Niegościnni Samarytanie dzisiaj

Samarytanie nie przyjęli Pana Jezusa, wręcz potraktowali go wrogo. Nie wiedzieli kim On naprawdę jest. Odmówili gościny żydowskiemu rabinowi, który zmierzał z uczniami do Jerozolimy. Tyle wiedzieli i był to dla nich mocny argument, aby postąpić wbrew świętemu dla tamtych ludów prawu gościnności. Skąd mogli przypuszczać, że ten Żyd jest Zbawicielem świata, który przyszedł również do nich i dla nich?
Ignorancja usprawiedliwia w pełni mieszkańców samarytańskiej wioski. Z powodu swoich uprzedzeń i wrogości do sąsiadów, stracili okazję, aby poznać Mesjasza. Za ową sąsiedzką wrogość odpowiadały obie strony, ale to Samarytanie, wywodzący się z Izraela, zanieczyścili religię mojżeszową elementami pogańskich kultów i szli na kompromisy z pogańskimi najeźdźcami. Osobiście mieszkańcy wioski nie odpowiadali za apostazję swych przodków. Jednak św. Jan opisał wydarzenie, w którym Samarytanie przyjmują Pan Jezusa z radością. W Sychar Pan Jezus spotyka przy studni kobietę, która w wyniku rozmowy z Nim nawraca się i przyprowadza do Niego całą wioskę. A więc można było stanąć ponad plemiennymi podziałami i odkryć w Jezusie mesjasza. Niestety, Samarytanie z dzisiejszej Ewangelii nie mieli dojrzałości, którą wykazali się ich ziomkowie z Sychar. 

Jan i Jakub chcieli „spacyfikować” nieprzyjazną wioskę. Pan Jezus stanowczo tego zabrania. Przez tych dwóch apostołów mogła przemawiać pycha. Chcieli być jak Eliasz, który przed wiekami w tych okolicach ściągnął „ogień z nieba” na próbujących go aresztować żołnierzy Ochozjasza. Kim są, aby żądać od Boga  „wsparcia z powietrza”, a przede wszystkim – po co? Czyż nie wystarczającą karą dla owych Samarytan był sam fakt, że zmarnowali okazję do spotkania z Mesjaszem? 

Dziś cywilizacja Zachodu przypomina trochę Samarytan w czasach Jezusa. Nadal ma chrześcijańskie korzenie, bo ich nie da się wyciąć. Jednak duża część chrześcijańskiego dziedzictwa została odrzucona i zastąpiona przez różnych bożków, wśród nic szczególnie szkodliwym jest bożek… ateizmu. Nasi Samarytanie często nie mają pojęcia, kim naprawdę jest Jezus Chrystus i czym jest Jego Kościół. Odrzucają Go, nie wiedząc kim jest. Abp Fulton Sheen powiedział, że wiele osób niechętnie nastawionych do Kościoła, w gruncie rzeczy jest uprzedzonych nie do realnego Kościoła, ale jego fałszywego obrazu, który mają w głowach. 

Pan Jezus również i dziś przechodzi przez Samarię, a my Mu towarzyszymy. Tylu ludzi Go odrzuca w sposób agresywny, wielu innych jest obojętnych. Gdy ogarnia nas gniew na przejawy agresji czy lekceważenia wobec naszej wiary, przypomnijmy sobie dzisiejszą Ewangelię i naszego Pana, który karci swych bojowych uczniów. Udali się do innego miasteczka. Wrogość czy lekceważenie nie powinna nas zniechęcać w naszej misji apostolskiej. Pan Jezus oczekuje jednak od nas cierpliwości, a nie gromów.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama