Jeśli moja więź z Bogiem jest silniejsza od najsilniejszej więzi z człowiekiem, to mam szansę na to, by mądrze kochać każdego człowieka i w każdej sytuacji...
W czasie tych rekolekcji upewniliśmy się o tym, że być człowiekiem to być kimś kochanym przez Boga nad życie. Bóg kocha nas nawet wtedy, gdy przybijamy Go do krzyża! Skrzywdzony i Zmartwychwstały powraca i pozostaje w Eucharystii, by o swej miłości upewniać ludzi wszystkich czasów. Być człowiekiem to być kimś bezcennym, kogo nie można posiadać, a jedynie kochać. To być kimś podobnym do Boga, kto nie ma granic rozwoju. To być świadomą i wolną osobą, która wychodzi na spotkanie z Bogiem i bliźnimi po to, by przyjmować miłość i by kochać.
Rekolekcje przypominają nam nie tylko o naszej niezwykłości, ale i o tym, że być człowiekiem to być kimś zagrożonym: przez ludzi cynicznych, którzy chcą żyć kosztem innych, przez ludzi naiwnych, którzy usiłują nas kochać, ale nie stawiają nam wymagań oraz przez tych, którzy nie radzą sobie z własnym życiem i utrudniają nam drogę do radości. Jesteśmy też -jak syn marnotrawny- zagrożeni przez samych siebie. Człowiek to ktoś, kto potrafi skrzywdzić samego siebie. Człowiek to ktoś naprawdę wolny! To ktoś aż tak bardzo wolny, że decyduje nie tylko o swoim losie doczesnym, ale też o swym losie wiecznym. Nawet wtedy, gdy przybijamy Boga do krzyża, On nie odbiera nam wolności. Człowiek to także ktoś, kto potrafi nierozumnie używać własnego myślenia i oszukiwać samego siebie.
Mimo tych wszystkich zagrożeń, Jezus zapewnia nas o tym, że możemy stać się ludźmi świętymi i każdego z nas zaprasza do świętości. Święty to ktoś, kto myśli, decyduje i kocha, jak Chrystus. To ktoś czysty jak gołąb i sprytny w czynieniu dobra jak wąż (Mt 10, 16). To ktoś, kto szlachetnie radzi sobie z twardą rzeczywistością. To ktoś, kto -jak Jezus- fascynuje ludzi dobrej woli, kto niepokoi grzeszników i do kogo strzelają cynicy. Świętość to najpiękniejsza normalność, gdyż Bóg nie stwarza ludzi przeciętnych!
Niektórzy z nas nie wierzą w to, że miłość jest możliwa. Inni chcą być rozpieszczani, a nie kochani. Tymczasem Bóg nie tylko nas kocha, ale potrafi w taki sposób dobierać słowa i czyny swej miłości, by każdy z nas uczył się kochać. Tylko małemu dziecku do szczęścia wystarczy to, że jest kochane, chociaż samo jeszcze kochać nie potrafi. Sposób (mądry!), w jaki Bóg kocha człowieka, wyjaśnia Jezus w przypowieści o synu, który opuszcza dobrego ojca (Łk 15, 11-32). Syn odchodzi, mimo że jest kochany i że nie ma niczego do zarzucenia ojcu! Odchodzi, bo jest „nowoczesny i postępowy”, czyli szuka łatwego szczęścia: bez pracy, bez wysiłku, bez zasad moralnych, bez miłości i odpowiedzialności. Stopniowo przekonuje się o tym, że takie łatwo osiągalne szczęście nie istnieje. Istnieje natomiast łatwo osiągalnie nieszczęście. Wystarczy robić to, co się chce, zamiast tego, co mądre, dobre, prawdziwe i piękne.
W tak dramatycznej sytuacji rodzice nie wiedzą zwykle, jak postępować wobec tego, kto odszedł daleko. Kierują się bardziej emocjami niż miłością. U jednych zwycięża wtedy rozżalenie, a nawet nienawiść. Przekreślają błądzącego i odmawiają mu prawa powrotu. Inni popełniają błąd przeciwny: naiwnie usprawiedliwiają błądzącego i w ten sposób wbrew swej woli ułatwiają mu dalsze błądzenie. Ojciec z przypowieści nie popełnia żadnego z tych błędów. Nie przekreśla syna, ale też nie próbuje chronić go przed cierpieniem, które syn sam na siebie sprowadza. Syn zachowa szansę na ocalenie tylko wtedy, gdy poniesie konsekwencje popełnianych przez siebie błędów! Mądrze kochający ojciec o tym wie i dlatego nie przeszkadza synowi cierpieć. Syn wykorzystuje szansę, zastanawia się i przemienia się w syna powracającego. Nadal lęka się reakcji ojca, ale ku jego zdumieniu powrót przemienia się w święto! Powracający syn upewnia się o tym, że ojciec nigdy nie przestał go kochać, a także o tym, że dopóki błądził, ojciec cierpiał bardziej niż on sam, gdyż bardziej kochał. Każdy z nas, kto się nawraca -czyli uczy kochać!- ratuje Boga przed cierpieniem i urządza Bogu święto radości!
Jezus okazywał miłość każdemu człowiekowi w inny sposób, gdyż Bóg jest realistą, i wie, że każdy z nas potrzebuje innych słów i innych czynów miłości - dostosowanych do swojej historii i do własnego postępowania. Właśnie dlatego Jezus wspierał ludzi szlachetnych, upominał błądzących, bronił się przed krzywdzicielami, cyników i faryzeuszy publicznie demaskował (aż tak, że postanowili Go zabić), a losy Kościoła zawierzał tylko tym, którzy bardziej kochali. Kochać to naśladować taką właśnie mądrą miłość Jezusa, gdyż innej miłości nie ma.
Największym zagrożeniem jest mylenie miłości z jej imitacjami. Taka pomyłka jest równie groźna, jak mylenie życia ze śmiercią! Błąd pierwszy to mylenie miłości ze współżyciem seksualnym. Kto myli seksualność z miłością, ten dla chwili przyjemności gotów jest poświęcić sumienie, małżeństwo, zdrowie, a nawet życie. Seksualność oderwana od miłości prowadzi do gwałtów, uzależnień, a nawet do śmierci (np. aborcja, AIDS). Miłość jest jedyną siłą, dzięki której człowiek może stać się panem swych popędów, a czystość to świadomość, że osoba jest nieskończenie ważniejsza niż przyjemność!
Błąd drugi to przekonanie, że miłość jest uczuciem i że zakochanie to najsilniejsza forma miłości. Gdyby istotą miłości było uczucie, to nie można by było jej ślubować, gdyż uczucia są zmienne i nieobliczalne. Nie jest prawdą, że miłość to uczucie i że ten, kto kocha, przeżywa jedynie „piękne” uczucia. Prawdą natomiast jest to, że miłości zawsze towarzyszą uczucia, ale są one różne: od radości i entuzjazmu do rozgoryczenia, gniewu, żalu i cierpienia. W każdym słowie i czynie Jezus wyrażał miłość, ale przeżywał różne stany emocjonalne. Miłość jest świadomą i dobrowolną postawą, a uczucia są jednym ze sposobów wyrażania tejże postawy. Miłość to kwestia wolności i daru, a uczucia to kwestia potrzeb i spontaniczności. Miłość skupia nas na potrzebach innych ludzi, a uczucia skupiają nas na naszych własnych potrzebach i przeżyciach. Mogą prowadzić nawet do rozpaczy czy do zabójstwa z zazdrości.
Błąd trzeci to przekonanie, że miłość jest tym samym, co tolerancja. Tolerancja byłaby postawą racjonalną jedynie wtedy, gdyby człowiek nigdy nie krzywdził siebie ani innych ludzi. Powiedzieć komuś: „rób, co chcesz!” to tak, jakby powiedzieć: „twój los mnie nie interesuje!” Im bardziej kogoś kocham, tym bardziej „nietolerancyjny” się staję wobec tych zachowań, przez które wyrządza on krzywdę sobie czy innym ludziom.
Błąd czwarty to utożsamianie miłości z akceptacją. Akceptować to mówić: „bądź sobą!”, czyli: „pozostań w tej fazie rozwoju, którą już osiągnąłeś!” Tymczasem kochać to mówić: „pomogę ci stawać się codziennie kimś większym od samego siebie”. Miłość to moc, która przemienia człowieka, a nie „zamraża” go w już osiągniętej fazie rozwoju.
Błąd piąty to utożsamianie miłości z „wolnymi związkami”. Takie „związki” w ogóle nie istnieją, tak jak nie istnieje „kwadratowe koło” czy „trójkątny sześcian”. W „wolnym związku” jedna osoba traktuje tę drugą jak sprzęt domowy, który bierze się na próbę i który można wymienić na nowszy model. „Wolne związki” to związki niewierne, nietrwałe i niepłodne, wolne od miłości i odpowiedzialności.
Błąd szósty to mylenie miłości z naiwnością. Taki błąd popełniają ci, którzy nie potrafią bronić się przed krzywdzicielami i którzy „miłością” nazywają swoją uległość lub bezradność. Jeśli krzywdziciel pozostaje obojętny na nasze cierpienie i krzywdzi coraz bardziej, to mamy prawo bronić się do separacji małżeńskiej włącznie. Broniąc się przed krzywdzicielem, kocham nie tylko samego siebie, ale też tego, kto krzywdzi, gdyż dzięki mojej stanowczości, ma on mniej skrzywdzonych osób na sumieniu. W miłości obowiązuje zasada: to, że kocham ciebie, nie daje Ci prawa, byś mnie krzywdził.
Istotą miłości jest decyzja troski o rozwój danej osoby. To decyzja całego człowieka, w którą angażujemy cielesność, myślenie, emocje, więzi i wartości. Na co dzień miłość wyraża się poprzez obecność, pracowitość i czułość oraz poprzez trafny dobór słów i czynów miłości, zgodnie z zasadą: to, czy kocham ciebie, zależy ode mnie, ale to, w jaki sposób okazuję miłość, zależy od twojego zachowania. Aby mądrze kochać, potrzebna jest stanowcza praca nad sobą po to, by stawać osobą, która nie tylko chce, ale też potrafi kochać. Najbardziej niezwykłą miłością na tej Ziemi jest miłość małżeńska: wierna, wyłączna, nieodwołalna, płodna. Jeśli moja więź z Bogiem jest silniejsza od najsilniejszej więzi z człowiekiem, to mam szansę na to, by mądrze kochać każdego człowieka i w każdej sytuacji.
Rekolekcje kończymy w Uroczystość Zwiastowania. Bóg codziennie zwiastuje nam swoją miłość i swoje marzenie o tym, by każdy z nas uczył się kochać tak -i tylko tak!- jak Jego Syn pokochał nas, gdy byliśmy jeszcze grzesznikami. Maryja upewnia nas o tym, że można być świętym i szczęśliwym w każdej sytuacji, jeśli tylko Bogu ufamy bardziej niż samym sobie. Życie zaczyna się od poczęcia, ale radość życia zaczyna się od miłości. Czy ty też wiesz już o tym?
opr. aś/aś