WIARA U PODNÓŻA GÓRY TABOR

WIARA U PODNÓŻA GÓRY TABOR
Zdarzenie opisane w dzisiejszej Ewangelii miało miejsce zaraz po tym, jak Pan Jezus z uczniami zszedł z Góry Tabor. Jan, Jakub i Piotr przeżyli tam niezwykłe chwile, ujrzawszy Go promieniującego chwałą Boga. Byli sami tylko z Nim, w pięknej scenerii, na szczycie góry dominującej nad wielkim płaskowyżem. Być może nie rozumieli jeszcze znaczenia tego, co zobaczyli, ale z pewnością wiara w to, że Jezus jest Mesjaszem, została umocniona.
I oto teraz znaleźli się na dole, na równinie, w rozkrzyczanym tłumie. Ich koledzy nie potrafili pomóc cierpiącemu dziecku. Mateusz mówi o epilepsji, ale z relacji pozostałych ewangelistów wynika, że chłopiec był opętany przez demona. To o wiele poważniejsza sprawa niż choroba somatyczna. Ale przecież Pan Jezus dał im moc wyrzucania złych duchów. Nie potrafili z niej skorzystać. Pan Jezus podaje przyczynę porażki: „Z powodu małej wiary waszej”. Wprawdzie uczniowie na równinie nie mieli doświadczenia Góry Tabor, ale nie było ono konieczne, aby wierzyć. Dlatego Pan Jezus jest rozgoryczony ich postawą.
Wiara religijna oznacza przyjęcie Prawdy opierając się ostatecznie na zaufaniu do samego Boga. Jednak Pan Jezus mówi o wierze w znaczeniu głębszym. Nie chodzi o przyjęcie Prawdy tylko intelektem, ale całym sobą. To zaś oznacza wejście w relację z Bogiem tak bliską, że człowiek może z Nim współpracować. W tym konkretnym przypadku, tocząc walkę ze złym duchem, w której o własnych siłach człowiek nie ma żadnych szans. I tego zabrakło uczniom.
Czytając ten fragment Ewangelii musimy pamiętać, że władza wyrzucania złych duchów została dana Apostołom ze względu na ich misję. Na mocy sakramentu święceń mają ją następcy Apostołów, a więc biskupi i kapłani przez nich wyznaczeni, zwani egzorcystami. Osoby nie mające tej misji nie powinny podejmować się egzorcyzmów, tym bardziej, że potrzebna jest wielka wiedza duchowa i psychologiczna, aby odróżnić chorobę psychiczną lub somatyczną od opętania. Tym niemniej, słowa Pana Jezusa o wierze są aktualne dla każdego z nas. Naszą codziennością nie są opętania (sytuacje bardzo wyjątkowe), ale grzechy, wady i słabości, tak własne, jak i naszych bliźnich.
Jak mogę umocnić swą wiarę w takim znaczeniu, jak mówi o niej Jezus w dzisiejszej Ewangelii? Podstawą jest modlitwa, bo to jest moment, w którym moja relacja z Bogiem jest szczególnie bliska. Nie potrzebuję niezwykłych doświadczeń, jakie mieli trzej uczniowie na Taborze. Nie miała ich większość Apostołów. Potrzebuję na co dzień z miłością zwracać się ku Bogu, który da mi moc, abym mógł mierzyć się z tymi wyzwaniami, które On stawia na drodze mojego życia.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama