"Od Kościoła w Polsce przede wszystkim oczekujemy solidarności i modlitwy. Abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski już zwrócił się z takim apelem do Polaków. Oby jak najwięcej ludzi na niego odpowiedziało i stale pamiętało o Białorusi. Na razie tylko tyle oczekujemy. Na pewno przyszłość wskaże na inne formy pomocy" - powiedział KAI metropolita mińsko-mohylowski abp Tadeusz Kondrusiewicz.
W rozmowie z KAI przewodniczący Konferencji Episkopatu Białorusi mówi m. in. o wyborze nowego zwierzchnika Białoruskiego Kościoła Prawosławnego, sytuacji w kraju i wyraża nadzieję, że "białoruska rewolucja" zakończy się pokojowo.
Krzysztof Tomasik (KAI): Ważnym wydarzeniem na Białorusi "z ostatniej chwili" jest nominacja nowego zwierzchnika Białoruskiego Kościoła Prawosławnego (BKP), Beniamina (Tupieka). Jak Ksiądz Arcybiskup ocenia tę decyzję?
Abp Tadeusz Kondrusiewicz: Wiadomość ta zdominowała najnowsze doniesienia tak na Białorusi jak i w Rosji. Mianował go Synod Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego (RKP), który 25 sierpnia rozpoczął obrady w Moskwie. Z funkcji zrezygnował metropolita Paweł, który przez ostatnie siedem lat kierował Kościołem prawosławnym na Białorusi. Na jego miejsce został mianowany biskup borysowski i marjingorski Beniamin. Na Białorusi jest on postrzegany jako skromny człowiek modlitwy. Jest z wykształcenia inżynierem radiofizykiem. W 2010 został biskupem pomocniczym metropolity Filareta a potem Pawła. Księżą prawosławni mają o nim dobrą opinię. Co ważne po raz pierwszy egzarchą został obywatel Białorusi, który urodził się w tym kraju. Jego poprzednik był Rosjaninem, co było różnie postrzegane. Teraz w tym kontekście nie będzie raczej dyskusji.
KAI: Zna go Ksiądz Arcybiskup?
- Znam, ale mało. Wiele kontaktów miałem z metropolitą Pawłem.
KAI: To dobry wybór dla Kościoła prawosławnego na Białorusi w tym gorącym czasie?
- Trudno mi powiedzieć. Nie znam go dobrze. Nie słyszałem żadnego jego wystąpienia. Mogę tylko powołać się na opinie mediów białoruskich i rosyjskich, które określają go jako "dobrego człowieka".
KAI: Jak ocenia Ksiądz Arcybiskup obecną, dynamicznie zmieniającą się sytuację na Białorusi? Czy dojdzie do porozumienia, czy do eskalacji konfliktu?
- Niestety trwa konfrontacja. Protesty trwają. Nikt nie podejmuje dialogu choć Kościoły prawosławny, katolicki, protestanci, żydzi i muzułmanie do tego stale zachęcamy. O dialog apeluje też cały czas także opozycja. Sytuacja nadal jest patowa. Nie ma też specjalnej woli mediacji między władzami a opozycją ze strony państw Unii Europejskiej. Słyszymy o próbach w tym kierunku ze strony poszczególnych przywódców krajów, m. in. kanclerz Niemiec Angeli Merkel, ale jak na razie nie przynoszą one żadnych rezultatów.
Choć coś drgnęło. Prokuratura generalna na Białorusi utworzyła międzyresortową komisję, która ma badać akty przemocy do jakich doszło na ulicach białoruskich miast. O tym zresztą poinformował mnie osobiście w ubiegły piątek minister spraw wewnętrznych Białorusi. Dobrze, że ją utworzono, ale nie wiadomo, kto w jej skład wchodzi i jak będzie działała.
KAI: Czy i na ile w uspokajanie sytuacji włączył się Kościół katolicki i inne wyznania?
- Szeroko omawiana była nasza wielka ekumeniczna i międzyreligijna modlitwa za ojczyznę w zeszłym tygodniu. Przede wszystkim zachęcamy do dialogu i przebaczenia. Jest to na pewno bardzo trudne, szczególnie dla tych, którzy zostali skrzywdzeni. Szczególnie niebezpieczny jest pogłębiający się podział w społeczeństwie. Bez wątpienia rany cielesne się zagoją, ale ran duchowych nie da się szybko uleczyć. I dlatego wielką rolę będą miały do odegrania w tej sprawie wszystkie Kościoły chrześcijańskie i wspólnoty religijne obecne na Białorusi. Zachęcamy przede wszystkim do dialogu, z którego może się też zrodzić przebaczenie.
KAI: Prezydent Łukaszenka przestrzega, aby Kościoły nie angażowały się w politykę...
- Ani Kościół katolicki ani inne Kościoły i wspólnoty religijne nie wchodzą w politykę. Jako katolicy kierujemy się społeczną nauką Kościoła. Podobnie jak propagowane przez Kościół prawosławny zasady mamy prawo do oceny tego co się dzieje i to z punktu widzenia moralnego. Absolutnie nie podburzamy ludzi, ale nawołujemy do pokoju i pojednania.
KAI: Ksiądz Arcybiskup ufa zatem, że "białoruska rewolucja" zakończy się pokojowo.
- Oczywiście mam taką nadzieję. Białorusini są narodem z natury pokojowym. Dużo nadziei budzi to, że po trzech dramatycznych dniach protestów z ludzkimi ofiarami, teraz nastąpił względny spokój, choć cały czas trwają aresztowania. Na szczęście nie dochodzi do aktów przemocy. Podobnie jak zwierzchnicy innych wyznań chrześcijańskich obecnych na Białorusi patrzę w przyszłość z nadzieją, bez której przecież nie można żyć.
KAI: W czym może obecnie pomóc Białorusinom Kościół w Polsce?
- Od Kościoła w Polsce przede wszystkim oczekujemy solidarności i modlitwy. Abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski już zwrócił się z takim apelem do Polaków. Oby jak najwięcej ludzi na niego odpowiedziało i stale pamiętało o Białorusi. Na razie tylko tyle oczekujemy. Na pewno przyszłość wskaże na inne formy pomocy.
KAI: A ze strony polskiego rządu?
- Przede wszystkim pragniemy od polskiego rządu, aby podobnie jak cała Unia Europejska, podjął się roli mediatora, by w końcu strony konfliktu siadły do stołu rozmów.
źródło: Katolicka Agencja Informacyjna