„Nie wątpiliśmy, że Polacy będą nam pomagać, ale otwieram oczy z zadziwienia, że aż tyle Ukraińców będą mogli przyjąć i aż tak otworzyć swoje serca” – mówi Radiu Watykańskiemu siostra Oksana Ponidzelska. Ukraińska elżbietanka pracuje w Czerwonogradzie w archidiecezji lwowskiej. Przez te tereny płynie nieustanna fala uchodźców.
Miejscowa parafia zapewnia ludziom nocleg, wyżywienie oraz przygotowuje paczki z pomocą, które rozsyłane są na tereny objęte działaniami wojennymi. „Potrzeby cały czas rosną, ale nadsyłana pomoc nie ustaje” – mówi siostra Oksana.
„Robimy co możemy, ludziom pomagamy, paczki pakujemy, bo dary przychodzą non stop. Sortujemy rzeczy. Mamy w Czerwonogradzie jednostkę wojskową, to też naszym żołnierzom pomoc dowodzimy, a oni wiozą to dalej na wchód i południową Ukrainę. Czyli tam, gdzie potrzeby są znacznie większe i jest coraz większy głód. Niestety nie wszędzie można dojechać. Nie można dotrzeć na tereny, które okupuje Rosja. Np. od strony Krymu, gdzie jest moja rodzina – mówi papieskiej rozgłośni siostra Oksana. – Oni są okrążeni. Nie mogą wyjechać ani do szpitala pojechać, bo Rosjanie nie puszczają. Na razie te dwa tygodnie wojny, to każdy jeszcze ma jakieś zapasy żywności i podstawowych leków, ale jak będzie dłużej to czeka ich wielki głód. Pakujemy te paczki z taką nadzieją, że przyjdzie czas, że i im będziemy mogli pomóc. Teraz robimy to, co możemy, przyjmujemy uciekających. Pomagamy ludziom jechać do Polski, proboszcz do granicy odwozi, a my staramy się dać im nocleg czy zrobić posiłek. Jak możemy tak pomagamy.“
Elżbietanka wskazuje, że w obliczu rosyjskiego barbarzyństwa Ukraina płaci ogromną cenę za swą wolność, ale jej mieszkańcy są zdeterminowani i się nie poddadzą. „Naszym zwycięstwem będzie śmiech naszych dzieci na ukraińskiej ziemi” – mówi siostra Oksana. Wskazuje też na znaczenie tego, że kapłani i siostry zakonne są przy ludziach. „Moja rodzina mieszka na oblężonym przez Rosjan terenie i tam nie ma już księdza, wiem, jak jest im trudno. Kościół pusty, nie ma Najświętszego Sakramentu, wyspowiadać się nie można a są naprawdę w niebezpieczeństwie” – mówi siostra Oksana.
Bez modlitwy byłoby bardzo ciężko
„Mój brat jest w wojsku pod Ługańskiem, na Donbasie. Rozmawiamy z żołnierzami i oni dają nam nadzieję, że to niedługo już się skończy. My staramy się ich podtrzymywać modlitwą, słowem, a oni nas zapewniają, że wszystko będzie dobrze, że to się niedługo skończy – mówi papieskiej rozgłośni siostra Oksana. – Modlimy się o to, bo bez modlitwy, bez wiary byłoby bardzo ciężko to wszystko przyjąć i przeżyć. Ja bratu mówię: trzymaj mocno karabin, a my różańce do ręki i też trzymamy mocno. To jest nasza broń, to wszystko co możemy zrobić dla Ukrainy. Wiemy, że cały świat się modli. Codziennie dostajemy masę sms-ów ze wsparciem. Ludzie, których na oczy nie widziałam piszą, że się modlą, wspierają, że są z nami. I to dodaje siły, otuchy, że dalej pracujemy, dalej robimy swoje i wierzymy, że to się skończy, bo dla Ukrainy to jest bardzo wielka cena tej wolności i dobrego życia, ale nasi żołnierze już się nie poddadzą. Jak zaczęli walczyć, to za naszą ziemię, za szczęście naszych dzieci, i mamy nadzieję, że to się skończy. Ja się cieszę, że naszą odpowiedzią dla Ruskich nie będzie złość, nie będziemy ich nienawidzić; naszym zwycięstwem nad nimi będzie śmiech naszych dzieci na naszej ziemi. To jest coś pięknego i wierzymy, że tak będzie. Bo tyle płaczu i tyle krwi już się przelało; tyle dzieci już zostało już osieroconych, tylu rodziców straciło dzieci, bo niestety strzelają do dzieci i do matek. Wierzymy jednak, że Pan Bóg pomoże nam zmartwychwstać.“
Posługę elżbietanek na Ukrainie można wesprzeć:
Alior Bank
Konto oszczędnościowe w PLN:
IBAN – PL 02 2490 0005 0000 4000 9819 5530
Konto walutowe w EUR:
IBAN – PL 72 2490 0005 0000 4000 9791 2097
kod swift/BIC – ALBPPLPW