej się poznać. Nie bez znaczenia jest i to, że takie spotkania pielęgnują i utrwalają tradycje, które powinno się przekazać młodym. Może też brak więzi w domach rodzinnych każe organizować "wigilię” w zakładach pracy i w innych społecznościach. Trzeba jednak wyraźnie odróżnić Wigilię Bożego Narodzenia Pańskiego, która jest tylko jedna, od spotkań opłatkowych, których może być wiele w różnych środowiskach. Może te spotkania świąteczne przenieść na okres po świętach, kiedy czas jest spokojniejszy i trwa jeszcze radość świąt Narodzenia Pana? To zadanie dla duszpasterzy, katechetów i wszystkich wierzących, aby Wigilia była Wigilią.
opr. mg/mg