Jeden z kardynałów, szczerych przyjaciół Benedykta XVI, chyba najtrafniej opisał osobowość emeryta w bieli. Joseph Ratzinger miał więc umysł większy od kilku profesorów teologii, ale wiarę dziecka, które dopiero co przystąpiło do pierwszej Komunii świętej. I choć niewielu potrafi to właściwie ocenić, ten właśnie papież naprawdę dbał o dobro ubogich. Kilkanaście lat temu biskupi hiszpańscy stawili się na wizytę ad limina do Benedykta XVI. W iberyjskim episkopacie już wtedy toczyły się męczące dyskusje wokół zaiste jałowych problemów, które dziś wpędzają misję Kościoła w marazm. Koniec końców, przed podróżą do Rzymu, episkopat Hiszpanii musiał wydać jakieś wspólne oświadczenie wobec spornych zagadnień. Wówczas, Bogu dzięki, na Półwyspie Iberyjskim odrzucono wszelkie pokusy modernizmu. Gdy na spotkanie biskupów wyszedł papież, w komentarzu do ich ewangelicznego wyboru, powiedział znamienne słowa: „dziękuję, że stanęliście w obronie prostej wiary Ludu Bożego. Bóg teraz was weźmie w obronę”.
Są tacy nauczyciele, których lubi się dopiero po latach. Bo na lekcjach szlifowali, docierali, wstawiali dwóję do dziennika i zeszytu, aż młodość w żyłach wrzała do buntu. Śrubowanie poziomu wyciągało jednak człowieka z analfabetyzmu i szło się w życie zahartowanym. Uczeń, co to ściągał i ślizgał się jakoś między egzaminami, bo leniwy belfer nie chciał z wakacji wracać na poprawki, po pierwszym dramacie dorosłości wypłaca fortunę terapeucie. Są też misjonarze, co tylko rozdają bezdomnym ryż albo ubrania, za cel służby obierają wyręczanie ubogich od pracy. Tani asystenci biedy. Łapaniem punktów na siebie, a nie na Jezusa i agresywnie wąsko darowanym miłosierdziem, wpędzają biedaków w roszczenia. Ci ludzie nigdy w życiu nie wytkną nosa z tekturowych domków. Na szczęście nie brakuje i takich misjonarzy, którzy z dzielnic biedy prowadzą dzieci do szkół. Sprawa potrwa co prawda parę lat, ale maleńki, kochany obdartus nauczy się pisać i czytać i nigdy już do slumsu nie powróci. W istocie, jedną z poważnych przyczyn zapaści współczesnej cywilizacji, a nawet misji Kościoła, jest pomylenie głębokiego chrześcijaństwa z tanim populizmem. Jak mogło dojść do tego, że liderem ustanawia się próżnego narcyza, który kromkę chleba głodnemu poda tylko po to, by zrobić sobie z nim selfie? Jak można neurotycznego showmana pomylić z mężem stanu, ciepłego wujka w stule z kierownikiem duchowym, a psychologizującego gadułę w sieci z prorokiem? Wszystko to i jeszcze więcej jest pokłosiem populizmu.
Na pierwszy rzut oka wizja czasów mesjańskich, opisana w jedenastym rozdziale księgi Izajasza, to tylko tania obietnica, co najwyżej warta lajkowania. Trzeba być bardzo uważny, bo co prawda prorok zapowiada, że wtedy wilk zamieszka z barankiem, pantera z koźlęciem, a lew będzie podjadał słomę z wolego koryta (por. Iz 11, 6-7). Jednak, zanim nastanie łagodny koniec wszystkiego, wymagający Mesjasz musi nauczyć ludzi mądrości, rozumu, rady, męstwa, wiedzy, bojaźni Pańskiej i to tak, by najbardziej odznaczali się w tej ostatniej, najtrudniejszej z cnót (por. Iz 11, 2-3). W ewangelii tylko ludzie ubodzy są zdolni poznać Boga Ojca (por. Łk 10, 21). Ale dlatego, że wcześniej zdali egzamin w szkole Syna. Przez krzyż i zmartwychwstanie nie wyparli się powagi życia.
Błąd populizmu, którego afiszami oklejono dziś prawie wszystkie katedry uniwersytetów, mównice parlamentów, a nawet kamień węgielny kościelnych ołtarzy, to nie jest wcale łatwy pomysł na lepszą rzeczywistość. To banalny chwyt na zarządzanie mózgami. Zatykaj uszy, gdy obiecuje się zbyt wiele za pół darmo albo nawet za nic. Przypuszczalnie ludzie, którzy usłużnie wszystko włożą ci w ręce, robią to tylko po to, by te same dłonie zaraz potem związać sznurkiem za plecami.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.