Zmarły niedawno Zbigniew Mikołejko – w licznych wywiadach, popularnych wypowiedziach, a nawet artykułach akademickich – nie ukrywał nigdy, że tęskni za Bogiem. Fascynował go Chrystus. Swoboda myślenia Jezusa z Nazaretu, wolność wobec faryzejskiej kasty, wędrowne ścieżki Galilei, bliski kontakt tak samo z biednym jak i bogatym człowiekiem, determinacja co do celu życia aż po krzyż – rozmyślał polski historyk i filozof religii – budziły w profesorze szczery podziw i szacunek dla ewangelii. Gdyby nie ta przyziemna, zmaterializowana, kostyczna i zimna instytucja Kościoła – wyznał Mikołejko w jednym z ostatnich wywiadów przed śmiercią – poszedłby w ciemno za Jezusem. To fakt, każdy podświadomie lubi wieczory chwały, kadzidła palone podczas nocnych czuwań, flagi na arenach i gospel songi o długowłosym Jezusie, śpiewane przeciągle na mniej więcej jedną i tę samą melodię. To nie wyznacza granic, nie zna dyscypliny, do niczego nie zobowiązuje. Natomiast kościelne instytucje, ich prawo kanoniczne z dekretami, kurialne biurka i korytarze pachnących naftaliną plebanii trzeba jakoś przekroczyć, mrugając kątem oka do wtajemniczonych. Po co Kościół wszedł w te wszystkie instytucje?
Dzieje apostolskie opowiadają, że niejaki Maciej – z hebrajskiego Mattatyah, z greckiego Theodoros, a z łaciny Adeodatus, czyli przynoszący Boga – był jednym z pierwszych uczniów Jezusa. Po zdradzie Judasza włączono go nawet do grona apostołów, czym załatał instytucjonalną dziurę w symbolicznym gronie Dwunastu. O jego osobistej działalności w zasadzie nie wiadomo nic. Wspomina się go jedynie w bardzo wątpliwej jakości dokumentach, nazywanych apokryfami. Znawcy tematu dowodzą, że teksty pod tytułem Ewangelia świętego Macieja, a następnie Dzieje świętego Macieja powstały około III wieku po zmartwychwstaniu Chrystusa i spisane zostały w kręgach gnostyckich. Heretycy usiłowali wykorzystać imię Macieja oraz jego apostolski autorytet do propagowania fanatycznych idei. Jedynie zarząd Kościoła stanął w obronie czci i autentycznej pamięci apostoła. A może więc instytucjonalna część katolicyzmu to nie jest samo zło? Nie należy zapominać, że pierwotne chrześcijaństwo powołało nie tylko mistyczny ruch pustyni ale pracowicie zakładało wszędzie pierwsze parafie, diecezje, budując ogromnym, misjonarskim wysiłkiem kościelną hierarchię. Niektórym wydaje się, że Chrystus zwołał swoich uczniów na wzór późniejszych wspólnot hippisowskich. Nic podobnego. Pan przewidział, że młody Kościół przekształci się kiedyś w poważną instytucję. Z jedną istotną różnicą. Instytucje Kościoła nie mogą stać się korporacjami, bo nie służą do ściągania podatków z wiernych albo przesuwania kleru z miejsca na miejsce, jak to do dziś dzieje się w feudalnym świecie. Kościół wszedł w instytucje po to, by administracja pokornie służyła prostej wierze maluczkich.
Już w pierwszym rozdziale Dziejów apostolskich, zmuszony do zabrania głosu Piotr przemawia dokładnie w obecności stu dwudziestu braci (por. Dz 1, 15). Ta liczba nie jest przypadkowa. Rabini żydowscy nauczali, że sto dwadzieścia to konieczne minimum osobowe, by jakaś grupa religijna mogła mieć nad sobą samodzielny zarząd. Chrystus wyraźnie łączy owoc miłości nie z subiektywnym sentymentem lecz z obiektywnie wypełnionym przykazaniem (por. J 15, 10). A przykazania kościelne wprost pochodzą z aktualnej interpretacji Dekalogu i określa je kościelna instytucja.
Kościół może być dla ciebie duchowym domem, a cała jego administracja, którą utrzymujesz z dobrowolnych ofiar, nie istnieje po to, by cię uciskać ale po to, by usłużyć w tobie życiu duchowemu. W rzeczywistości centralnymi urzędami każdej diecezji są parafie, szkoły katolickie, domy rekolekcyjne lub hospicja. Kurie to urzędy służebne, a nie centralne.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.