Fragmenty książki p.t. "Święta Rita"
Dom Wydawniczy Rafael,
Rok wydania: 2012,
ISBN: 978-83-7569-221-1
20 stycznia 1994 roku był bez wątpienia najczarniejszym dniem w życiu Eleni Tzoka, popularnej piosenkarki. Tego dnia artystka dowiedziała się o tragicznej śmierci swojej jedynej, ukochanej córki. Ciało siedemnastoletniej Afrodyty zostało znalezione w lesie nieopodal Gniezna. Dziewczyna została zamordowana przez zazdrosnego byłego chłopaka. Wielu rodziców, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji reaguje nienawiścią w stosunku do mordercy, pałają żądzą zemsty. Eleni wiedziała, że prawdziwy chrześcijanin nie powinien odpłacać złem za zło. Wybaczyła.
Afrodyta chodziła do trzeciej klasy liceum plastycznego. Była bardzo uzdolniona. Z Piotrem, przyszłym zabójcą, spotykała się przez dwa lata. Koleżeńska znajomość przerodziła się w uczucie. Dziewczyna nie mogła jednak poradzić sobie z jego zaborczością i zerwała. Odrzucony chłopak nie był w stanie tego znieść. Miesiąc po rozstaniu wywiózł ją do lasu i zastrzelił. — To było uczucie, z którym nie poradził sobie ani Piotr, ani Afrodytka — tłumaczy Eleni.
Śmierć ukochanej córki była wielkim ciosem dla matki. — Kiedy dowiedziałam się o śmierci Afrodyty, runął cały mój świat. Przecież nie taka powinna być kolej naszego życia, najpierw powinni odchodzić rodzice, a potem dzieci — stwierdza.
Nikt, kto nie przeżył podobnej sytuacji nie jest w stanie wyobrazić sobie ogromnego bólu, jakiego wtedy doświadczyła kobieta. Eleni zachowała się jednak zupełnie inaczej niż ludzie, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji. Otrzymując wiadomość o zamordowaniu dziecka, większość rodziców reaguje chęcią odwetu. Zaślepia ich wówczas żądza zemsty, domagają się dla zabójcy kary śmierci, wielu własnymi rękami rozszarpałoby oprawcę. Jedynie ludzie głębokiej wiary są w stanie zdobyć się na to, na co zdobyła się mama Afrodyty.
Kiedy Eleni dowiedziała się, kto zabił jej córkę sięgnęła po telefon i zadzwoniła do matki chłopaka.
— Znałam matkę Piotra i wiedziałam, że jest to tragedia dwóch rodzin: naszej i tego chłopca. Uważałam, że jego matka dźwiga naprawdę bardzo ciężki krzyż, bo nie wierzę, żeby jakakolwiek matka chciała, żeby jej syn był mordercą i dokonał takiego czynu. Powiedziałam jej wtedy, że straciliśmy dzieci, bo uważałam, że ona poniekąd straciła swojego syna.
Eleni przebaczyła zabójcy. — Nie obwiniałam go, ale przede wszystkim szukałam przyczyn tej tragedii — tragedii dwóch rodzin, moich bliskich i rodziny tego chłopaka. Bardzo ważne było dla mnie, że okazał skruchę i przeprosił — dodaje.
Eleni doskonale dziś wie, co kryję się pod pojęciem „przebaczenie”. — Przebaczyć to nie znaczy zapomnieć — mówi. — Przebaczyć to znaczy wyzbyć się negatywnych emocji, które są bardzo niszczące. Widzimy, jak źle się dzieje, kiedy politycy nie potrafią przebaczyć, nie mają w sobie pokory. Jesteśmy bardzo przerażeni tym, co widzimy i słyszymy. To jednak nie Bóg powoduje te wszystkie wojny, nie On wywołuje złe emocje, które są u człowieka, ale to człowiek źle wykorzystuje swoją wolność. Źle wykorzystuje te wartości, które są tak naprawdę najcenniejsze w naszym życiu. Nie bójmy się powiedzieć, że to nie Bóg jest niesprawiedliwy, tylko człowiek zawinił i źle wykorzystał swoją wolność. Ludziom trudno jest czasem wybaczyć nawet małe przewinienia, które dotyczą naszej codzienności. Powstaje wtedy zadra, która psuje międzyludzkie relacje i powoduje, że ludzie przestają ze sobą rozmawiać. Często zdarza się tak w rodzinach — zauważa Eleni. — Jeśli mówimy o tym, że wierzymy, że jesteśmy chrześcijanami, to musimy nauczyć się przebaczać. Człowiek uwalnia się wtedy od bardzo niedobrych emocji, które zabijają nas od wewnątrz i nie pozwalają nam dalej żyć. Jeśli nie przebaczymy, w pewnym sensie zatrzymujemy się w czasie i stoimy w miejscu, nie idziemy do przodu. Cały czas myślimy tylko o tym, jakby się zemścić. Pielęgnujemy w sobie wtedy bardzo niszczące emocje. Przebaczenie daje nam wolność. To dzięki przebaczeniu mogę dziś śpiewać, jestem osobą pogodną, uśmiecham się; po prostu żyję. Nie potępiam jednak tych, którzy nie umieją przebaczyć — dodaje. — Każdy musi przejść tę drogę. Może kiedyś także oni się tego nauczą i jeśli będą próbowali to zrobić, odzyskają spokój w sercu, tak jak ich zamordowane dziecko.
Eleni uważa, że zdolność przebaczania rodzi się na fundamencie miłości, a w jej przypadku opiera się również na wartościach zaszczepionych w dzieciństwie. — Ciągle mówię o tym, że trzeba sięgnąć do dzieciństwa. Miałam bardzo piękne dzieciństwo. Z rodzinnego domu wyniosłam najpiękniejsze wartości, na których zbudowałam swoje życie. Fundamentem tych wartości była miłość. Otrzymałem ją od moich rodziców, rodzeństwa i babci. Rodzice nie musieli mówić, co mamy robić. Czynami pokazywali nam, jak należy żyć, jak należy postępować wobec siebie, ludzi starszych, drugiego człowieka, który żyje obok nas, wobec bliźniego, który potrzebuje naszej pomocy i wsparcia, nie zawsze materialnego, ale także duchowego. Pamiętam, że rodzice, nawet skrzywdzeni przez kogoś, potrafili go zrozumieć, umieli wytłumaczyć sobie jego postępowanie. W takim duchu rosłam, w atmosferze miłości i przebaczenia — wyznaje artystka.
Co piosenkarka czuje dzisiaj, kilkanaście lat od chwili, w której „zawalił się jej świat”. Przebaczyła zabójcy, ale czy była w stanie pogodzić się z tym, co się stało? — Po wielu latach od tej tragedii wiem, że należy pogodzić się z wolą Bożą — stwierdza. — Jeżeli się na to zdobędziemy, jest nam łatwiej dalej żyć. Nie wolno nam cofać się w przeszłość i analizować. Trzeba się od niej odciąć. W przeciwnym razie będziemy odczuwać tak wielki ból i cierpienie, że momentami będzie bardzo ciężko. Nie znaczy to, że nie kocham i nie kochałam córki. Nie ma jej już fizycznie, ale nadal jest przy mnie duchowo. Co mogę poradzić osobom, których dzieci, tak jak moja córka zostały zamordowane? Pierwszy rok, dwa lata są bardzo trudne. Zadajemy sobie tysiące pytań: „dlaczego?”, „dlaczego mnie to spotkało?” i nie otrzymujemy na nie odpowiedzi. Po ludzku bowiem trudno to zrozumieć. Tymczasem odpowiedź jest w Piśmie Świętym. Tam znajdziemy odpowiedź na te pytania. Dzięki wierze łatwiej nam żyć. Pan Bóg daje nam łaskę — siłę, by udźwignąć taki krzyż. Na świecie dochodzi do tak wielu tragedii. Bez Pana Boga trudno go udźwignąć — podkreśla Eleni.
Dzięki głębokiej wierze Eleni udźwignęła swój krzyż. Zresztą w jej życiu wiara odgrywała zawsze kluczową rolę. Odzwierciedlało się to w śpiewanych przez nią — pełnych radości i miłości — piosenkach. Po otrząśnięciu się z szoku po śmierci córki, artystka wróciła na estradę i wydała kolejne płyty — Nic miłości nie pokona i Coś z Odysa, na których znów śpiewa o miłości, sile płynącej z wiary i wskazuje ludziom prostą drogę do Boga. Oto fragment jednej z piosenek, w której nawiązuje do śmierci ukochanej córki: „Dobry Bóg nam śle z nieba swoich gwiazd / Tę nadziei skrę, co tli się w nas. / Przez świat idę z nią tam, gdzie chce los, / Bo kiedyś Pan zwróci nam / Tamten czas, twych oczu blask / I pogodny świat bez trosk. / (...) / Nic miłości nie pokona, choć niebo ciemnieje, / Wiarę w sercu trzeba mieć. / Wiem, że kiedyś wrócisz do nas, trzeba mieć nadzieję, / Co silniejsza jest niż śmierć...” (słowa: Lech Konopiński).
Od jakiegoś czasu Eleni spotyka się również z młodzieżą, odczytując im fragmenty zapisków pozostawionych przez Afrodytę.
W pozostawionych zapiskach dziewczyna ostrzegała swoich rówieśników przed zaborczą miłością, której doświadczyła. Wynika z nich, że po zerwaniu bała się Piotra, przewidywała, że może ją zabić. Mówiła o tym swoim kolegom i koleżankom, a oni bagatelizowali jej „sygnały”.
— Na takich spotkaniach staram się być matką, a nie piosenkarką — mówi Eleni. — Chcę powiedzieć młodym ludziom, żeby byli uczuleni na takie sygnały ze strony swoich rówieśników, żeby ich nie bagatelizowali, ale zainteresowali się nimi. Często możemy zaradzić takim tragediom, odruchom samobójczym, po które młodzież bardzo często sięga. Młodzi ludzie muszą nauczyć się słuchać swoich rówieśników. Chcę im też przekazać, żeby nauczyli się prawdziwego dialogu z rodzicami. Aby potrafili z nimi rozmawiać, a rodzice z nimi. My, dorośli też popełniamy dużo błędów. Pozostawiamy dzieci bez opieki, kiedy one potrzebują naszego duchowego wsparcia. Niestety, często szukają go wtedy poza domem. Nad tym trzeba popracować. I kiedy się z nimi spotykam staram się im to przekazać. Jestem to winna Afrodytce — dodaje.
Za swoją chrześcijańską postawę, 22 maja 1999 roku Eleni została uhonorowana medalem św. Rity. Kapituła medalu, która obraduje w Cascii we Włoszech, przyznaje go kobietom, które swoją postawą naśladują cnoty kultywowane przez włoską świętą — m. in. także tym, które jak św. Rita przebaczyły zabójcom swoich najbliższych. Oprócz Eleni, wspomniany medal otrzymała jeszcze jedna Polka — Marianna Popiełuszko — matka bestialsko zamordowanego bł. ks. Jerzego Popiełuszki.
Eleni dedykowała swój medal wszystkim matkom, które zachowały się tak jak ona. — Jest wiele osób, które potrafiły przebaczyć, a które są anonimowe — mówi.
Wcześniej nie znała św. Rity. — Ze św. Ritą po raz pierwszy zetknęłam się dopiero w Cascii. Dopiero wtedy poznałam historię jej życia i dowiedziałam się o tym, co zrobiła. Razem z moimi przyjaciółkami i bernardynem o. Azariaszem Hessem, który zgłosił mnie do tej nagrody, byliśmy w miejscu, gdzie się urodziła. Bardzo to przeżyliśmy.
Od tamtej chwili włoska święta stała się ważną postacią w życiu artystki. — Bardzo często zwracam się do niej z trudnymi do rozwiązania problemami. Modlę i proszę o rozwiązanie również problemów. Święta Rita wiele razy pomogła mi w sytuacjach, które wydawały się bardzo trudne, a jednak zawsze znajdowało się jakieś rozwiązanie. Modlę się za wstawiennictwem św. Rity i dziękuję jej za łaski, które otrzymuję.
opr. ab/ab