Drugi dzień podróży do Chile: w swym przesłaniu Papież podkreślił konieczność stałego konfrontowania rzeczywistości z Ewangelią
17 stycznia 2018
Bardzo intensywny był dzień Papieża w Santiago podczas jego podróży do Chile i Peru — przede wszystkim Msza św., celebrowana w wielkim parku im. O'Higginsa dla bardzo licznych wiernych, następnie spotkanie w nuncjaturze z grupą ofiar nadużyć popełnionych przez księży. Następnie odwiedził zakład karny dla kobiet, po czym spotkał się z duchowieństwem, biskupami, jezuitami, a na koniec złożył hołd Albertowi Hurtadowi, który wraz z przyjacielem Manuelem Larrainem, późniejszym biskupem Talca, był w pierwszej połowie dwudziestego wieku jedną z emblematycznych postaci współczesnego katolicyzmu chilijskiego. Podstawowym motywem była konieczność patrzenia śmiało na rzeczywistość, co Bergoglio podkreślał zwłaszcza w długim rozważaniu w katedrze, które przedstawił kapłanom, zakonnikom, seminarzystom.
Papież stale odnosił się właśnie do konfrontacji rzeczywistości z Ewangelią, poprzez kontemplację Jezusa według metody ignacjańskiej, począwszy od homilii podczas wielkiej porannej celebry po radosne i wzruszające spotkanie z paroma setkami więźniarek, wielu młodych, niemało z nich z maleńkimi dziećmi. Papież Franciszek, wyraźnie wzruszony, potrafił poruszyć serca tych kobiet, mówiąc o przyszłości, to znaczy o konieczności patrzenia przed siebie, i o godności, której nikt nie może odbierać żadnej istocie ludzkiej.
Wkrótce po spotkaniu z ofiarami nadużyć, zwracając się do duchowieństwa, Bergoglio przedstawił długie rozważanie na temat postaci Piotra i uczniów po śmierci Jezusa — byli oni przygnębieni, doświadczyli przebaczenia, zostali przemienieni. „Zawsze podobał mi się styl Ewangelii, to że nie upiększają ani nie osładzają wydarzeń”, bowiem „przedstawiają nam życie takie, jakie jest”, „nie obawiając się ukazywać momentów trudnych, nawet konfliktowych, jakie przeżywają uczniowie”, powiedział Papież. I zauważył, cytując swój tekst z końca lat osiemdziesiątych, że chyba najgorszą z pokus jest ta, by „poprzestać na rozpamiętywaniu przygnębienia” w czasie trudności.
I znów, tak jak to uczynił bez wahania w pierwszym przemówieniu, do władz, Bergoglio powrócił do kwestii skandalu nadużyć mówiąc o „bólu z powodu krzywdy i cierpienia ofiar, ich rodzin, których zaufanie, jakie pokładały w sługach Kościoła, zostało zdradzone”. Dlatego, dodał, trzeba jasno „nazywać rzeczy po imieniu” i mieć odwagę prosić o przebaczenie.
A patrzenie w twarz rzeczywistości winno oznaczać mierzenie się z nią z jej zmianami, bez nostalgii i pomimo wszystkich trudności w ich zrozumieniu, jak w biblijnej opowieści o exodusie. „Często marzą się nam 'cebule w Egipcie' i zapominamy, że ziemia obiecana jest przed nami. Że obietnica jest wczorajsza, ale dotyczy jutra”, zaznaczył Papież.
Po zmartwychwstaniu „Jezus Chrystus nie ukazuje się swoim bez ran”, powiedział dalej Bergoglio — nie należy zatem maskować czy ukrywać swoich ran, gdyż „Kościół poraniony jest zdolny zrozumieć rany dzisiejszego świata i utożsamić się z nimi, cierpieć je, towarzyszyć im i starać się je zaleczyć”. Nie stawiając siebie w centrum, bowiem tam „jest Jedyny, który może uleczyć rany, a Jego imię to Jezus Chrystus”.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano