O fenomenie nowych katolickich stacji i produkcji telewizyjnych - rodem z Ameryki Łacińskiej
Jeszcze do niedawna wzory kulturowe, także chrześcijańskie, wędrowały głównie z tzw. Pierwszego Świata do Trzeciego Świata. Czy sukces brazylijskich telewizji katolickich sprawi, że kierunek ten ulegnie odwróceniu?
Brazylia może poszczycić się fenomenem na skalę światową. Istnieją tam bowiem trzy ogólnokrajowe katolickie stacje telewizyjne. Co znamienne, nie żyją one z obowiązkowego abonamentu ani z reklam, ale utrzymywane są w całości z datków wiernych. Ponieważ średnia brazylijska pensja wynosi miesięcznie ok. 80 dolarów, można mówić wręcz o „wdowim groszu". Na przykład TV „Seculo XXI" (Telewizja XXI Wieku), założona przez amerykańskiego jezuitę o. Eduardo Dogherty, finansowana jest z datków ok. 90 tysięcy donatorów, z których każdy wpłaca średnio 6 dolarów miesięcznie. Daje to sumę ok. 540 tysięcy dolarów co miesiąc. Pozwala to na utrzymanie w pełni profesjonalnej stacji telewizyjnej, zatrudniającej kilkaset osób. W 90 procentach emituje ona na antenie programy własnej produkcji - telenowele, sitcomy, teleturnieje, teledyski, koncerty, talk showy itp. - wszystko zaś o charakterze chrześcijańskim i ewangelizacyjnym. Stacja zekranizowała wszystkie cztery Ewangelie oraz Dzieje Apostolskie - w wersji science fiction, ze św. Pawłem jeżdżącym na motocyklu marki Harley-Davidson po rumowisku powstałym po III wojnie światowej. Na potrzeby kręcenia scen biblijnych zbudowano niedaleko głównego gmachu telewizji sztuczne miasto - makietę starożytnej Jerozolimy. Obecnie TV „Seculo XXI" dociera do 14 milionów gospodarstw domowych w całym kraju.
Podobnie prężnie rozwija się inna brazylijska telewizja katolicka - „Cancao Nova" (Śpiewajmy na nowo), także finansowana z dobrowolnych datków telewidzów. Może się ona pochwalić aż 50 milionami odbiorców. Największą oglądalnością cieszą się... Msze Święte, odprawiane przez charyzmatycznych zakonników. O ich transmisje biją się najpotężniejsze stacje telewizyjne, także te komercyjne. Niedawno największa brazylijska telewizja „Globo" zawarta umowę z bardzo popularnym księdzem Marcelo Rossim - transmisje „na żywo" z odprawianych przez niego Eucharystii ogląda nawet ponad 50 milionów widzów. Bezpośrednio zaś uczestniczy w nich - na stadionach piłkarskich lub w opuszczonych halach fabrycznych - kilkadziesiąt tysięcy wiernych. Sam ksiądz Rossi stał się w Brazylii wręcz młodzieżowym idolem, a jego podobizny na koszulkach są równie rozpowszechnione, jak podobizny Ronaldo, Rivaldo czy Ronaldinho. Duchownemu nie uderzyła z tego powodu woda sodowa do głowy - pozostaje bardzo skromnym człowiekiem, a w publicznych wypowiedziach często podkreśla swą maryjność i wierność Ojcu Świętemu.
Ciekawe może być prześledzenie rozwoju TV „Cancao Nova". U początków przedsięwzięcia nie stał ani wielki kapitał, ani zaawansowane know-how, lecz grupa modlących się osób. Była to mała wspólnota katolicka, która wraz z pełniącym w niej posługę duszpasterską księdzem, chciała rozpoznać wolę Pana Boga względem siebie. Podczas modlitwy rozeznali, że są powołani do ewangelizacji w mediach - chociaż żaden z nich nigdy nie miał do czynienia z dziennikarstwem. Najpierw przejęli jedną lokalną rozgłośnię radiową, potem drugą, aż w ciągu kilkunastu lat zbudowali holding medialny, który dysponuje dziś całą siecią dzieł misyjnych. Kilka lat temu telewizja wyszła poza kontynent południowoamerykański i otworzyła swą pierwszą filię w Europie - w Fatimie, w Portugalii.
Religijność i pobożność są zjawiskami występującymi w wielu krajach, jednak ich połączenie na taką skalę ze środkami masowego przekazu jest na razie fenomenem brazylijskim. Niektórzy medioznawcy uważają jednak, że ten model społecznej komunikacji ma szansę upowszechnić się w XXI wieku.
Brazylijski przypadek jest też zarazem świadectwem żywotności Kościoła katolickiego w tym kraju. Jak mówi ojciec Eduardo Dogherty: „Lud Boży wspiera Boże dzieła. Ci, którzy prowadzą życie duchowe, pomagają żyć naszej telewizji".
Z ojcem Doghertym, który jest również egzorcystą i charyzmatykiem (posługuje darem uzdrawiania), miałem okazję przebywać przez trzy dni na warsztatach medialnych. Ten tryskający energią 63-letni kapłan mówi językiem, który łączy w sobie walory marketingowe z ewangelizacyjnymi. Wiele z jego wypowiedzi może szokować ludzi nieprzyzwyczajonych do tego sposobu myślenia.
Co to jest rynek? Rynek (market) odpowiada na potrzeby ludzi: jedzenie, picie, ubranie itd. Marketing jest studiowaniem tych potrzeb. A najgłębszą potrzebą stworzenia jest sam Stwórca.
Czym wobec tego są media? Media jest to środek między rynkiem a Kościołem, między człowiekiem a Bogiem.
Tajemnica polega na dobrym projekcie (the secret is in the design). Najlepszym projektem jest - pełnienie woli Boga (will of God).
Co jest naszym „produktem"? Biblia, Dogmaty, Katechizm, Tradycja, w konsekwencji - miłość, życie wieczne, więź z Bogiem.
Jaka jest cena produktu? Gratis -gratia - łaska - za darmo (jest to najlepszy produkt).
Są dwie grupy rynkowe, do których trzeba dotrzeć („nakarmcie mój lud", jak mówił Jezus) - te grupy to: ludzie w łasce i ludzie w grzechu.
Jak dystrybuować produkt? Przez wszystkie media.
Nic więc dziwnego, że o. Dogherty założył Służbę Komunikacji Multimediów. Dla głoszenia Ewangelii posługuje się wszelkimi rodzajami środków komunikacji, takimi jak: telewizja, radio, wideo, szkoła (to też medium!), komputer, Internet, software, listy, e-maile książki, lokalne centra komunikacji, telefon, wirtualna biblioteka, cybernetyczne kafejki edukacji i ewangelizacji, kursy i szkolenia, sieć parafialnych bibliotek wirtualnych itd. W dzieła misyjne zaangażowane są domy wydawnicze, centra produkcyjne, wytwórnie muzyczne; wykorzystywane są tałenty redaktorów, muzyków, kaznodziejów, zakonów, wspólnot, a także banki, banki danych i teleporty. Wszystkim rządzi zasada multi-utilizar (maksymalnego wykorzystania wszystkich dostępnych środków). Jak mówi o. Dogherty: „Dla nas darami Bożymi są multimedia. Po to, by głosić Boga zawsze, wszystkim i wszędzie." I dodaje, że jeśli złoży się razem wszystkie Boże metody, jakimi się ludzie posługują, wówczas powstaje ruch społeczny.
Na pytanie, jaki musi być pierwszy krok duchowej rewolucji w mediach, amerykański jezuita odpowiada, że należy zacząć od konsekracji, czyli oddania się Najświętszemu Sercu Jezusa. To kolejny dowód na to, że w dziełach ewangelizacyjnych biznesplan powinien być poprzedzony przez Boży plan.
opr. mg/mg