Czy Maryja może być dla nas wzorem, jak otwierać serce na działanie, skoro w jej psychice panowała pełna harmonia, nie musiała walczyć z pokusami? Jednak zmagania nie są jej obce. Czytając Ewangelię widzimy, że w jej życiu obecne było cierpienie i walka ze złem, które przychodzi z zewnątrz
Pełny tekst czytań wraz z komentarzem >>
SERCA SCHOROWANE I SERCE NIEPOKALANE
Wczoraj obchodziliśmy uroczystość Najświętszego Serca Jezusa. Rozważaliśmy miłość Boga, która przez wcielenie Syna Bożego stała się „dotykalna”. Przypomnieliśmy sobie również o naszym powołaniu do naśladowania Chrystusa. Do tego, aby nasze serca biły w rytmie Jego serca, abyśmy kochali Boga i stworzenie Jego miłością.
Dzisiaj patrzymy na Maryję. Jej serce najbardziej upodobniło się do serca Jezusa, jeszcze za jej ziemskiego życia. Maryja, ze względu na swoją misję, otrzymała wyjątkową łaskę: od chwili poczęcia jest wolna od grzechu pierworodnego i jego skutków. Jest „pełna łaski”, a to wyraża się nie tylko w duszy, ale i w ciele. Jej wola jest skierowana nieodwracalnie ku Bogu. Również jej psychika i ciało jest przeniknięte łaską w taki sposób, że nie są one dla niej źródłem pokusy.
To, co Ona otrzymała w chwili poczęcia, stanie się naszym udziałem w Niebie, a w całej pełni dopiero po zmartwychwstaniu ciała przy końcu czasów. Ale już teraz Bóg działa w nas, przemienia i oczyszcza. Przez chrzest usuwa z nas winę pierworodną, czyni nas swoimi przybranymi dziećmi. Nadal jednak jest w nas skłonność do zła. Choć mamy w sobie Boże życie, nasze serce, przykryte skorupą egoizmu i poranione grzechami uczynkowymi, nie bije Jego rytmem. Przechodzi kolejne zawały, cierpi na arytmię. Potrzebuje uzdrowienia. Tylko Bóg może go dokonać, ale nie zrobi tego bez naszego współdziałania.
Czy Maryja może być dla nas wzorem, jak otwierać serce na działanie, skoro w jej psychice panowała pełna harmonia, nie musiała walczyć z pokusami? Obraz Maryi, która nie musiała toczyć żadnych zmagań może czynić ją odległą, nierozumiejącą naszych słabości. Na szczęście, jest to obraz fałszywy. Tak jak Jezus, właśnie dlatego, że nie popełnia grzechów, może w pełni kochać, a tym samym rozumieć nas, grzeszników. A zmagania nie są jej obce, wręcz przeciwnie. Czytając Ewangelię widzimy, że w jej życiu obecne było cierpienie i musiała toczyć wewnętrzną walkę ze złem, które przychodzi z zewnątrz. Najbardziej dramatyczną próbą był krzyż. Epizod, o którym czytamy dziś jest jego zapowiedzią.
W historii widzimy jeszcze jeden element, który pomaga nam wierzyć, że Maryja jest matką rozumiejącą słabości swych dzieci. Maryja popełnia błąd, źle oceniając sytuację. Nie było w tym żadnej winy moralnej. Jest pełna łaski, ale to nie znaczy, że wie wszystko. Nie rozumie też w pełni sensu słów Pana Jezusa, ale je przyjmuje: „chowała wiernie te wspomnienia w swym sercu.” Choć nasze serca nie są „niepokalane”, możemy naśladować Maryję, starając się, poprzez modlitwę, dochodzić do głębokiego sensu zdarzeń, które nam się przydarzają.