O co chodzi z kartą rodzin?

Karta Praw Rodzin uchwalana jest przez samorządy w całej Polsce, co bardzo mocno irytuje lewicowych aktywistów

Karta Praw Rodzin uchwalana jest przez samorządy w całej Polsce, co bardzo mocno irytuje lewicowych aktywistów. Manipulują i chwytają się wszelkich sposobów, by zdyskredytować ten prorodzinny dokument.

Karta Praw Rodzin powstała jako odpowiedź wielu samorządów na warszawską Deklarację LGBT+, którą prezydent stolicy Rafał Trzaskowski podpisał ze środowiskami homoseksualnymi. — Aktywiści chyba nie przeczytali tych dokumentów, bo Samorządowa Karta Praw Rodzin (SKPR) została tak przygotowana, by nie była skierowana przeciwko komukolwiek, a jedynie podkreśliła prawa rodziny zapisane m.in. w Konstytucji RP — mówi mec. Jerzy Kwaśniewski, prezes Instytutu na rzecz Kultury Prawnej „Ordo Iuris”.

W ostatnich tygodniach sądy rozpatrywały kilka skarg Rzecznika Praw Obywatelskich na samorządowe uchwały, w których zadeklarowano „przeciwdziałanie ideologii LGBT”. Sędziowie jednoznacznie uznali, że skargi RPO są niezasadne, bo uchwały są odzwierciedleniem poglądów większości radnych, ale nie powodują skutków prawnych. — Orzeczenie w sprawie gminy Lipinki w Małopolsce jest pierwszym, które potwierdza w sposób jednoznaczny, że deklaracje sprzeciwu wobec ideologii LGBT w ogóle nie mają charakteru dyskryminującego wobec jakiejkolwiek grupy osób — wskazuje prezes „Ordo Iuris”.

Nikogo nie dyskryminują

Samorządy, które przyjęły prorodzinną uchwałę SKPR, są pomawiane także o to, że tworzą strefy wolne od LGBT i dyskryminują homoseksualistów. Tymczasem w karcie nie ma na ten temat ani słowa, a jedynie są podkreślone konstytucyjne prawa rodziców do wychowania swoich dzieci. — Te ataki oparte na kłamstwie są wymierzane tylko po to, by zniechęcić samorządy. Dlatego też w takich sprawach będziemy interweniować sądownie, by w ten sposób bronić SKPR oraz praw polskich rodzin — podkreśla mec. Kwaśniewski.

W ostatnim czasie ofiarą innej politycznej manipulacji stała się Karta Praw Rodzin w Nowym Sączu. Miasto zostało wpisane przez aktywistów LGBT do tzw. atlasu nienawiści. Instytut „Ordo Iuris” już wystąpił na drogę sądową wobec lewicowych działaczy, bo niezgodnie z prawdą sugerują w „atlasie nienawiści”, że Karta Praw Rodzin dyskryminuje osoby homoseksualne. — To jest nieprawda, bo nasza karta jest jedynie afirmacją praw rodziny, które przecież są gwarantowane przez konstytucję. Nie ma słowa o LGBT i homoseksualistach — mówi Niedzieli Iwona Mularczyk, przewodnicząca Rady Miasta Nowego Sącza.

Polityczna intryga

Niestety, wiele wskazuje na to, że Nowy Sącz stał się ofiarą politycznej intrygi międzynarodowych organizacji LGBT, a swoje pięć groszy dorzucił także prezydent Ludomir Handzel. W efekcie powielanego kłamstwa niemieckie miasto Schwerte zerwało partnerską współpracę z Nowym Sączem. Jak do tego doszło?

Środowiska LGBT w Polsce są aktywnie wspierane przez swoich zagranicznych „przyjaciół”. Dzięki nim sytuację w Polsce monitoruje stowarzyszenie Lesben- und Schwulenverband in Deutschland, czyli Związek Lesbijek i Gejów w Niemczech. Aktywiści z LSVD wysłali alarmujące pisma do prawie wszystkich niemieckich miast, które mają partnerskie miasta w Polsce. Większość burmistrzów miast w RFN sprawdziło nierzetelne informacje LSVD i odpowiedziało, że rozumieją troskę o prawa homoseksualistów, ale ich partnerskie miasta nikogo nie dyskryminują. Inaczej i pochopnie postąpił jedynie Dimitrios Axourgos, burmistrz Schwerte.

Nie sprawdził on treści nowosądeckiej Karty Praw Rodzin albo został wprowadzony w błąd przez swojego partnera w Polsce. „Decyzja waszej rady stoi w sprzeczności z naszą europejską ideą różnorodności, a tym samym z wymogiem międzynarodowego porozumienia” — napisał burmistrz Axourgos w liście do Ludomira Handzla. Niemiecki samorządowiec dodał, że „dyskryminacja osób różniących się pod względem seksualnym jest nie do przyjęcia” i „obecnie nie widzi podstaw do utrzymania relacji partnerskich”.

Donos na Polskę

O tym, że sprawa zerwania partnerskich stosunków może mieć drugie dno, świadczą słowa prezydenta Nowego Sącza, który jest politycznie skonfliktowany z większością rady w swoim mieście. W listownej odpowiedzi Handzla jest mowa o „skomplikowanej sytuacji wewnętrznej w kraju” oraz o tym, że „frustracje, kompleksy, agresja, realizacja partyjnych i partykularnych interesów nielicznych lokalnych polityków, ale manipulujących większością, przekładają się na relacje z miastami partnerskimi”. Co więcej, prezydent Handzel stwierdził, że Karta Praw Rodzin może narazić miasto na „antychrześcijańskie postawy”, ale on ma nadzieję, że „wartości chrześcijańskie i europejskie powrócą do Nowego Sącza”.

Po wymianie korespondencji między Nowym Sączem i Schwerte widać, że sprawa ma podtekst polityczny, a całość ma niewiele wspólnego z prawdą, bo przecież promocja praw rodziny nigdy nie jest sprzeczna z chrześcijaństwem. — Dziwię się, dlaczego prezydent Nowego Sącza zechciał odpowiadać na oczywistą prowokację i jeszcze ubolewając na międzynarodowym forum, z żalem w tonie donosu, rozwodzi się nad Polską i rodzimymi samorządami, które opowiedziały się za obroną wartości chrześcijańskich i katolickiej nauki społecznej Kościoła, która chroni tradycyjny model rodziny — podkreśla Iwona Mularczyk.

Karta w Siedlcach?

W propagowanie Samorządowej Karty Praw Rodzin zaangażowało się wiele środowisk katolickich, wspólnot chrześcijańskich oraz stowarzyszeń prorodzinnych. Jasno to zdefiniował ostatnio ordynariusz diecezji siedleckiej. „W obliczu dokonujących się ideologicznych ataków na rodzinę i małżeństwo Instytut na rzecz Kultury Prawnej «Ordo Iuris» 18 kwietnia 2019 r. opracował Samorządową Kartę Praw Rodzin. Karta ta w zamyśle jego twórców ma stanowić instrument dający rodzicom realny wpływ na wychowanie dzieci zgodnie z własnym sumieniem i wartościami chrześcijańskimi. Jest ona praktycznym zobowiązaniem rządzących w gminie czy mieście, by w procesie wychowania dzieci i młodzieży dawać pierwszeństwo rodzicom, którzy będą mogli poprzez realny wpływ na szkołę, kształtować środowisko wychowawcze swoich dzieci (...). Pragnę serdecznie podziękować wszystkim tym, którzy poparli tę inicjatywę, zwłaszcza dziesięciu Radnym głosującym za przyjęciem Samorządowej Karty Praw Rodzin w naszym mieście” — napisał w liście do wiernych biskup siedlecki Kazimierz Gurda.

Pierwsza próba uchwalenia w Siedlcach SKPR się nie powiodła, ale lokalni politycy twierdzą, że będą kolejny raz wnosić tę sprawę pod obrady. „Wyrażam nadzieję, że nie jest to ostatnia próba realnej ochrony rodziny przez samorząd naszego miasta. Zwracam się z prośbą do wszystkich rodziców o podjęcie wszelkich możliwych działań w celu ochrony konstytucyjnego i ogólnoludzkiego prawa rodziców do wychowania własnych dzieci zgodnie z wartościami, na których buduje się chrześcijańską rodzinę” — podkreślił bp Gurda.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama