Świadectwo świętości przekracza granice naszej religii i może poruszyć serce każdego człowieka – wskazuje o. Thomas Georgeon, opat La Trappe we Francji, macierzystego opactwa trapistów. Odnosi się w ten sposób do owoców męczeństwa siedmiu mnichów w Tibhirine w Algierii.
Od kilku lat ich opactwo stało się celem licznych pielgrzymek, a 95 proc. pątników przybywających do grobów, w których złożono odcięte głowy męczenników, to muzułmanie.
Trapiści z Tibhirine zostali beatyfikowani przed 5 laty wraz z innymi męczennikami algierskimi. Ich historia zyskała powszechny rozgłos dzięki filmowi „Ludzie Boga”, który w 2010 r. uzyskał Grand Prix festiwalu w Cannes. Zapytany o owoce świadectwa francuskich trapistów w Algierii, o Georgeon zaznacza, że podchodzimy do tego zbyt po kartezjańsku, chcielibyśmy widzieć namacalne dowody, tymczasem owoce promieniowania świętości kryją się najczęściej w głębi ludzkiego serca. Przykładem tego są właśnie owi muzułmanie, którzy z szacunkiem i wiarą pielgrzymują do grobu męczenników, bo poruszyło ich świadectwo. Jego zdaniem może to być wskazówka dla wszystkich chrześcijan, którzy podobnie jak mnisi z Tibhirine świadczą o swej wierze w niechrześcijańskim środowisku.
O. Georgeon: to świadectwo również dla Europy:
„W wypadku braci z Tibhirine, bardziej niż męczeństwo przemawia świadectwo ofiarowanego przez nich życia. W ich beatyfikacji i w kulcie, który się potem rozwinął, nie celebrujemy ich śmierci, lecz życie, to co było jego istotą, jego wymiar chrystologiczny, polegający na złożeniu swego życia w ofierze z miłości do mieszkańców Algierii. Ci nowi błogosławieni należeli do Kościoła, który jest świadomy swej słabości, bo po uzyskaniu przez Algierię niepodległości pozycja chrześcijan znacznie osłabła. Pozostała ich niewielka garstka. Ale ten Kościół potrafił przemienić tę słabość w swoje bogactwo. I to na pewno jest przesłanie, z którego Kościół powszechny może wyciągnąć wnioski. Na przykład w Europie, gdzie chrześcijanie doświadczają coraz większego ubóstwa i słabości w porównaniu do tego, co było choćby przed 30 laty. Ci błogosławieni naprawdę mogą nas czegoś nauczyć, pokazują nam, że akceptując swoją słabość można z niej uczynić miejsce ewangelizacji i uobecniania Chrystusa, choć w sposób bardzo ubogi.“