Miłością Ojca kochajmy dzieci, które odeszły od wiary, ale nie zapominajmy o ważnym „ale…”

Modlitwa za Kościół, by potrafił kochać Miłością Ojca, zakończyła trzydniowy VII Kongres Nowej Ewangelizacji w Tarnowie. Mocnym punktem był głos rodziców, którzy dali świadectwo rodzicielskiej miłości, wobec dzieci, które odeszły do Kościoła lub mają homoseksualne skłonności. „Modlimy się i wierzymy, że Bóg nie wypuści ich ze swoich rąk” – mówili.

Trzydniowy kongres odbywał się w dniach 18-20 października w Tarnowie pod hasłem „Droga do domu” i poświęcony był młodym dorosłym, którzy utracili wiarę i więź z Kościołem i ich rodzinom. Oprócz głosu ekspertów od social mediów, psychologów, teologów i specjalistów od komunikacji bez przemocy – ważną częścią kongresu był także głos samych rodziców, którzy zmagają się z problemem odejścia dzieci od Kościoła.

Swoim świadectwem podzielili się: Grzegorz i Julia Kopalowie, Beata i Jarosław Klimowie, Małgorzata i Piotr Sroczyńscy.

„Chcielibyśmy zdjąć z was, rodziców odium strachu. Nawet jeśli wasze dziecko deklaruje się jako ateista – wasza rodzicielska miłość ma sens, bo Jezus nie rezygnuje z nikogo – szuka tej jednej zagubionej owcy” – mówił Grzegorz Kopal.

Piotr Sroczyński przyznał, że codziennie modli się za swoje dzieci o łaskę powrotu do wiary. Pomaga mu w tym słynny wizerunek Miłosiernego Ojca Rembrandta, który towarzyszy mu w modlitwie. „Dostrzegam ból i tęsknotę Ojca za utraconym dzieckiem. Ta Miłość Ojca bardzo we mnie pracuje. Odkrywam, że Serce Ojca czeka nie tylko na powrót moich dzieci, ale także na mnie. Bóg leczy także moje serce i prowadzi mnie do swojego Domu” – mówił.

Rodzice podkreślili, że mimo bólu i cierpienia, spowodowanego nie tylko odejściem od wiary, ale także homoseksualizmem swoich dzieci, zbudowali z nimi relację opartą na szacunku, akceptacji i miłości.

„Wierzymy w żywy Kościół, we wspólnotę Kościoła, ale to nam udało się zbudować relację z naszymi dziećmi. One wracają do nas, do naszych domów, gdzie czują się przyjęte i zaakceptowane. Chcemy dziś dać świadectwo, że można mostem miłości połączyć te dwa tak odległe brzegi, że da się zbudować relację” – mówili.

Doświadczeniem wiary podzielili się także młodzi. Student Jan Paciorkowski zwrócił uwagę na to, czego potrzebują młodzi ludzie. „Młodym trzeba poświęcać czas, zauważyć ich problemy, być z nimi, dawać im przestrzeń do tego, żeby mogli się rozwijać. Pomogła mi wspólnota. Mimo upadków wracałem do Jezusa” – powiedział.

Podsumowując kongres, bp Artur Ważny podkreślił, że Kościół powinien stać się domem, do którego młodzi będą chcieli wracać. „Naszym zadaniem jest budować Kościół, który jest wspólnotą więzi. Kościół, który jest znakiem zjednoczenia ludzi z Bogiem i ze sobą nawzajem” – powiedział biskup, zwracając uwagę, że dziś wielu osobom – także mediom – zależy, by przedstawiać Kościół jako miejsce, gdzie trudno spotkać Boga.

Przytoczył także fragment Ewangelii o powołaniu Mateusza, kiedy Jezus konkluduje, że Syn Człowieczy nie przyszedł powołać sprawiedliwych, ale grzeszników, tych, którzy się źle mają. „Oni idą za nim, zostawiając swój grzech. I dlatego tak bardzo podczas tego kongresu wybrzmiało słowo „miłość”, jako pierwsza i najważniejsza, jako punkt wyjścia” – mówił.

Dodał, że w kochaniu człowieka, na którym nam zależy – naszego dziecka – nie chodzi o to, by „łamać prawo, żeby zmieniać przykazanie, żeby zmieniać normę.” „To nie o to chodzi. Jezus nie złamał żadnej normy” – wyjaśnił. W tym kontekście nawiązał do niedawnego spotkania ze środowiskiem LGBT „Wiara i tęcza”, które podczas rozmowy z biskupem zwróciło uwagę, że w Kościele często słyszą warunkowe słowa: „kochamy was, ale…”.

„Bóg – tak jak w tej pieśni – »kocha cię takiego, jakim jesteś« – ale to tylko część prawdy. Dlatego, że Bóg Cię kocha, nie pozwoli, żebyś został taki, jakim jesteś – chce dać więcej” – mówił. Wyjaśnił, że dla każdego to „więcej” znaczy co innego, a zadaniem Kościoła jest towarzyszenie w odkrywaniu tej „większej miłości”.

W trzydniowym kongresie uczestniczyło 350 osób z całej Polski: rodzice, duszpasterze, ewangelizatorzy, członkowie wspólnot.

Mariola Nastula na kongres do Tarnowa przyjechała ze Szkoły Nowej Ewangelizacji z Gliwic: jako ewangelizator i rodzic. „Mam już dorosłe dzieci, więc wiele z tego, co było tu mówione przeżyłam, teraz mam wnuki, o które się troszczę” – mówiła.

W rozmowie z Opoką opowiada, że w swojej wspólnocie od wielu lat towarzyszy osobom, które przychodzą z bardzo różnymi problemami. „Potrzebują rozmowy, przyjęcia, a potem modlitwy i nierzadko towarzyszenia. Mam tak zwane dzieci duchowe, które trafiły do nas do wspólnoty w wieku 16 lat, w kryzysie emocjonalnym, dojrzewania, w kryzysie rodzinnym, z różnymi myślami, niekoniecznie dobrymi. Przychodzili także do wspólnoty rodzicie, których dzieci popełniły samobójstwo, albo dowiadywali się, że ich dziecko jest „tęczowe” i nie potrafili z tym sobie poradzić. To wszystko podczas tego kongresu tak bardzo we odżyło, że po prostu łzy mi leciały ciurkiem” – mówiła.

„My w Kościele naprawdę potrzebujemy takiego przytulenia” – kontynuowała. „To są te dwa największe przykazania: miłości Boga i bliźniego. Jasne, trzeba stawiać granice w mądry sposób, ale trzeba też z Bogiem to uzgadniać, gdzie, kiedy, jak... Mamy w sobie tą ludzką słabość, że bardzo szybko chcemy reagować, że bardzo szybko dokonujemy jakiegoś podsumowania, ocenia” – dodała, odnosząc się do konferencji Moniki i Marcina Gajdów, którzy mówili o tym, jak towarzyszyć dzieciom w sytuacjach nieregularnych moralnie. Ich apel, by rodzice „stali się Chrystusem, który przyjmuje nasze dzieci” został nagrodzony owacjami.

Kongres zakończyła Msza św. posłania do ewangelizacji własnych rodzin, która pod przewodnictwem bp. Artura Ważnego została odprawiona w sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Tarnowie. Biskup modlił się, by Kościół przyjął miłość Ojca – która jest miłosierna, bezwarunkowa i niewyrządzająca krzywdy i stał się miejscem dającym życie. „I z tą miłością Ojca idźmy do naszych rodzin i dzieci” – zaapelował.

 

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama