Nie dawać psom tego, co święte

Fragmenty książki "Abraham. Meandry wiary"

Sławomir Zatwardnicki

Abraham
Meandry wiary

ISBN: 978-83-7033-767-4
wyd.: Wydawnictwo WAM 2011


Nie dawać psom tego, co święte
Spis wybranych fragmentów
Wstęp
Co ma Noe do Abrahama?
Zanim wejdziemy na Moria
Dziesiąta próba
Próba wyrazem miłości?
Oto jestem!
Oto poszedł...
Dialog ojca z synem
Poszli razem
Związanie
Rozwiązanie
Bóg upatrzył sobie jagnię

Nie dawać psom tego, co święte

Czy można literalnie traktować informację o „trzech dniach” (Rdz 22,4)? Niektórzy twierdzą, że tak, i wskazują na odległość między Jerozolimą a Beer-Szebą (80 km), która mogłaby być pokonana właśnie w trzy dni (wtedy wędrowcy musieliby przebywać blisko 30 km na dzień), co potwierdzałoby wcześniejsze przypuszczenie, że Moria byłaby jednym ze wzgórz Jerozolimy. Inni we frazie o „trzech dniach” widzą idiom, który miałby przygotowywać do jakiegoś ważnego wydarzenia i podkreślać jego dramatyzm (por. inne miejsca Księgi Rodzaju, w których użyto takiej frazy: Rdz 31,22; 34,25; 40,20; 42,18); jeszcze inni tłumaczą „trzy dni” jedynie miarą oznaczającą czas pełnej podróży.

Według jeszcze innych, trzy dni w Księdze Rodzaju określają czas potrzebny do zastanowienia się przed podjęciem ważnej decyzji. Także Ambroży z Mediolanu upatrywał w tych trzech dniach aspekt wychowawczy — Bóg dał Abrahamowi ten czas, aby czyn był dziełem świadomym. Miał więc wystarczająco dużo czasu Abraham, żeby Bóg nie został potem oskarżony (jeśli nie przez Abrahama, to przez innych ludzi) o to, że nie dał dość czasu do namysłu: trzy dni milczenia.

A ponieważ ta sprawa rozgrywała się pomiędzy Bogiem a Abrahamem, być może nie mógł on wtajemniczyć w te plany nawet własnej żony (a może jednak Sara cierpiała bezsenną noc razem z mężem? — uważają inni). Tak ważne w oczach Bożych małżeństwo nie zwalnia wierzącego z indywidualnej odpowiedzialności przed Bogiem (w przyszłości Maryja również bez porozumienia ze swoim mężem zgodzi się na Boże plany! Ale i jego w końcu wtajemniczy w nie Bóg, więc może i Sara również została do tajemnic Bożych dopuszczona?). Nic dziwnego, że wcześniej (Rdz 22,1) Bóg wołał Abrahama po imieniu. Wzywa zawsze Pan każdego człowieka osobiście, nie jako „jednego z”. Nawet w małżeństwie ważna jest indywidualna zgoda obu małżonków na wolę Boga.

Skoro nie jest pewne, czy żona Abrahama znała Boże plany, nie dziwi, że tym bardziej Abraham nie wtajemnicza w nie sług, którzy idą razem z nim. Byłoby to jak rzucanie pereł przed wieprze, i groziłoby próbą zniweczenia zamiarów Bożych (por. Mt 7,6: „Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami, i obróciwszy się, was nie poszarpały”), gdyby słudzy chcieli interweniować. Na trzeci dzień podróży Abraham odprawia więc swoje sługi, by samotnie stanąć przed Bogiem.

Podobnie jak Mojżesz, który sam lub ze wskazanymi osobami szedł na spotkanie z Bogiem (por. Wj 19,20.24; 24,1—2), i podobnie jak Jezus, który wstąpiwszy na Górę Oliwną, nie przed wszystkimi uczniami okaże doświadczenie trwogi (por. Mt 26,36—37 i paral.). Podobnie jak Abraham zmagał się Pan Jezus i chciał odsunięcia kielicha ofi ary, ale w sercu do końca zachował ufność i gotowość posłuszeństwa Ojcu:

Wtedy przyszedł Jezus z nimi do ogrodu, zwanego Getsemani, i rzekł do uczniów: Usiądźcie tu, Ja tymczasem odejdę tam i będę się modlił. Wziąwszy z sobą Piotra i dwóch synów Zebedeusza, począł się smucić i odczuwać trwogę. Wtedy rzekł do nich: Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie ze Mną! I odszedłszy nieco dalej, upadł

na twarz i modlił się tymi słowami: Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich! Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty. Potem przyszedł do uczniów i zastał ich śpiących. Rzekł więc do Piotra: Tak, jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną? Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe. Powtórnie odszedł i tak się modlił: Ojcze mój, jeśli nie może ominąć Mnie ten kielich, i muszę go wypić, niech się stanie wola Twoja! (Mt 26,36—42).

Abraham jest „ojcem wierzących”, nie ma więc jeszcze uczniów, którzy mogliby towarzyszyć mu w tej próbie — może z wyjątkiem Izaaka, jeśli nie mylą się ci komentatorzy, którzy twierdzą, że rozumiał on to, co się dzieje. Czytelnik nie zostaje poinformowany o tym, co zachodzi we wnętrzu Abrahama, a przecież wie dobrze, że za ascetycznym językiem kryć się musi nieopisany dramat rozgrywający się w jego sercu. Ojciec Wierzących poddawany jest najstraszliwszej próbie, którą można porównać jedynie z tym, co przeżywała Maryja pod Krzyżem, a Bóg Ojciec w niebie — patrząc (jeśli tak to można, antropomorfizując, określić) na umierającego Syna. I jak Maryja oraz Bóg, Abraham w wolności decyduje się na ofiarę — oddaje syna. Być może właśnie dlatego nie nazywa Izaaka „swoim synem”, a mówi o nim: „chłopiec”: „I wtedy rzekł do swych sług: Zostańcie tu z osłem, ja zaś i chłopiec pójdziemy tam, aby oddać pokłon Bogu, a potem wrócimy do was” (Rdz 22,5).

Ciekawe w tym stwierdzeniu Abrahama — „ja zaś i chłopiec pójdziemy tam, aby oddać pokłon Bogu, a potem wrócimy do was” — wydają się dwie sprawy. Po pierwsze, Abraham informuje sługi, że wróci razem z Izaakiem. Czy można w jego słowach dopatrywać się kłamstwa? Chyba nie, mógł był przecież w ogóle nie wypowiadać tych słów i poprzestać na informacji, że idą razem z chłopcem „tam”. Czy wolno podejrzewać, że Abraham chce okazać się nieposłuszny Bogu? Na pewno nie. Można byłoby podejrzewać, że Abrahamem targają sprzeczne uczucia, ale i to nie jest przekonujące, skoro w jego wypowiedzi nie widać takiej sprzeczności. W takim razie jedynym logicznym wyjaśnieniem będzie założenie, że Abraham wierzy, iż nie powróci sam. Po drugie, sformułowanie „oddać pokłon Bogu” rzeczywiście bliższe jest w języku hebrajskim raczej oddaniu pokłonu niż składaniu ofiary całopalnej. Czyżby jednak Abraham wierzył wciąż w tę obietnicę: „tylko od Izaaka będzie nazwane twoje potomstwo” (Rdz 21,12)?

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama