Paraliż duchowy

Paraliż można odczytać jako symbol duchowej choroby człowieka, który niby żyje, ale jest jak martwy. Żyje jakimś niepełnym życiem. Nie potrafi komunikować się z innymi. Jest jakby uwięziony w sobie samym. Warto pomyśleć, co powoduje we mnie taki duchowy paraliż. Grzech? Nałóg? Internetowe sieci? Lęk przed opinią ludzi? Lęk przed decyzją? Obawa kompromitacji? Człowiek sparaliżowany nie potrafi sam sobie pomóc. Ktoś musi zanieść go do lekarza.

Pan Jezus dostrzega u paralityka najpierw stan jego serca. Kiedy próbujemy się modlić, nieraz mamy odczucie jakiegoś paraliżu duszy. Czujemy się jak martwa kłoda. Zero emocji, myśli, totalna pustka. Jedyne co wtedy zostaje, to wiara, że On widzi mój stan, mój grzech, moje zagubienie, moje lęki, mój paraliż. I mówi do mnie „Dziecko…”. W tym słowie jest miłość, przebaczenie, usprawiedliwienie, uzdrowienie. Kościół to wspólnota ludzi słabych, niezdolnych często do działania o własnych siłach. To miejsce, w którym mogę otrzymać uzdrowienie, aby iść dalej.  

Kluczową rolę w cudzie uzdrowienia paralityka odegrało owych czterech, którzy zanieśli go przed Jezusa. Tak właśnie działa Kościół. On jest wspólnotą ludzi zanoszących innych przed Jezusa. Pan widział ich wiarę. Musieli działać razem. Aby pokonać przeszkodę musieli wykazać się inteligencją i odwagą. Ich postawa uczy nas, że moja osobista wiara ma znaczenie dla innych, nie jest łaską tylko dla mnie. Wiara może przenosić góry, powinna także przynosić sparaliżowanych przed Jezusa. Tak działa świętość. On innych przyprowadza do Zbawiciela. Kto mnie przyprowadził? Kogo jak przyprowadziłem?

W tym fragmencie mowa jest także o uczonych w Piśmie, których serca były pełne złych myśli o Jezusie. To przykład oporu przeciwko wierze. Myślenie liderów religijnych Izraela było słuszne. To prawda, że tylko Bóg może odpuszczać grzechy. Ale może to czynić w różny sposób. Bywa taka wiedza, nawet teologiczna, która może być przeszkodą w otwarciu się na działanie Boga. Uczeni w Piśmie byli też w jakimś sensie sparaliżowani. Żyli uwięzieni w klatce swojej wiedzy, pozycji, autorytetu, władzy. Niezdolni do pójścia w nieznane za głosem Boga. Jezus jest kimś więcej niż człowiekiem. Jest wcielonym Bogiem. Aby w to uwierzyć, trzeba zejść na poziom serca. Nie trzeba wyrzekać się rozumu, ale zanurzyć rozum w sercu bo jak pisał Pascal „serce ma swoje racje, których rozum nie zna”. Jezus walczy także o wiarę uczonych w Piśmie. Cud fizycznego uzdrowienia paralityka jest znakiem Bożej mocy. Czasem nawet cuda nie przekonują niedowiarków.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama