Choroby weneryczne a rygoryzm seksualny w średniowieczu

Fragmenty I rozdziału duszpasterskiego studium na temat aktu seksualnego: "Akt małżeński. Szansa spotkania z Bogiem i współmałżonkiem"

Choroby weneryczne a rygoryzm seksualny w średniowieczu

Ksawery Knotz OFMCap

AKT MAŁŻEŃSKI SZANSA SPOTKANIA Z BOGIEM I WSPÓŁMAŁŻONKIEM

Wydawnictwo "M" Kraków 2001

Recenzent: Ks. prof. dr hab. Józef Wilk
Redakcja techniczna: Joanna Łazarów
Korekta: Barbara Wojtanowicz

Ilustracja na okładce: Daria Sikora
Okładka: Pracownia AA
Copyright by Wydawnictwo "M", Kraków 2001 r.
Nihil obstat Krakowska Prowincja Braci Mniejszych Kapucynów O. Jacek Waligóra OFMCap, Minister Prowincjalny L. dz. 260/01, Kraków, dnia 20 czerwca 2001 r.
ISBN 83-7221-395-X Kraków





5. CHOROBY WENERYCZNE A RYGORYZM SEKSUALNY KOŚCIOŁA ŚREDNIOWIECZA

W nakreśleniu psychologicznego portretu człowieka średniowiecza i jego podejścia do współżycia seksualnego szczególnie pomocne jest zapoznanie się z problemem chorób wenerycznych. Nie ma jednomyślności wśród współczesnych badaczy, czy w średniowieczu panował syfilis. Na pewno jego mutacja najbardziej śmiercionośna została przywieziona w XV wieku z Ameryki przez marynarzy Krzysztofa Kolumba i szybko rozprzestrzeniła się w Europie, wywołując prawdziwe epidemie w okresie renesansu. Wydaje się, że wcześniej istniały mniej groźne mutacje rzeżączki, rozpowszechnione już w czasach Cesarstwa Rzymskiego. (...) Liczni autorzy średniowieczni przestrzegają mężczyzn przed stosunkami seksualnymi z kobietami, których pochwa jest "chora, pełna materii nieczystej, posoczystej, jest wzdęta, albo posiada oznaki innego skażenia"(90).

Autorzy średniowieczni wiele miejsca poświęcają chorobie przenoszonej drogą płciową, którą nazywają najczęściej lymphogranulomatose venerienne. Okres jej wylęgu jest krótki i z tego powodu łatwo jest ustalić bezpośredni związek pomiędzy relacją seksualną a pierwszymi symptomami choroby. Po współżyciu seksualnym pojawia się owrzodzenie, najpierw pojedyncze guzki i pęcherzyki, które następnie obejmują większe obszary ciała. Po kilku tygodniach ujawnia się infekcja gruczołów pachwiny. Na ciele powstają małe wrzody, a skóra staje się fiołkowata z licznymi otworkami, przez które wypływała ropa, często zabarwiona krwią. Wtedy już pojawia się wysoka gorączka. W kolejnym etapie na powierzchni skóry tworzą się nowotwory. Rosną one na odbycie, u kobiet na łechtaczce, u mężczyzn zaś na członku i mosznie, a także na nogach. Wyleczona choroba pozostawia po sobie liczne blizny w kształcie granulek, nie tylko na narządach rodnych, ale i na całym ciele. W pięciu procentach przypadków dolegliwość staje się chroniczna. Podobne symptomy występują przy trądzie, dlatego w średniowieczu trąd także uważano za chorobę weneryczną. Zauważono przy tym, że osoby zarażone chorobami wenerycznymi rodzą dzieci z chorobą oczu, a często i niewidome. W średniowieczu liczba ludzi niewidomych, jak i zapadających na różnego rodzaju choroby oczu była szczególnie duża. Łatwo jest więc zrozumieć, że problemy ze wzrokiem łączono z seksualnością. Współczesne badania potwierdzają słuszność takich skojarzeń.

Mówiąc o chorobach wenerycznych, trzeba wspomnieć także o świerzbie, bardzo częstej chorobie średniowiecza. Wywołują go pasożyty zwierzęce, ale skutkiem jest uszkodzenie organów rozrodczych (zwłaszcza pochwy). Choroba ta jest szczególnie zaraźliwa. Swędzenie powoduje drapanie się. Rozdrapane ranki były przyczyną pojawiania się licznych infekcji, a nawet umożliwiały zarażenie się trądem(91). W średniowieczu trąd uważano za chorobę ekstremalnie zaraźliwą i nieuleczalną. Wykluczała ona na zawsze z życia w społeczności ludzkiej. Panował więc olbrzymi strach przed zarażeniem się nią. Skóra trędowatego wydzielała odór. Lekarze uważali, że można się zarazić przez bezpośrednie dotknięcie chorego, przez kontakt seksualny, a nawet i przez oddech. Zarażony mógł rozmawiać z ludźmi, tylko stojąc pod wiatr. Nie wolno mu było dotykać ręką żadnych przedmiotów. Do tego celu służył mu kij. Wierzono, że trądem można się zarazić, współżyjąc w czasie miesiączki. Lekarz Bernard de Gordon głosił pogląd, że dzieci, które się poczęły podczas miesiączki, rodzą się niewidome. Takie się rodzą także wtedy, gdy zarażony trądem współżyje z kobietą w ciąży(92).

Niemożność powrotu do zdrowia, świadomość odrzucenia ze strony ludzi zdrowych rodziła u chorych poczucie beznadziejności i rozpaczy. W takiej sytuacji człowiek bardzo często swój lęk rozładowuje poprzez aktywność seksualną, jest obojętny na wszelkie wartości. Epoka średniowiecza to okres wielkiego cierpienia, któremu ludzie nie byli w stanie w żaden sposób zaradzić. Bez uświadomienia sobie tego niezrozumiała jest obowiązująca surowość praktyk pokutnych. Obejmowały one także współżycie seksualne, które było wykluczone w czasie wielkiego postu i adwentu, a także w święta i niedziele. Obliczono, że ci, którzy zachowywali te wskazania, mogli współżyć 185 dni w roku(93). Nie było to mało dla ludzi, którym współżycie seksualne jawiło się jako zagrożenie zdrowia, a nawet życia. Nie było też mało dla zarażonych chorobami wenerycznymi, dla których współżycie seksualne stawało się często czynnością bolesną. Ascetyzm był sposobem obrony przed wszechobecnym cierpieniem i śmiercią.

Ludzie próbowali wyjaśnić sobie sens bólu. Obrazy z Pisma Świętego, które mówiły o klęskach i zarazach, jakie nawiedzały ziemie grzeszników, przestały być dla tych ludzi abstrakcyjnymi ideami. Stały się wprost wszechobecnym doświadczeniem życia. Proste skojarzenia ludzi utożsamiały choroby weneryczne ze skutkami gniewu Bożego, który dosięgał nie tylko poszczególne osoby, ale całe społeczności. Panowało więc duże poczucie grzechu(94). Ten negatywny łańcuch skojarzeń wpływał na interpretację życia seksualnego. Jeżeli wielu ludziom kojarzyło się ono z możliwością zarażenia się straszną chorobą, trudno wymagać od nich jakiegoś pozytywnego stosunku do tej sfery życia. Jeżeli zaś zarażenie było konsekwencją popełnienia grzechu cudzołóstwa, interpretacja kary za popełniony grzech sama się narzucała. Sytuacja, jaka panowała w średniowieczu, nie pozostawała bez wpływu na naukę kapłanów, którzy nie mniej od innych ludzi byli przejęci konsekwencjami współ życia seksualnego. Nieprzypadkowo okres "czarnej śmierci" i wojen stuletnich, a wraz z nimi wielkiego rozprzężenia seksualnego, wiązał się ze szczególnym nasileniem kaznodziejstwa piętnującego grzechy seksualne(95). Konsekwencją tego splotu wydarzeń był wzrost poczucia winy i strachu wśród ludów Europy(96). Trzeba jednak dostrzec fakt, że w czasach, w których nie było antybiotyków, taki rygoryzm wydawał się jedyną metodą zdolną powstrzymać wybuch kolejnej epidemii i uratować od śmierci tysiące ludzi.

Zarówno sens zakazów, jak i surowość pokut są dla nas niezrozumiałe, a nawet i oburzające bez zrozumienia kontekstu, w którym się takie prawo tworzyło. Dostrzeżenie genezy restrykcyjnych poglądów, jakie pojawiły się w Kościele, uświadamia nam, że ich źródłem pochodzenia nie jest Ewangelia, nawet jeżeli znajdywały one uzasadnienie w jakichś fragmentach Pisma Świętego. Krytyka seksualności nie wypływała z doktryny Kościoła, ale z dramatycznej sytuacji, w jakiej znaleźli się ludzie średniowiecza. Negatywne spojrzenie na ciało ludzkie nie jest poglądem chrześcijańskim, nawet jeżeli niektórzy chrześcijanie taki pogląd przyjęli.


opr. mg/mg




Choroby weneryczne a rygoryzm seksualny w średniowieczu
Copyright © by Wydawnictwo "m"

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama