Świadectwa czytelników Gościa Niedzielnego na temat przeżywania prawdy o Zmartwychwstaniu
Apostoł Paweł pisał do chrześcijan w Koryncie: „Jeśli nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie zmartwychwstał. A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara. Okazuje się bowiem, żeśmy byli fałszywymi świadkami Boga, skoro umarli nie zmartwychwstają, przeciwko Bogu świadczyliśmy, że z martwych wskrzesił Chrystusa. Skoro umarli nie zmartwychwstają, to i Chrystus nie zmartwychwstał. A jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, daremna jest wasza wiara i aż dotąd pozostajecie w swoich grzechach” (1Kor 15,13—17).
Oto świadectwa naszych Czytelników o tym, jak przeżywają tę prawdę w swojej codzienności.
Pół roku temu stałam wraz z Tatą i młodszym rodzeństwem przy trumnie naszej Mamy. Odeszła od nas po krótkiej chorobie. Wszystko stało się tak szybko, że nadal nie potrafię się pozbierać po tym bolesnym dla nas wydarzeniu. Jak zawsze w takiej sytuacji rodzi się pytanie: dlaczego?
Ja jednak pełna wewnętrznego buntu powtarzałam sobie: Ona musi żyć! Nie tyle w sensie fizycznym, z nami, ile raczej „po tamtej stronie”. Przecież Mama nam przekazała życie, tak bardzo pragnęła żyć, tak bardzo nas kochała... To byłby absurd, gdyby wszystko miało się skończyć z chwilą jej śmierci.
Z takim nastawieniem serca przeżywam chwilę, gdy wypowiadam słowa: „Wierzę w ciała zmartwychwstanie i żywot wieczny. Amen”. To końcowe „amen”, jako potwierdzenie mojej wiary, bardzo wiele mnie kosztuje.
Izabela, maturzystka
Zastanawiałem się, dlaczego w czasie Mszy św. niedzielnej ksiądz wypowiada słowa: „Uroczyście obchodzimy pierwszy dzień tygodnia, w którym Jezus Chrystus zmartwychwstał i zesłał na Apostołów Ducha Świętego”. Dla mnie niedziela była raczej ostatnim dniem tygodnia... Po prostu weekend...
Będąc na dyżurze, słuchałem w radiu transmisji Mszy św. Homilię głosił o. Jacek Salij. Mówił o świętowaniu niedzieli w kontekście listu Ojca Świętego na ten temat. Wyjaśniał, że każda niedziela jest świętowaniem co tydzień zmartwychwstania Chrystusa. Stykając się na co dzień z ludzkim cierpieniem i śmiercią uświadamiam sobie, że nie ma ważniejszego wydarzenia dla naszej ludzkiej egzystencji niż prawda, iż żyjąc na ziemi z Chrystusem, z Nim będę żyć wiecznie. Dlatego dzień, w którym świętujemy pamiątkę zmartwychwstania naszego Pana, jest pierwszym, a nie ostatnim dniem tygodnia. To pomaga mi mobilizować się do udziału we Mszy św. w każdą niedzielę i nie szukać zbyt łatwych usprawiedliwień, by w niej nie uczestniczyć.
Janusz, lekarz
Trudno mi pisać, jakie myśli towarzyszą mojemu wyznaniu: „I zmartwychwstał dnia trzeciego, jak oznajmia Pismo”... W ubiegłym roku ktoś z przyjaciół przysłał mi życzenia na Wielkanoc. Chyba one są najbliższe temu, jak przeżywam prawdę o Zmartwychwstaniu:
Nawet wtedy, gdy idąc przez życie spotkasz Jezusa Krzyż... Nawet wtedy, gdy ci co nie mają nadziei i liczą jedynie na ludzkie siły śmieją się z twej prostej wiary... Nawet wtedy, po osądzeniu, upadkach, poniżeniu i samotności... Nawet wtedy, gdy oczom głupich zdało się, że to już koniec... przyszedł Dzień Zmartwychwstania! Dzień Światła dla Ciebie!
Anna, nauczycielka
Wiara w zmartwychwstanie Jezusa rozpoczyna się w poranek wielkanocny — „pierwszego dnia po szabacie, gdy jeszcze było ciemno” — kiedy Maria Magdalena (pierwsza!) i dwaj Apostołowie odkrywają, zaskoczeni i przerażeni, pusty grób. Odtąd nie przestaną zwiastować, niestrudzenie, odważnie, na wszystkich drogach świata, jak Piotr w domu oficera wojsk rzymskich w Cezarei Nadmorskiej: „Jego to zabili zawiesiwszy na drzewie. Bóg wskrzesił Go trzeciego dnia (...). Każdy, kto w Niego wierzy, w Jego Imię otrzymuje odpuszczenie grzechów!”. Apostoł narodów wyciągnie z tego później wniosek dla nas: „Jeśliście razem z Chrystusem powstali z martwych, szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus zasiadając po prawicy Boga”.
Z naszej śmierci z Chrystusem i z daru życia nowego, z naszego nowego statusu, wynika imperatyw przemiany etycznej. Ale żeby ona była możliwa, muszę wpierw rzeczywiście umrzeć dla siebie, nawrócić się, przyjąć Boży dar. I nie tylko uszami, ale całym sercem i całym życiem przyjąć Radosną Nowinę Wielkanocną. Bez dogłębnej radości i wdzięczności paschalnej trudno na co dzień być człowiekiem Zmartwychwstania. Pragnę, by nieustannie mój Kościół głosił, by zwiastowało moje serce: „Nie umrę, ale żył będę i głosił dzieła Pana”. Alleluja!
Siostra Teresa ze zgromadzenia klauzurowego
Pochodzę z parafii Zmartwychwstania Pańskiego. Mój kościół parafialny to właściwie kaplica cmentarna z wielkim malowidłem w prezbiterium Jezusa zmartwychwstałego. Jako dziecko zastanawiałem się często, dlaczego Pan Jezus ma tak wyraźne ślady męki. Dla mnie ten obraz miał następującą wymowę: Jezus przekroczył przestrzeń, już nie jest związany z materią, jest święty, ale choć nowy, to wciąż On, nie ktoś inny niż ten Jezus z Galilei, co umarł za mnie na krzyżu. W naszym kościele dość często odbywają się pogrzeby — myślę, że niejedna pogrążona w bólu osoba znalazła, patrząc na tego Jezusa, pokrzepienie i umocnienie w wierze. Przeżyłem też to sam — w tym kościele był pogrzeb mojej Mamy.
„Zmartwychwstał” — to trudne słowo do wypowiedzenia, trudne do ogarnięcia w swym sensie. Jezus żyje, ma ciało, zwyciężył śmierć i grzech, i szatana. Jezus jest Panem. Nie jest ograniczony naszymi wymiarami. Mogę więc z Nim rozmawiać. Mogę powiedzieć mu wszystko o moim życiu. Mogę się z Nim zaprzyjaźnić. On mówi do mnie. On mnie kocha.
Jezus zwyciężył śmierć i grzech, i szatana. Jest możliwe duchowe zmartwychwstanie dla człowieka. Dla narkomana, dla alkoholika, dla złodzieja, dla każdego uwikłanego w jakiekolwiek nałogi czy grzechy. Bóg zmienia sytuację w odpowiedzi na pragnienie, wiarę i modlitwę. Bóg jest potężny. Jest nadzieja i dla mnie, bo ja też mam słabości i grzechy. Gdybym nie wierzył w możliwość przemiany człowieka, nie zostałbym księdzem. No bo jeśli sprawy biegną swoim tokiem, to gdzie jest miejsce na działanie Boże?
Jezus jest Panem. Tylko On tak zmartwychwstał. I nie mści się na oprawcach, nie mści się na wrogach i winowajcach. Jest potężny i delikatny. Wspaniały i skrywający swą chwałę. On nie chce człowieka zmusić do niczego siłą. Zaprasza do życia z Nim. Jest łagodny, choć wymagający. Jest Panem, ale króluje w miłości. I dlatego mówi do Ciebie i do mnie: Oto stoję u drzwi i kołaczę, jak kto posłyszy mój głos, i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną.
Zaprosiłem Go. Jestem szczęśliwy. Trochę onieśmielony chcę powiedzieć za św. Pawłem: Dla mnie żyć to Chrystus. A śmierć to zysk.
Ks. Adam
opr. mg/mg