Jezus podczas wędrówki z uczniami mówił: „Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity, po trzech dniach zmartwychwstanie”. A uczniowie niemal w tym samym czasie „posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy”. Ogromny rozdźwięk między celem wskazanym przez Jezusa, a celami stawianymi sobie przez uczniów.
Św. Mateusz ujawnia nam spór w gronie uczniów, który może nas gorszyć i bulwersować. Jest on jednak częścią Ewangelii. Jezus powołał ludzi z krwi i kości. Nie herosów, lecz grzeszników. To dobra nowina również dla nas zmagających się z własnymi słabościami.
Od jutra w centrum naszej refleksji będzie krzyż. To lekarstwo na pokusę uczestnictwa w tzw. „wyścigu szczurów”. Jezus stosuje terapię szokową: „Jeśli ktoś chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich”. Jak to uczynić sam nam pokazał. Ostatnie miejsce jest więc już zajęte przez Niego.
„Kto jedno z tych dzieci przyjmuje w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał”. Jezus utożsamia się z bezbronnym dzieckiem, które jest zależne od innych, wymaga pielęgnacji i nie rozdaje prestiżowych stanowisk. Przyjęcie Boga w Jego pokorze, wyzwala nasze serca się od szukania siebie i realizacji ciasnych ambicji.