TRZY SPOJRZENIA NA TRZY RODZAJE CHLEBA
Oto trzy obrazy chleba.
Pierwszy obraz – mityczny: lembas
Nie wszyscy przepadają za literaturą fantasy typu „Władca pierścieni” Tolkiena. To, co jednak szczególnie wartościowe w tej powieści, to zawarte w niej bogactwo symboli, które warto odczytywać i które można odnosić do własnego życia. Tolkien był bowiem głęboko przekonany, że za pomocą mitu można przekazywać podstawowe prawdy dotyczące życia. Wśród wielu symbolicznych obrazów zawartych we „Władcy pierścieni” pojawia się lembas, chleb wyrabiany przez nieśmiertelnych elfów, który był przeznaczony do spożywania w podróży. Według dzieła Tolkiena lembasy były formowane w cienkie ciastka i były bardzo pożywne: jeden, nawet mały kawałek wystarczał na jeden dzień drogi. Pozostawały świeże przez miesiące, kiedy znajdowały się w opakowaniu z liści. Dzięki lembasom otrzymanym od Galadrieli dwaj hobbici utrzymali się przy życiu i zdrowiu w swej dalekiej, trudnej i niebezpiecznej drodze, w której realizowali ważną misję ocalenia świata. W ujęciu Tolkiena, który z wykształcenia był filologiem i na potrzeby swoich dzieł literackich stworzył nowe języki, nazwa lembas – znaczy: albo droga-chleb, albo chleb podróżny, albo chleb życia.
Drugi obraz – starotestamentalny (a zatem nie mityczny, lecz historyczny): manna
Izraelici wędrują przez pustynię po wyjściu z Egiptu. Wędrówkę opisuje Księga Wyjścia, której fragment jest czytany w ramach dzisiejszego pierwszego czytania. Zaczyna brakować pożywienia. Pojawia się bunt wobec tych, którzy wyprowadzili ich z miejsca, które, choć było dla nich niewolą, jednak nie brakowało w nim chleba. Skargę słyszy Bóg i takie słowa kieruje do Mojżesza: „oto ześlę wam chleb z nieba na kształt deszczu. I będzie wychodził lud, i każdego dnia będzie zbierał według potrzeby dziennej”. Rzeczywiście tak się dzieje: „kiedy nazajutrz rano warstwa rosy uniosła się ku górze, ujrzano, że na pustyni leżało coś drobnego, ziarnistego, niby szron na ziemi. Na widok tego synowie Izraela pytali się wzajemnie: Manhu?, to znaczy: co to jest, gdyż nie wiedzieli, co to było. Wtedy Mojżesz powiedział do nich: To jest chleb, który Pan wam daje na pokarm”. Mocą tego pokarmu Izraelici wędrowali przez pustynię i dotarli do Ziemi Obiecanej. Potem po wiekach, wspominali tamto wydarzenie w słowach Psalmu 78, dziś śpiewanego w liturgii:
„Jak deszcz spuścił mannę do jedzenia,
podarował im chleb niebieski.
Spożywał człowiek chleb aniołów,
zesłał im jadła do syta.
Wprowadził ich do ziemi swej świętej,
na górę, którą zdobyła jego prawica”.
Obraz trzeci – nowotestamentalny (czyli nie tylko historyczny, ale aktualnie realizujący się): Jezus
Tłumy nasycone chlebem cudownie rozmnożonym przez Jezusa i zachwycone Jego mocą przychodzą (w dzisiejszej Ewangelii) do Niego, a On mówi do nich: „szukacie Mnie nie dlatego, że widzieliście znaki, ale dlatego, że jedliście chleb do sytości”. Jezusa martwi to, że w znaku rozmnożenia ludzie nie odkryli głębszego przesłania i że kluczowym było dla nich jedynie zaspokojenie głodu. Dlatego też przekierowuje ich uwagę w stronę właściwego rozumienia znaku rozmnożenia: „troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy”. Równocześnie nawiązuje do wędrówki Izraelitów przez pustynię: „nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu”. Jezus nawiązuje do przeszłości „nie Mojżesz dał wam chleb z nieba”, wskazuje na przyszłość: „dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba”, ale jest to przyszłość, która zaczyna się realizować w teraźniejszości: „chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu”. I żeby nie było żadnych wątpliwości, wyjaśnia wprost, co jest tym pokarmem: „Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie”. On sam, Jezus – jest pokarmem, który głęboko nasyca tego, kto wierzy w Niego i przyjmuje Go. To dzięki temu pokarmowi człowiek zrealizuje swoje zadania na ziemi i osiągnie szczęście w niebie. I tak jak Izraelici wspominali w Psalmie 73 nasycenie manną, tak chrześcijanie chwalą Boga za pokarm, który otrzymują w Jezusie Chrystusie. Czynią to w wielu pieśniach, na przykład w tej sięgającej początku II wieku po Chrystusie :
„Ty, o Panie wszechmocny,
Stworzyłeś wszystko dla Imienia Twego,
Pokarm i napój dałeś ludziom na pożywienie,
Tobie chwała na wieki.
Nam zaś darowałeś,
Pokarm duchowy oraz napój,
I żywot wieczny,
Przez Jezusa Syna Twego,
Tobie chwała na wieki”.
Albo w tej:
„Pokarmie Aniołów, Tyś życia jest zdrój.
Ratujesz od śmierci nas, wierny lud Twój.
Słabych powołujesz, Raj im obiecujesz.
Pokrzepiasz ich w walce, słodzisz życia znój”.
Na trzy przedstawione tu obrazy chleba można spojrzeć na trzy różne sposoby, charakterystyczne dla trzech różnych grup ludzi.
Pierwsza grupa powie, że obrazy te są mitem (wszystkie, nie tylko pierwszy), że są wytworem wyobraźni człowieka, że tak jak nie było żadnych elfów i ich chleba, tak też nie było cudownego nakarmienia ludzi ani w Starym, ani w Nowym Testamencie. Przedstawiciele tej grupy mówią, że opisane tu obrazy chleba są co najwyżej wyrazem tęsknoty za cudownym pokarmem, jakimś eliksirem dającym życie, zdrowie, szczęście, a ostatecznie nieśmiertelność. Tylko, że takiego pokarmu po prostu – mówią – nie ma.
Druga grupa twierdzi, że wszystkie trzy obrazy chleba są obrazem czegoś, co faktycznie może dać realnie zdrowie, szczęście i długowieczność. Reprezentanci tej grupy są przekonani, że człowiek ostatecznie będzie potrafił wytworzyć swoimi rękami i własnym umysłem takie środki, które zapewnią mu dobrostan przez długie, coraz dłuższe lata życia. Nie tyle poszukują czarodziejskiego eliksiru, ile raczej sądzą, że intensywnie rozwijająca się medycyna i współczesna technologia zapewnią długowieczność, a nawet – nieśmiertelność. Są ludzie (czasem nazywani transhumanistami), którzy wierzą, że najnowsze technologie poradzą sobie nie tylko z chorobami, ale nawet z samą śmiercią i przedstawiają jako argument na swoje przekonania, jak wiele problemów, które jeszcze kilka lat temu wydawało się być nierozwiązywalnych, pokonał najnowsze wynalazki. Mówią, że poszukiwany eliksir nie jest w rękach jakichś wyimaginowanych elfów, że pokarm na długowieczność nie jest żadną domeną Boga, ale że jest on po prostu w ludzkich rękach i tylko kwestią czasu jest jego odkrycie bądź stworzenie. Zresztą po ewangelicznym cudzie rozmnożenia chleba przynajmniej część tłumu była przekonana, że Jezus jest kimś, kto może po ludzku zaradzić wszystkich ich problemom. Najpierw chciano Go obwołać królem, a potem, gdy mówił o pokarmie, który trwa na wieki, wołali: „Panie, dawaj nam zawsze tego chleba”. Wierzyli, że Jezus ma w rękawie jakieś panaceum na ich problemy.
Wreszcie jest trzecia grupa ludzi, którzy na te trzy obrazy chleba patrzy oczyma wiary. Ludzie ci wierzą, że prawdziwym pokarmem na życie doczesne i wieczne jest sam Pan Jezus. Wiedzą, że nie ma żadnego magicznego eliksiru wiecznej młodości, wiedzą, że choć ludzki umysł potrafi zaradzić wielu chorobom i trudnościom, to jednak nigdy nie wyeliminuje ostatecznie cierpienia ani śmierci z życia człowieka. Wierzą, że pełnię szczęścia może dać tylko głęboka więź z Jezusem, którego w wiarą i miłością można przyjąć do serca. Jest On bowiem prawdziwym chlebem z nieba, którego zapowiedzią była starotestamentalna manna, a którego symbolicznym obrazem był mityczny chleb elfów stworzony przez głęboko zakorzenionego w wierze katolickiej Tolkiena.