Dzisiejszy fragment Ewangelii Łukaszowej zawiera kolejny opis spotkania uczniów ze Zmartwychwstałym Panem. Kiedy mnożą się dowody Jego obecności, kiedy uczniowie wracający pośpiesznie z Emaus spotykają się z tymi, którzy w Jerozolimie też widzieli Pana, kiedy już nie tylko opowieść rozentuzjazmowanych kobiet, ale także własne doświadczenie potwierdza tę radosną nowinę, że On żyje, wtedy w umysłach uczniów zostaje zainicjowana głęboka przemiana myślenia. Jezus zawsze rozumiał i szanował to, że człowiek potrzebuje czasu, by rzeczywistość wiary mogła się zakorzenić w sercu. Porównywał wiarę do rośliny, która zaczyna się rozwijać z ziarna Bożego słowa, jeśli tylko pada ono na odpowiednią glebę i jest mu dany czas do rozwoju. I tak jest też po zmartwychwstaniu. Jezus stara się cierpliwie przekonywać uczniów o swojej nowej obecności, której nie potrafią nie tylko zrozumieć, ale nawet nazwać: brakuje im pojęć, brakuje porównań, myślowych schematów, które mogłyby dać poczucie zrozumienia.
Dopiero powoli z plątaniny faktów, wrażeń, doświadczeń, opowieści świadków wyłania się zrozumienie, że Ten, z którym spędzili długie miesiące, będąc świadkami Jego nauczania i cudów, jakich dokonał i mając możliwość prowadzenia długich rozmów w codzienności, jest Zbawicielem świata, jest odwiecznym Słowem Ojca, jest Panem panów i Królem królów, jest Jedynym, który przeszedł zwycięsko przez śmierć. I powoli w ich umysłach wszystkie dawne proroctwa i zapowiedzi, intuicje i tęsknoty zaczynają schodzić się w jednym punkcie, uzyskują swoje wyjaśnienie i wypełnienie w Jego Zmartwychwstaniu. Im bardziej z chaosu i traumy Wielkiego Piątku wyłania się to nowe zrozumienie i nowa, wspaniała życiowa perspektywa, tym bardziej uczniowie uzyskują nową odwagę. Stają się świadkami.
Taki jest też dla nas sens świętowania Wielkanocy: trzeba wniknąć mocno w jej tajemnicę, trzeba przyjąć, że Chrystus, właśnie dzięki zmartwychwstaniu, jest obecny także dzisiaj, w moim życiu. Trzeba całe swoje życie, z jego wszystkimi sukcesami i porażkami, oczekiwaniami i rozczarowaniami, tęsknotami i obawami, zobaczyć w świetle Wielkanocnego Poranka. Takie spojrzenie zmienia wszystko. I wtedy człowiek z obserwatora przemienia się w świadka.